DemoklesPlus DemoklesPlus
1042
BLOG

Mateusz Morawiecki - czego się o nim nie dowiecie...

DemoklesPlus DemoklesPlus Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Miałem nie pisać o nowym premierze.

Mimo zalewu pochwał, budowania wizerunku poprzez zależne usta, nieustającego kadzenia i braku słów krytyki z wyjątkiem kilku uwag. Miałem nie pisać.

Nie było co komentować. PIS ma prawo powołać kogo chce i kiedy chce na premiera. Ta osoba mogła przy ośmiorniczkach i drogim winie rzucać wulgaryzmami i wypowiadać się wśród znaczących i umocowanych osób III i IV RP. Ciekawe ile z tych nagrań nie zostało jeszcze ujawnionych... i czeka jako hak. Nie ma co komentować.

Byłem młodzieńcem w tamtych burzliwych czasach. Ganiałem się po klatkach, blokach i parkach ze "sługami reżimu" równie zagubionymi i równie młodymi (dzieliło nas może kilka lat). Nie bili mnie, bo mnie nie złapali. Nie wywozili do lasu, choć do niego uciekaliśmy przez małe poletko oddzielające osiedle od ściany drzew. Nie grozili rodzinie. I wszystko co teraz napisałem jest prawdą. Byłem nastolatkiem. Może nie tak uświadomionym i politycznie zaangażowanym, lecz w tamtym czasie od polityki bardziej interesowały mnie koleżanki...

Lubię historię i nie dziwi mnie, że kolejny historyk nami rządzi. Historia o nim wspomni. W latach '90 zdawałem na  kierunek ekonomiczny i miałem kolegów, którzy szli na historię . Pamiętam jakie tam były wymagania i kto szedł na historię. Nie był to kierunek wymagający tytanicznej pracy... Nic to. I tak lubię historię.

Uznaję ludzi pracowitych i wykształconych. Na tych, co jeszcze się dokształcają po skończeniu studiów z zazdrością zerkam i z wyrzutem do siebie za brak czasu, za brak determinacji i pieniędzy karcę. W czasie studiów z uwagi na dobre wyniki otrzymałem stypendium naukowe oraz indywidualny tok studiowania, by pracować i utrzymać rodzinę. Niestety nie miałem protektora, z wyłączeniem promotora, od którego otrzymałem propozycję pozostania na uczelni. Życie plecie los jak chce, a my mamy na nie tylko ograniczony wpływ. Nie żałuję. Wiem ile kosztowała mnie praca i studiowanie jednocześnie. Co do człowieka, o którym usłyszałem w audycji PR24, że "pokończył wszystkie możliwe uniwersytety" włącza mi się czerwone, ostrzegawcze światełko. Jak, że jak? W jednym czasie? Wikipedia "nie kłamie", ale czy pisze zawsze prawdę? Sprawdźcie sobie. Z drugiej strony pamiętam, jak ludzie Solidarności otrzymywali bezpłatne granty i studia na zagranicznych uczelniach, które oprócz możliwości zdobywania nauki, dawały dostęp do zdobywania zupełnie czegoś innego. Młodego opozycyjnego, a także perelowskiego narybku na studia zagraniczne wyjechało dość sporo w ramach programu kuźni kadr. Oczywiście, należało się zasłużyć dla ruchu lub mieć wpływową rodzinę. Cóż mógł brzydzący się zaangażowaniem politycznym taki młodzieniec jak ja bez koneksji osiągnąć? Tylko pracę.

Podziwiam bankowców. Niekoniecznie bankierów. Szanuję ich codzienną pracę. Co ciekawe znałem Declan'a Flynn'a, a od Gerry'ego Byrne'a szefa AiB ówczesnego właściciela WBK i BZ otrzymałem nawet podziękowania za pracę. Zwykłą robotę. Broń mnie panie Boże przed taką fuchą jaką miał wtedy pan obecny premier. Mignął mi kilka razy na naradach i tyle. Taki jak ja pracownik z tą różnicą, że ja wygrałem konkurs na stanowisko, a jego powołali na funkcję doradcy prezesa. Naoglądałem się w kilku bankach, w których pracowałem takich doradców przyniesionych w teczkach. Efekt zrobionego interesu. My ci sprzedamy bank, ty będziesz zatrudniał naszych. Taki bankierski deal, a Jan Krzysztof Bielecki (czyż to on nie był szefem zespołu doradców premiera Tuska?) mógłby swoim przykładem oświetlić niejedne ciemne miasteczko na wschodniej ścianie. Ktoś z blogierów już pytał na S24 pana Morawieckiego kto za nim stoi. Nie dowie się. Ja mogę zdradzić, że stoją za nim pieniądze. Nie bez przyczyny Jarosław Kaczyński obdzwaniał głosujących działaczy i odwoływał się do dogmatu wiary,  by mu zaufać. 

Szanuję wybór wyborców. Choćby był niezgodny z moimi oczekiwaniami i w mojej opinii zwyczajnie błędny i szkodliwy. Tak jak szanuję samorządowców i posłów powoływanych na swe funkcje po wygranej walce wyborczej. Jeżeli samorządowiec, rządzący przez dwie kadencje miastem zostaje posłem wypada mi tylko zamiatać czapką przed jego stopami. Ilość zadań i umiejętność zebrania załogi urzędu (tak, tak moi mili, nie firmy tylko URZĘDU) do takiej pracy, by zostać wybranym na kolejną kadencję jest dla mnie wystarczającą legitymacją do powierzenia obowiązków w sferze publicznej. Co jest na drugim końcu szali? Bynajmniej nie wybór wyborców.

Nie lubię bon motów, lecz mistrz powerpointa mnie zabolał. Nie jedną prezentację zrobiłem i nie jedna książka o ich robieniu stoi na moich półkach. Jakoś się tak dziwnie składa, że w tym samym czasie, co pan premier rozpocząłem pracę w sektorze publicznym. Ja wygrałem konkurs, premier zapisał się do PIS. Jak dzik na kasztany, zachłannie rzuciłem się na prezentację pana premiera. No cóż, kto przeczytał ten wie. Byłem nawet na "roadshow" tej prezentacji po Polsce. Pana ministra nie było, a osoba go zastępująca nie była mistrzem. Nie była nawet czeladnikiem. Prezentacja ministra finansów być może nie była doskonała, ale żeby tak w żywe oczy ją opluwać i bezlitośnie żartować? Co to, to nie (kto by nie chciał w garażu taniego, innowacyjnego auta na prąd wyprodukowanego w Polsce?). Bezlitośnie obszedłem się tu, na S24 z umiejętnościami zarządczymi pana nie będącego już ministrem finansów, gdy stworzono superresort. Wprawdzie notka przepadła, gdy odmówiłem akceptacji regulaminu po nieudanej próbie salonu24 zblatowania blogerów z FB, lecz liczę że administracja zlituje się i odda mi teksty (pisywałem jako Demokles). Notka dotyczyła ilości i nazw departamentów, ilości pracowników oraz struktury organizacyjnej i po dwóch latach ciągle jest aktualna.

Mimo tego wszystkiego, miałem nie pisać. Do czasu, gdy nie przeczytałem wpisu pana Janke.

Nie da się w taki sposób kadzić i słodzić, bo człowiek nabawi się retorsji. Co samo w sobie jest zbawienne, gdyż zaczynamy myśleć o tym, co nam zaszkodziło. Nie da się, tym bardziej że cały internet został dokładnie przeczesany i sprofilowany pod tezę o bezpartyjnym fachowcu, bankierze kochającym Polskę. Nie zgadzacie się? Spróbujcie coś znaleźć! Jeszcze pan Janke napisze książkę i już wisienka na torcie gotowa...

... a miałem nie pisać.

Coś tu kiedyś pisałem... jako Demokles...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka