Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
Paweł Tomczak Paweł Tomczak
209
BLOG

Ateizm księży? Pogarda księży wobec wierzących? Strach księży pr

Paweł Tomczak Paweł Tomczak Kultura Obserwuj notkę 15

No to się obnażam i kler oraz wierzący mogą mnie oskarżać o ekschibicjonizm.

Eklezjalny.

 

 (Fragmenty DDD)

 

(Po mojej pierwszej komunii...) Poza tym byłem zadowolony, bo ksiądz zakrystian powiedział mi, że to znak boży na pewno (moje dwa chrzty), że niebo wybrało mnie do czynów szczególnych…

Tłumaczył mi żarliwie:

- Dwa chrzty dają pewność łaski Pana. Drugi chrzest – to jak pierwsze święcenie… Teraz musisz Bogu podziękować dziewięcioma piątkami, dziewięcioma komuniami po pierwszej, które utrwalą twój stały kontakt z Ojcem Najwyższym, już na zawsze…

…Nie chodziło Mu oczywiście o piątki w szkole, tylko o przyjmowanie komunii w dziewięć kolejnych piątków po pierwszej. …Nie chodziło Mu też oczywiście o godzinę pierwszą, lecz o pierwszą komunię.

…Gorzej z tym pierwszym święceniem – nie wiem czy to nie od tego, ale raz dwa zrobiła mi się na ciemieniu naturalna tonsura…

 …i tak łyso mi do dziś…

 

W tym Kaliszu żadnych religijnych nacisków nikt na mnie nie wywierał. Ministrantem zostałem z własnej woli, dzięki bardzo łagodnej zachęcie kolegi uczącego się na organistę. I dość szybko moja wiara z wątpiącej, niepewnej i niepełnej – stała się niewątpliwa, pewna i zupełna.

Tak głęboko i żarliwie wierzyć może tylko dziecko przed fazą rozwoju włókien kojarzeniowych…  Albo pan młody, lub panna młoda przed miesiącem miodowym.

 

W swojej szufladzie stołu w świetlicy – gdzie odrabialiśmy lekcje i przechowywaliśmy akcesoria szkolne – trzymałem jakiś pojemniczek na kształt kielicha, kwadratową szmatkę, jako serwetę mszalną, którą ksiądz nakrywa i wyciera kielich w czas celebry i …rulonik kruchych okrągłych ciastek, pełniących role hostii.

Po odrobieniu lekcji, przy tym stole odprawiałem msze – z dużą frajdą dla duszy, a w trakcie spożywania hostii, także dla podniebienia…

Chłopcy byli tak zaczarowani misteriami, że się żegnali na podniesienie i nawet nie podjadali mi tych świętych ciasteczek.

 

Po komunii zacząłem te pierwszych dziewięć piątków euforycznie i całkiem dobrze mi szło …aż tak koło ósmego, może dziewiątego, z jakiegoś powodu zostaliśmy przetrzymani w szkole. Nie byłoby problemu, gdybym nie uważał, że przed komunią człowiek musi się wyspowiadać. Musi nawet tak naiwne szczenię, które nawet chcąc mocno – właściwie nawet nie mogłoby zgrzeszyć…

Nasi księża byli już po robocie, więc popędziłem do najbliższego kościoła, gdzie miało jeszcze trwać nabożeństwo… Ksiądz wyszedł już jednak z konfesjonału. Pobiegłem więc dalej… ale znów nie udało mi się zatrzymać kapłana opuszczającego ten sedes grzechu…

Scenariusz powtórzył się jeszcze kilka razy, bo przy głównej ulicy w Kaliszu jest chyba kilkanaście przecudnych kościołów, w których nabożeństwa były zsynchronizowane tak mądrze, aby biskupi ksiądz poborca mógł zbierać daninę, spokojnie idąc od jednego do drugiego…

 

 

Początkowo prosiłem, następnie bardzo prosiłem o spowiedź. Potem upraszałem z niekłamanym strachem, że wreszcie nie zdążę… Później błagałem ze łzami w oczach …na końcu łkałem składając ręce i tłumacząc, że byłem dwa razy chrzczony, ale tylko jeden raz w życiu mogę odbyć pierwszych dziewięć piątków po pierwszej komunii…

 

Okazało się, że nawet w Kaliszu i nawet w tamtym czasie nie spotykało się takich zawzięcie wierzących w Ja.J.A., co podwójnie chrzczeni, chcą się dziewięciokroć komunizować…

Nawet tam okazałem się kuriozum dziwacznym i niestrawnym.

Księża patrzyli na mnie z pewną niepewnością w oku. Niektórzy spowiednicy, nawet mając jeszcze stułę na karku i ledwie krok od konfesjonału, zamiast zlitować się nad tak przerażoną owieczką, pozostawali bierni z niedowierzaniem lub niesmakiem na twarzach, albo z lekceważącą drwiną mówili, że skoro obleciałem już tyle kościołów to jeszcze jeden nie zawadzi…

 

…Nie miałem pieniędzy, żeby ich przekonać…

 

Wróciłem zdruzgotany i zrozpaczony grubo po kolacji. Płakałem pod drzwiami zakrystii do rana. Trząsłem się cały. Miałem gorączkę i nie poszedłem do szkoły. Ze dwa dni nie jadłem i nie piłem – aż zabrakło mi łez, popękały mi wargi, zacząłem mówić falsetem …i zakrystian – jedyny rozumiejący przyczynę mojej krańcowej desperacji, z braku innych wiarygodnie działających środków łagodzących ekstremalne stany dusz prawdziwie wierzących – przyniósł mi dzban święconego, mszalnego wina…

Opłakiwaliśmy stratę współczując i wino owo zesłało na mnie ukojenie i jakże potrzebną porcję wilgoci. Wreszcie – wystarczająco zasileni – solidarnie wylawszy dodatkową, odpowiednią porcję łez, zasnęliśmy snem odkupienia… obydwaj.

 

…Niestety, kiedy obudziłem się – zacząłem myśleć…

 

Dlaczego ci księża – wszyscy – tak zlekceważyli moje zbożne postanowienie i tak dramatycznie przeżywane, moje pragnienie oddania Bogu hołdu..? Dlaczego część z nich wykpiła chęć służenia Bogu od dziecka – służenia bardziej dowodnie niż służy Mu cała przeciętność?

…Przecież wszyscy mogli się odwrócić ode mnie – ale nie kapłani!

Oni powinni mi pomóc..! Oni powinni stworzyć dla takiej szczerze pragnącej Boga duszyczki pomost do Nieba…

Tym bardziej, że ich to praktycznie nic nie kosztowało… a ja miałem tylko tę jedną okazję w życiu...

Co było przyczyną ich postawy?

- Czy oni naprawdę wierzą? – pomyślałem w jakiejś chwili przeżywania  tego dramatu wszystkich możliwych stanów zwątpień i zadziwień. 

- Czy wierzą w to, że ktoś młody, pełen nadziei, jeszcze nie nad grobem, może autentycznie wierzyć i pragnąć uczestnictwa w sakramencie? 

Czy księża wierzą w to, że są ludzie praktykujący bezinteresownie, dla samego Boga i wiary – a nie ze strachu przed śmiercią albo utratą poparcia w polityce lub w ogóle w środowisku?  

Czy wierzą, że praktyka religijna może służyć szczeremu pragnieniu bezinteresownego zbliżenia się do prawdy bożej – a nie targom o pozycję na ziemi lub w życiu pośmiertnym..?

Czy aby takiego szczerze wierzącego nie traktują, jak głupka do walenia na tacę..?  

…Czy oni w ogóle wierzą w to czego nauczają..?

 

- Sakramencko mnie sflisowali – targało mną góralskie skojarzenie, które dla ceprów tłumaczy się: bezlitośnie spławili …żeby nie rzec hydraulicznie: spuścili z wodami rynsztoka… Miłosiernie...

 

 

…Aż zabłysła mi myśl, że …to po prostu byli dobrzy ludzie, uczciwi księża!

 

…Jeszcze wtedy nie zwątpiłem w Boga, ale dzięki tym uczciwym, dobrym księżom, którzy zobaczywszy przed sobą młodego oszołoma, rozhisteryzowanego fanatyka …postanowili mu pomóc, żeby do końca nie ześwirował  to dzięki Nim zacząłem trochę myśleć samodzielnie i niekoniecznie według środowiskowej sztampy.

 

To dzięki nim po kilku tygodniach mogłem sformułować piorunujące pytanie: po cholerę Panu Bogu szkielet?

 

Paweł

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wychowałem się i wzoruję na Chrystusie, pierwszym opisanym komuniście (patrz Biblia) - dzięki temu osiągnąłem poziom kwalifikowanego ateisty. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Polska polityka kultura ateizm racjonalizm logika uczciwość szkoła dziecko degeneracja religia wiara fałsz hipokryzja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura