unukalhai unukalhai
1806
BLOG

Polonofil G.K. Chesterton

unukalhai unukalhai Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Nie, treść niniejszej notki nie stanowi satyry politycznej na naszych bliższych i dalszych przyjaciół, na oczach  których psy już kilkakrotnie zjadły polskiego zająca. Zgodnie z tym, co  parę razy wcześniej deklarowałem, bieżąca polityka w wykonaniu tzw. demokratów, czyli rentierów politycznych na etatach opłacanych z budżetu państwa, czyli z kieszeni podatnika,  kompletnie mnie nie interesuje. Wolę pisać o ludziach, którzy jeśli angażowali się w politykę, to robili to za własne środki .Dlatego tematyka na moim blogu dotyczy z reguły czasów niesłusznie minionych. Tak więc notka nie jest satyrą skierowaną pod adresem współczesnych  politycznych muppetów.
A nawet w ogóle  z żadną satyrą nie ma nic wspólnego. Stanowi natomiast przypomnienie postaci szczerego i prawdziwego Przyjaciela Polski.

W numerze 5(1087) londyńskich „Wiadomości” z 29 stycznia 1967 r. znalazł się zapis audycji wyemitowanej  wcześniej na antenie Radia „Wolna Europa” dotyczącej wizyty w Polsce wybitnego angielskiego pisarza, znanego także ze swojej konwersji na katolicyzm (w wieku 47 lat), a mianowicie Gilberta Keitha Chestertona. Wersję wywiadu w jęz.  polskim zredagowała dziennikarka radiowa p. Krystyna Sierzowa.

Przedstawiam zapis tych  fragmentów audycji, które odnosiły się bezpośrednio do przebiegu wizyty pisarza w Polsce w 1927 roku. Kropkami w nawiasie (…) zaznaczyłem opuszczone partie z zapisu audycji znajdującego się w podanym numerze tygodnika „Wiadomości”.

Moim zdaniem, interesujące jest zwłaszcza nadanie rangi wagi państwowej wizycie pisarza, a w związku z tym integralną częścią tekstu są przypisy, które dodałem do tekstu zamieszczonego na łamach „Wiadomości” (wersja w tygodniku była bez przypisów). W trakcie wizyty pisarz odwiedzał różne miejsca w Polsce, gdzie spotykał się z ważnymi postaciami II RP. Z tego względu przypisy umieściłem po każdym fragmencie odnoszącym się do kolejnego etapu ww. wizyty, która miała miejsce w dniach 28.04.-31.05.1927 r., zatem adnotacje w przypisach, dotyczące osób wymienionych w notce, odnoszą się do ich funkcji, pozycji, rangi, stanu rodzinnego, etc.,  z  tego właśnie okresu. I jeszcze jedna uwaga; jakkolwiek na mocy Konstytucji marcowej z 1921 roku pozbawiono znaczenia prawnego wszystkie tytuły arystokratyczne, jednak je  podaję, z zastrzeżeniem, że tytuły takie w zdecydowanej większości dziedziczone mogły być wg zasady „primogene” (wł. primogeniture - pierworództwo), czyli przechodziły jedynie na najstarszego potomka w linii męskiej. Czyli np. młodszy syn hrabiego nie miał formalnego prawa do używania   ww. tytułu, niemniej tradycyjnie dotyczyła taka tytulatura  wszystkich synów. Chociaż wielu z nich świadomie jej  nie używało.

………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….

„Beaconsfield, miasteczko leżące w hrabstwie Buckingham, chociaż w dokładnym tłumaczeniu znaczy tyle co "pole koło drogowskazu”, powinno się nazywać miastem róż[1]. W czerwcu kąpie się ono w bajecznych kolorach pnących,  krzaczastych i sztampowych róż. Na skraju tego miasteczka mieszkał i tu zakończył życie Gilbert Keith Chesterton, jeden z największych pisarzy katolickich Anglii. Któż nie zna chestertonowskiego Ojca Browna, wspaniałego detektywa w sutannie? Mniej może znane są jego inne powieści i zbiory essayów, nie mówiąc już o poezjach. Szkoda, bo w tych właśnie essayach wypowiadał on swoje poglądy, jakże bardzo interesujące. Można powiedzieć bez przesady, że Chesterton kochał Polskę. Fascynowały go nasze cechy narodowe: odwaga, rycerskość, szczerość gestu, zapalczywość, a nawet pewna buta. Na lata przed wojną przeczuwał to, czego nie przewidywali mężowie stanu l dyplomaci. "Prusak i Rosjanin dogadają się we wszystkim - specjalnie zaś na temat Polski"- pisał w jednym z artykułów, dodając apel do swoich rodaków: - "Zaklinam was, byście dopomogli Polsce ze względu na nasz własny interes". Jakże prorocze to słowa.

Chesterton odwiedził Polskę w r. 1927 i właśnie ta jego wizyta sprowadza mnie dzisiaj do Beaconsfield,  gdzie mieszka jego sekretarka, Miss Dorothy Collins, która mu w tej podróży towarzy-szyła i która posiada oprócz biblioteki, zawierającej wszystkie jego dzieła, całą moc pamiątek po Chestertonie. .Miss Collins wychodzi po mnie na stację I zabiera samochodem do „Tap Meadow"- tak się nazywa dom, w którym mieszka.

Jest to urocza starsza pani, którą znam od wielu lat, więc nie mam trudności w nawiązaniu rozmowy. Na parterze dwa duże, jasne pokoje, to siedziba biblioteki dzieł Chestertona. Gdzie spojrzeć książki: od podłogi prawie do sufitu stoją na półkach, jak żołnierze na warcie honorowej.

Przypis:
[1]
Beaconsfireld, hrabstwo Buckinghamshire. Teren hrabstwa rozciąga się od okolic Reading prawie do Northampton, tj. na płn. - zach. od Londynu. Beaconsfield jest położone w południowej części hrabstwa, niedaleko Reading, na trasie pomiędzy Londynem a Oksfordem, ok. 40 km. na wschód od Londynu;

(…)

- Czy Pani wie skąd się wzięło u niego zainteresowanie Polską? Czym się to zainteresowanie objawiało?

- Chesterton interesował się sprawą polską od bardzo dawna. Już przed r. 1917 pisał dużo do wielu gazet i periodyków na temat niesprawiedliwości 150-letniej okupacji i podziału Polski przez Niemcy, Austrię i Rosję. Na skutek tego zainteresowania i popierania sprawy polskiej został zaproszony do Polski, by na własne oczy mógł zobaczyć co Polska dokonała w 10 latach po odzyskaniu niepodleg- łości.

- Przez kogo był zaproszony?

- Myślę, że się nie mylę, mówiąc że przez rząd polski, który powierzył cały program jego pobytu polskiemu oddziałowi P.E.N Clubu[2].

Przypis:
[2]PEN Club - . PEN stanowi skrót od: Poets, Essayists, Novelist  -  (jednocześnie w jęz.  angielskim  słowo „pen” oznacza pióro). Jest to międzynarodowe stowarzyszenie  pisarzy założone w 1921 r.  w Londynie mające na  celu współpracę pomiędzy pisarzami z całego świata. Jest to pozarządowa organizacja niepolityczna, która składa się z oddziałów lokalnych reprezentujących  swoich członków, a nie kraje. W PEN Club zrzeszeni są pisarze, publicyści, historycy, tłumacze etc. Oddział PEN Club w Polsce powstał z inicjatywy Stefana Żeromskiego w 1925 r., który był jego pierwszym przewodniczącym.(S. Żeromski zmarł w tym samym roku);

- Kiedy ta wizyta się odbyła? Czy podróżowaliście pociągiem czy samochodem? Jak długo to wszystko trwało?

- Byliśmy, to znaczy Chesterton, jego żona i ja, w Polsce przez pięć tygodni, od 28 kwietnia do 31 maja 1927. Przyjechaliśmy pociągiem do Warszawy o 8.30 wieczorem w czwartek 28 kwietnia, przerywając podróż na jedną noc w Berlinie. Witali nas na dworcu dowódca garnizonu warszaw-skiego[3], brytyjski konsul Savory, członkowie P. E.N. Clubu i wielu innych. Pułkownik, którego nazwiska nie pamiętam, wygłosił błyskotliwe przemówienie po francusku[4], w którym powiedział między innymi, że dla świeckiego człowieka stoją otworem dwa najlepsze zawody - oficera kawalerii i poety. To sformułowanie bardzo przypadło do gustu romantycznej stronie charakteru Chestertona. Jego żona i ja dostałyśmy piękne bukiety kwiatów. Potem pojechaliśmy do hotelu Europejskiego...

Przypisy:
[3]
Dowódcą Okręgu Korpusu I Warszawa (garnizonu warszawskiego) był wówczas  gen. bryg. Jan Karol Wróblewski, ale w powitaniu brał udział (najprawdopodobniej) szef sztabu Okręgu ppłk. Ludwik  de Laveaux. Ludwik de Laveaux wywodził się ze starej arystokracji francuskiej (ród Lavaulx z Lotaryngii, Nancy- poł. XIV stulecia). Potomek podpułkownika był pułkownikiem wojsk koronnych - koniuszym cesarzowej Katarzyny II, który osiadł w Sandomierzu, a w 1775 r. uzyskał potwierdzenie szlachectwa jako dziedzic dóbr w ziemi sandomierskiej (m. in. Janików k/Opatowa). Ludwik de Laveaux szlify generalskie (gen. brygady) otrzymał na emigracji z rąk prezydenta RP na Uchodźctwie - Augusta Zaleskiego w 1966 r. Zmarł w Londynie w 1969 r. (pochowany na cmentarzu w londyńskiej dzielnicy South Ealing);
http://www.sandomierz.pl/o-sandomierzu/znani-sandomierzanie/plk-dypl-ludwik-de-laveaux/
[4]Powitanie Chestertona z cytowaną maksymą wygłosił ówczesny dowódca 1-go Pułku Ułanów w Warszawie ppłk. dypl. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, herbu Wieniawa.

- Proszę mi opowiedzieć o pobycie w Warszawie.

- Na pierwszy obiad byliśmy zaproszeni przez P E.N. Club. Po mieście oprowadzał nas prof. Tatarkie- wicz[5]. Wieczorem byliśmy w Teatrze Narodowym na sztuce Miłaszewskiego "Farys"[6]. 30 kwietnia zwiedzaliśmy Cytadelę i Nalewki, mając za przewodnika p. Janowskiego[7]. Kolacja była w poselstwie brytyjskim. W niedzielę udaliśmy się samochodem do Łowicza, aby tam uczestniczyć w mszy św. Wielkie wrażenie zrobił na Chestertonie widok przepięknych strojów ludowych. Władysław Grabski. który był trzykrotnie premierem, zabrał nas do swej posiadłości Borowo, gdzie podejmował nas obiadem[8]. Następnego dnia Chesterton z żoną mieli audiencję u Prezydenta Rzeczypospolitej[9].Wieczorem była kolacja wydana przez P.E.N. Club - przemówienie było po angielsku. Poeta Belmont[10] i prof. Wacław Borowy[11] uczestniczyli w tej kolacji. Profesor wygłosił wspaniałe przemówienie płynną angielszczyzną.

Przypisy:
[5]
Władysław Tatarkiewicz, (1886 – 1980). Profesor Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Filozof i historyk filozofii, estetyk i etyk, historyk sztuki. Przedstawiciel tzw. lwowsko-warszawskiej szkoły filozoficznej, członek PAU i PAN. Studia na Politechnice Warszawskiej i Uniwersytecie Warszawskim, a także  w Berlinie, Marburgu, Paryżu i Lwowie (prawo, psychologia, filozofia, antropologia, historia sztuki). Habilitacja na uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie (1919 r). Filister honorowy korporacji akademickiej Aquilonia;
 [6]Stanisław Miłaszewski (1886-1944), dramatopisarz, publicysta, poeta i tłumacz. Zginał wraz z zoną Wandą, pisarką,  w ruinach domu w czasie Powstania Warszawskiego. Książki Wandy Miłaszewskiej zostały objęte w PRL zakazem cenzorskim i wycofane z bibliotek (przeznaczono je na przemiał);
[7]Aleksander Janowski (1866-1944), polski podróznik, pionier krajoznawstwa autor przewodnika „Wycieczki po Kraju”, pedagog, współzałożyciel Poskiego Towarzystwa Krajoznawczego (1906),   prezes PTK w latach 1922-1929;
 [8]Borów – wieś w ziemi łowickiej, w gminie Bielawy. W Borowie znajduje się dwór braci Grabskich z początku XX wieku oraz pomnik Władysława Grabskiego - dwukrotnego premiera Polski, który właśnie tutaj się urodził. Również Stanisław Grabski urodził się w Borowie;
 [9]W trakcie pobytu G.K. Chestertona prezydentem II RP był Ignacy Mościcki herbu Ślepowron. Rodowa posiadłość Mościckich to Mościce k/Ciechanowa, gmina Regimin;
 [10]Leo Belmont, właść. Leopold Blumental (1869-1941), poeta, prozaik, krytyk literacki, tłumacz lit. francuskiej i rosyjskiej. Założyciel Polskiego Związku Esperantystów;
[11]Wacław Borowy (1890-1950), historyk literatury, krytyk literacki. W czasie wizyty Chestertona pracował jako referent w departamencie kultury i sztuki  w Ministerstwie Wyznań religijnych i Oświaty Publicznej. Specjalizował się w badaniu polsko-angielskich związków kulturalnych. W 1929 r. wydał publikację przedstawiającą sylwetkę G.K. Chestertona;

- To było 2 maja, następnego dnia musiało być święto narodowe.

- Tak. odbywały się wtedy wielkie uroczystości. Chesterton był na obiedzie u hr. Edwarda Raczyńskiego[12], a na podwieczorku byliśmy w  1-szym  pułku szwoleżerów[13]. Wieczorem o 10-ej było przyjęcie u Prezydenta. To było nadzwyczajne, pałac królewski jarzący się światłami przepięknych kandelabrów, cudne stroje, korpus dyplomatyczny w gali, kardynał i dostojnicy kościelni w purpurze. Następnego dnia obiad był w poselstwie brytyjskim, a wieczorem prof. Borowy zabrał nas do piwnic Fukiera, słynnych od r. 1610. Pokazano nam tam lochy, w których wina liczące sobie po kilka wieków spoczywają nietknięte w butelkach porosłych czarnym mchem. Jedna z takich butelek tokaja została otwarta na cześć Chestertona.  5 maja Chesterton jadł obiad z ministrem spraw zagranicznych[14], a wieczorem miał wykład, w którym omawiał odwagę i cierpienia Polaków w chwilach bolesnych doświadczeń historii. Słuchacze byli bardzo wzruszeni, wielu miało łzy w oczach. Następnego dnia Chesterton był przyjmowany na obiedzie przez studentów katolickich, a po południu miał rozmowę z marszałkiem Piłsudskim. W sobotę 7 maja prof. Borowy i Ferdynand Goetel[15] odprowadzili nas na stację do nocnego pociągu do Poznania.

Przypisy:
[12]
hrabia Edward Bernard Raczyński, herbu Nałęcz z linii rogalińskiej,dr prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1927 r. był żonaty z arystokratką angielską (baronessą) Joyuse Markham (ślub w 1925 r. w Londynie). Ojciec Lady Markham - Sir Arthur Markham - był wówczas  prominentnym działaczem Partii Liberalnej w Wielkiej Brytanii i stąd znał Davida LLoyda George’a, hrabiego Dwyfor, byłego premiera, który był obecny na ślubie córki swojego partyjnego kolegi,  i który ślub ten uznał za mezalians.  Wypada chyba to tak skomentować, że przodkowie Lloyda George’ a mogli być jedynie kupcami na usługach  wielmożów Raczyńskich, których szlachectwo datuje się od pocz. XIV stulecia, a tytuł hrabiowski od poł. XIX wieku. Edward Raczyński, prezydent RP na Uchodźctwie,  był ostatnim męskim przedstawicielem rogalińskiej linii Raczyńskich, gdyż zmarł on bezpotomnie, a jego bracia (dwaj) także nie mieli potomstwa;
[13]1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego - oddział kawalerii II RP. Stacjonował w Warszawie przy ul. 29 Listopada. W skład pułku wchodził szwadron reprezentacyjny (kompania honorowa), który poza tym pełnił funkcje wartownicze w Belwederze, siedzibie Prezydenta II RP. Dowódcą pułku podczas wizyty Chestertona był płk. Bolesław Wieniawa Długoszowski;
[14] tekę ministra spraw zagranicznych dzierżył wówczas hrabia August Zaleski herbu Lubicz, późniejszy prezydent RP na Uchodźctwie;
[15]Ferdynand Goetel (1890-1960) – polski prozaik, dramatopisarz, publicysta, scenarzysta i działacz polityczny, członek Polskiej Akademii Literatury od 1935r. W latach 1926-1933 był prezesem polskiego PEN Clubu, czyli w trakcie wizyty Chestertona. Po wojnie całość  jego twórczości została objęta zakazem cenzorskim żydokomuny, w jej wyniku książki jego autorstwa wycofano z bibliotek i przeznaczono do jako surowiec wtórny do przerobu na makulaturę;

- Do mego rodzinnego miasta! Pamiętam tę wizytę!

-Przyjechaliśmy do Poznania o 7-ej rano, wyszedł po nas prof. Żółtowski[16]. Po mszy św.  zwiedzaliśmy wielką wystawę rolniczą, oglądaliśmy maszyny i narzędzia, niektóre były tak pomalowane, że mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Następnego dnia podejmował nas obiadem wojewoda poznański[17]. 10 maja złożyliśmy wizytę Romanowi Dmowskiemu, w jego domu pod Poznaniem[18]. Dmowski, znany za granicą Polak, reprezentował Polskę na konferencji pokojowej w Wersalu. W czasie naszego pobytu w Poznaniu widzieliśmy i słyszeliśmy wiele o ucisku pod niemiecką okupacją. Ogólny stan miasta, na przykład budynki, były utrzymane z niemiecką starannością, czego nie można było powiedzieć o tej części kraju, która była pod rosyjską okupacją.

Przypisy:
[16]
Adam Zółtowski  herbu Ogończyk (1881-1958),syn  dziedzica na Niechanowie hr. Stanisława Zółtowskiego i Marii z Sapiehów herbu Lis(córki Adama Sapiehy, księcia na Krasiczynie, Jezierzanach, Rawie Ruskiej i Huślicach oraz  Jadwigi z ks. Sanguszków, herbu Pogoń). Studiował w Strasburgu, Berlinie, Heidelbergu i Monachium. Dr filozofii (1904).Ożeniony (1910) z Jadwigą z Puttkamerów herbu Gryf z Bolcieników, w powiecie lidzkim (Nowogródczyzna),córką hrabiego Wawrzyńca i Zofii z Kieniewiczów, herbu Rawicz. W 1927 r. W latach 1919-33 profesor filozofii Uniwersytetu Poznańskiego. W latach 1928-30 Poseł na Sejm II RP. Od 1939 r. na emigracji w Londynie, gdzie zmarł;
http://www.zoltowscy.org.pl/kwartalnik/6_8/adam_zoltowski.html
[17] ówczesnym wojewodą poznańskim był Adolf Bniński, herbu Łodzia, hrabia na Bninie;
[18]majątek we wsi Chludowo, 15 km od Poznania, gmina Suchy Las;

- Następnym przystankiem w podróży był na pewno Kraków, prawda?

- Tak, przybyliśmy do Krakowa12 maja, spotkał nas na dworcu historyk, prof. Roman Dyboski[19], który już  przedtem znał Chestertona, bo odwiedzał go w Beaconsfield. On oprowadzał nas po Krakowie i opisywał życie pod okupacją austriacką, która była najmniej dotkliwa ze wszystkich trzech. Zwiedzaliśmy zamek na Wawelu, wiele kościołów, słuchaliśmy Ich historii, podziwialiśmy witraże w kościele Franciszkanów, dzieło Wyspiańskiego. W tym mieście przeszłość żyła w nierozerwalnym tradycyjnym  związku z murami obronnymi  miasta i rynkiem. na którym codzień odbywał się targ.

Przypis:
[19]
Roman Dyboski (1883-1945), filolog, historyk literatury angielskiej. Od 1911 r. profesor na UJ w Krakowie, tłumacz literatury angielskiej;

- Czy widziała pani kościół Mariacki i słyszała hejnał?

- Oczywiście. Do kościoła wchodzi się z Rynku, wchodzi się jak do skarbca wyłożonego wielobarwnymi klejnotami - kolorowym szkłem. Ten kościół wydaje się być własnością wszystkich ludzi mieszkających w Krakowie.. Katedra na wzgórzu wawelskim jest  pełna historii, ale kościół Mariacki jest pełen ciepła i drga życiem miasta. Historia niedokończonego hejnału, odzywającego się codzień z wieży niezwykle przejęła Chestertona. Po powrocie do Anglii napisał o niej w jednym ze swoich essayów. Oto  cytat: .,Przez wieki Tatarzy podchodzili pod tę wieżę, jak powódź azjatyckiego barbarzyństwa. l dziś sytuacja nie uległa wielkiej zmianie, tylko że w barbarzyństwo nazywa się teraz komunizmem".

- Stary Kraków miał wtedy doskonały teatr. Czy Chesterton był w nim?  

- Owszem. Byliśmy na sztuce ..Acropolis", która miała symbolizować  losy Polski i którą wznowiono specjalnie tylko jeden raz ku czci Chestertona[20].  Nim kurtyna poszła w górę, zostało wygłoszone przemówienie,  w którym dziękowano Chestertonowi za wszystko co zrobił dla Polski. Cała widownia zerwała się,  aby go uczcić.  Wystawa była wspaniała, efekty  świetlne niezwykłe i gra doskonała, tak że przez cztery  godziny siedzieliśmy lak urzeczeni. Chesterton  miał jeszcze w Krakowie odczyt w auli - uniwersyteckiej i był goszczony na kolacji przez wojewodę[21].

Przypisy:
[20] „
Akropolis”, ważny ale wyjątkowo hermetyczny (niektórzy utrzymują, że hiperuniwersalny) dramat Stanisława Wyspiańskiego, którego akcja rozgrywa się na Wawelu w noc Zmartwych-wstania Pańskiego. Dramat w formie książkowej  pojawił się w krakowskich księgarniach w Wielki Piątek 1904 r., jedynie w pięć tygodni po ukończeniu go przez Autora. Sam Wyspiański widział w nim domknięcie tematu, którego dwa pierwsze ogniwa stanowiły Weseleoraz Wyzwolenie.
W treści utworu przedstawił wawelskie anioły i postaci z wawelskich arrasów, m.in.  Helenę i Parysa, Priama, Hekubę i Kasandrę, Izaaka i Rebekę, Jakuba i Ezawa. W  finale Harfiarz wieszczy nadejście wolności, słychać głos Zbawiciela, na rydwanie przyjeżdża Apollo, zaś  katedra zamienia się  w gruzy. Z  powodu tej „defetystycznej” symboliki Akropolis Wyspiański nie doczekał premiery dramatu, którego wystawienia odmawiał ówczesny dyrektor Teatru im. Słowackiego w Krakowie Józef Kotarbiński. Premiera sztuki nastąpiła dopiero 29.11.1926 r., gdy dyrektorem teatru był Zygmunt Nowakowski. Inscenizację sztuki wyreżyserował Józef Sosnowski, a rolę Harfiarza zagrał sam Z. Nowakowski.  Spektakl spotykał się z niezrozumieniem, a także oburzeniem i po tym  jednym przedstawieniu zdjęto go „z afisza”.  W trakcie pobytu Chestertona sztukę  wystawiono po raz drugii zarazem ostatni przed II wojną światową;
[21]Wojewodą krakowskim był wówczas  Ludwik Darowski herbu Ślepowron;

- Z Krakowa pojechaliście do Lwowa?

- Ach nie, przedtem jeszcze pojechaliśmy samochodem do Zakopanego. Służyła nam za przewodniczkę Angielka, pani Winifred Cooper malarka, która tam stale mieszkała i była uwielbiana przez ludność góralską[22]. Ona w zaprowadziła nas do chat góralskich, gdzie podziwialiśmy artystyczne zdobni- two w izbach. Zwiedzaliśmy także Muzeum Ludowe, pokazywano nam tam wiele eksponatów sztuki ludowej i wyrobów regionalnych.

Przypis:
[22]
Cooper Winifred - ur. 1879 r. - Cheltenham, Anglia, zm. 1931r.,  Warszawa, (pochowana  na cmentarzu kalwińskim). Angielska malarka, poetka, tłumaczka, która  przebywała w Polsce w latach 1906-07, 1910-14 oraz  1923-31, w tym w Zakopanem w latach 1923-28. Tłumaczyła z języka polskiego na angielski, m.in. wiersze Kazimierza Tetmajera, Jana Kasprowicza i Kazimierza Wierzyńskiego. Cooper Winifred podczas pobytu w Zakopanem brała udział w życiu środowiska artystyczno-literackiego, między innymi występowała w przedstawieniach Teatru Formistycznego St. Ignacego Witkiewicza (1924). Malowała i rysowała pejzaże podhalańskie  i tatrzańskie, a także portrety (Józefa Fedorowicza i Jerzego Gawlińskiego). Swoje produkcje malarskie wystawiała od 1907r. w Warszawie, także w  Londynie (1919), w Zakopanem (od 1924) i w Budapeszcie (1930).W 1924 r. odsprzedała Janowi Kasprowiczowi dom, znany potem jako "Harenda";

- No to teraz już na pewno był Lwów?

- Tak. Przybyliśmy do Lwowa wtorek 18 maja. Hr. Potocki oprowadzał nas po mieście[23]. Gdyśmy podróżowali, w ciągu dnia tłumy wylegały na stację, by witać Chestertona. Były zawsze kwiaty i przemówienia dobrą angielszczyzną. Ze Lwowa wróciliśmy do Warszawy,  gdzie Chesterton wygłosił odczyt o katolicyzmie w Anglii.  Większość słuchaczy rozumiała po angielsku, ale mimo w odczyt był tłumaczony. W czasie tego drugiego pobytu w Warszawie spotkaliśmy kuzynkę Conrada[24], która nam dala kilka książek angielskich do czytania - trzy z nich były napisane przez Conrada.

Przypis:
[23]
hr. Alfred Antoni Potocki (1886-1958), herbu Pilawa, ostatni ordynat łańcucki. Niewykluczone, że podczas wizyty we Lwowie Chesterton zatrzymał się w przepięknym Pałacu Potockich (ul. Kopernika 15).
[24]Aniela Zagórska, 1881-1943. Tłumaczka dzieł Józefa Korzeniowskiego (J. Conrada) na jęz. polski, spokrewniona z pisarzem;

- Zostało już tylko Wilno ze starych miast uniwersyteckich, to było na pewno zakończenie wizyty
w Polsce?

- Tak, z Warszawy pojechaliśmy do Wilna, gdzie pokazywano mnóstwo śladów dotkliwej okupacji rosyjskiej, która celowo utrzymywała kraj w biedzie. Nie budowano kościołów ani szkół, nie naprawiano dróg. Przewodnikiem był tam rektor uniwersytetu wileńskiego, prof. Stanisław Pigoń[25]. Wjeżdżaliśmy w miasto przez bramę, w której mieści się kaplica Matki Boskiej Ostrobramskiej. Gdy msza jest odprawiana wierni klęczą na jezdni, ruch kołowy jest zabroniony, mężczyźni odkrywają głowy. Przybyliśmy tam akurat na czas, aby wziąć udział w mszy św. Mówiąc o tej kaplicy, prof. Pigoń powiedział: "Oto jest osobliwe miasto, niezwykłe w swoim charakterze... Wzrosło w promieniach łaski Matki Bożej Bolesnej, która świeci z Ostrej Bramy symbol nieugiętości i miejsce kultu. Nieugiętośći wiara są głównymi cechami Wilna".  Chesterton uważał,  że to ostatnie zdanie stosuje się do całej Polski. Działalność tajnych organizacji, która utrzymywała ducha narodowego przez 150 lat po których naród wyłonił się wytrwały w wierze, żywy  i twórczy - zrobiła na nim wielkie wrażenie.

Przypis:
[25]
Stanisław Pigoń (1885-1968), historyk literatury polskiej, w latach 1921-1930 profesor i wykładowca na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. W latach 1926-28 rektor tego uniwersytetu;

- Co Chesterton myślał o sytuacji politycznej,  w jakiej się Polska znajdowała?  

- Był  głęboko  przekonany, że niezależne państwo polskie jest  podstawowym warunkiem zachowania cywilizacyjnych wpływów zachodnich w środkowej Europie. Obawiał się prusackiego  ducha i  komunizmu z Rosji, niebezpieczeństw, którym Polska wciąż stawia czoło .

- Czy pozostały pani jakieś pamiątki z podróży Chestertona do Polski?

- Mam coś, co panią na pewno zainteresuje.

Miss Collins wyjęła z szuflady piękny album oprawiony w białą skórę. Duże litery głoszą POLAND.

(…)

Co Chestertonowi najbardziej przypadło do gustu w Polsce?

- Odpowiem pani słowami Chestertona.  Gdy często pytano go o to samo w Polsce, wyjmował wtedy z kamizelki świstek papieru i sylabizując czytał: „Barszcz z uszkami”.

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura