Z rzadka mam okazję chwycić za pilota i zrobić tak zwaną przebieżkę po kanałach. No i ze zwykłego przyzwyczajenia ciągnie mnie w stronę muzycznych, cholera wie po co. Na jakimkolwiek kanale muzycznym interesujący mnie klip nie leciał chyba już od kilku lat, więc te moje zaglądnięcia, to zwykły nawyk z przeszłości. Czasem wśród tych wszystkich pięknych i cudownie skompresowanych bitów pojawia się niewiele się od tego różniący zespół Black Eyed Peas. Łatwo poznać, choćby po wdziękach niejakiej Fergie, która pręży się coraz bardziej z każdym rokiem. Muzyka, którą prezentuje BEP jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. Nie mam zielonego pojęcia do jakiego odbiorcy jest kierowana, ale podejrzewam, że odbiorca ten wiekowo jest dużo młodszy ode mnie. Dużo młodszy, a ja przecież jestem młody. Nagromadzenie gadżetów w teledyskach jest też nie do pojęcia. Słowem - klipy Black Eyed Peas to chyba odpowiednik jakichś bajeczek dla nastolatków. Takie odnoszę wrażenie. Dziwi mnie to raz za razem, a często można na BEP trafić, jak się robi taką przebieżkę po kanałach. O ile się orientuje, wydali niedawno nowy album. Ta pierwsza płyta nagrana z Fergie (chyba) nazywała się Elephunk czy jakoś tak, i o ile dobrze pamiętam miała w swoim składzie mnóstwo zgrabnych hitów, więc kaska pewnie się do członków i członkini uśmiechnęła. Stąd zapewne koniuntkura na upraszczanie swojej muzyki. W końcu parkiet nie sługa. A ja pamiętam, że wydawało mi się (niesprawdzona informacja, ta część przeszłości została zbyt nikle utrwalona na moim własnym mózgowym hardware), ale mam takie jakby reminescencje, że to była chyba nawet fajna kapela hip hopowa. Ale ja mogę być mało wiarygodny, bo jeśli chodzi o hip hop, to marny ze mnie autorytet. Ten utwór wszakże, całkiem mi się kiedyś podobał. Wspomnienie...
