DemoklesPlus DemoklesPlus
96
BLOG

Moje Wybory.

DemoklesPlus DemoklesPlus Polityka Obserwuj notkę 8

Mieszkam w małej rolniczej gminie, podmiejskiej. Przeszło siedem tysięcy wyborców. Obserwuję z "poziomu domu" rządy już trzeciego wójta. Do gminy sprowadziłem się kilkanaście lat temu ze średniej wielkości miasta. Taki ze mnie zwykły obywatel, a od kilku dni częstowany obietnicami wyborca. Przyglądając się polityce  unikam zaangażowania się po jakiejkolwiek ze stron z przyczyn nieistotnych. Żona się ze mnie śmieje, gdy w chwilach zwątpienia z zapałem deklaruję co kilka lat, że zapiszę się do tej, czy innej partii. Mawia wtedy, że tak szybko jak mnie przyjmą równie szybko mnie wywalą z uwagi na moje poglądy... i studzi gorącą głowę. Jedynie wybory samorządowe i to tylko na poziomie gminnym przywracają zdrową ocenę sytuacji, rzeczowe dyskusje i zainteresowanie nie tylko znajomych i sąsiadów.

Samo - rządowe.

Tym razem postanowiłem sumiennie, jak na przejętego wspólnym interesem wyborcę przystało, podejść do wyborów. Na pierwszy ogień poszedł wszechobecny internet. Nowoczesne PO ma program dla samorządów. Niczym się nie różni od spisu zadań własnych gminy/powiatu/województwa zawartego w ustawach. PIS, jak to partia władzy nawet nie zamieściła oddzielnego programu. Po co? Ma narodowy, jedynie słuszny, raz spłodzony przez prezesa program naprawy wszystkiego i wszystkich. Ciekawa lektura, nawet przy ponownej analizie pod kątem władzy samorządowej. PSL dał ognia. Wystosował 6 postulatów. Po co więcej? Może po to, by nie zmęczyć się czytaniem? Doczytałem do czwartej propozycji - umieszczenia powiatu w konstytucji i dałem sobie spokój... Zaskoczył mnie K'15. Jako zwolennika JOW, liczyłem że przy JOW'ach K'15 poszybuje w sondażach powyżej percepcji postrzegania. A tu lipa panie K. Strona lipa, a postulatów brak i kandydatów brak. Programu brak, co już mi zdążył przez 3 lata wytłumaczyć pan Kukiz, że jego jedynym programem jest wprowadzenie JOW'ów. Wprawdzie dali możliwość zgłoszenia swojego akcesu do uczestnictwa w wyborach samorządowych poprzez zapisanie się na stronie, lecz nic z tym nie zrobiono. Oczywiście, zapisałem się. Lubię organoleptycznie sprawdzać obietnice. Zapisałem się nie na kandydata do czegokolwiek, a do pomocy. Nawet nie raczyli odpisać. K'15 dla mnie skończył się wraz z tymi wyborami. Typowy królik wyborczy. Pytanie tylko do kogo należał?

Tyle partie. Wiem, wiem że jest ich więcej, ale ile człowiek może wytrzymać przyjmowania propagandowej papki na raz?

Na repetę poszli lokalni kandydaci. Mam ich w gminie trzech. Trzech wielce szanownych kandydatów. Obecny wójt, jego konkurent z obozu przeciwnego - oboje bezpartyjni - oraz kandydat z PSL. Cierpliwie i z zaciekawieniem uczestniczyłem we wszystkich dotyczących mojego okręgu wyborczego spotkaniach wyborczych. Kandydat PSL rozczarował. Frekwencja do opędzenia na palcach jednej ręki. Smutne. Na spotkaniach głównych konkurentów do fotelu wójta, który już nie jest tak dobrze opłacany, tłumy. Oczywiście, po zlustrowaniu widowni widzę połowę obłożenia dzięki kontrkandydatowi. I dobrze. Dychotomia jest w naszym genomie. Spotkania ciekawe, skupiające się na sprawach gminy, sołectwa z drobnymi uszczypliwościami w kierunku konkurenta. Demokracja w działaniu taka jaką lubię, bliska skórze. Jednym sodowe lampy za słabo świecą, innym ledowe za jasno. Takie klimaty. Dziury w drodze, za mała lub za duża szkoła, wybite szyby na przystanku, śmieci w rowie i można tu pisać i pisać.  O to właśnie w tej demokracji chodzi. O nasze sprawy.

"Nikt ci tyle nie da, co ja ci obiecam"

Spróbuj złożyć puste obietnice w wyborach na wójta. Jeżeli nie dotrzymasz słowa, to szykuj dupeczkę na widły. Wykopać osobę z fotela wójta nie było łatwo, lecz była taka możliwość przez rozpisanie referendum po nie otrzymaniu absolutorium. PIS wprowadził jeszcze jeden mechanizm odwoławczy. Raport o stanie gminy. Taka pała, którą jak znam życie w pierwszej kolejności dostaną po łbie kandydaci PIS'u. Wracając do wyborów - wiemy co bierzemy w przypadku obecnego wójta. W moim przypadku dobrze znam obie kandydatury i szczerze powiem, że nie wiem co mam zrobić. Co będzie lepsze dla gminy, dla nas wszystkich na następne pięć lat? Uwierzyć w obietnice niezadowolonych, czy postawić na kandydata sprawdzonego, którego wyniki pracy obserwuję dookoła?

Czy postawić na sitwę, wieloletnie samorządowe kliki i mafie? Czy na nowych i plastikowych, za którymi stoją partyjne sitwy i partyjne mafie? Można bawić się i taką retoryką. Tylko po co? Na samym dole, czyli gminie widać dokładnie pracę, a nie polityczne pieprzenie. Widzę jak funkcjonuje świetlica wiejska, ile jest imprez kulturalnych w ośrodku kultury i jak szybko remontują place zabaw. Widzę załataną dziurę w drodze lub nie załataną. Nowe drogi, chodniki i wykoszone pobocza. Sprawdzam na stronie gminy jak czystą wodę piję i z jakiego ujęcia i ile nas kosztują odprowadzane odpady. Wiem ile i za co, a przede wszystkim dlaczego ponosimy takie czy inne koszty z moich podatków. Jestem niezadowolony, to idę na sesję rady gminy i stawiam sprawę. Nie napiszę o wielu inwestycjach i różnego rodzaju finansowych montażach by je zrealizować, ale wiem że gmina je wykonuje bo tego chcieli mieszkańcy. Vox populi, vox Dei.

Mimo wszystko jeszcze nie wiem na kogo zagłosuję i zazdroszczę wszystkim, którzy bez wątpliwości postawią "dwie krzyżujące się linie w obrębie kwadratu". Decyzja zostanie podjęta, lecz pozostaje tylko pytanie do was, czytelników. Jakie macie sposoby, by wybrać tego najlepszego?

Coś tu kiedyś pisałem... jako Demokles...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka