"60 lat z batutą" - Stanisław Wisłocki w S-1
"60 lat z batutą" - Stanisław Wisłocki w S-1
Tadeusz Deszkiewicz Tadeusz Deszkiewicz
2858
BLOG

Jacek Kaspszyk z Diamentową Batutą - gorzkie gratulacje

Tadeusz Deszkiewicz Tadeusz Deszkiewicz Kultura Obserwuj notkę 6

Drogi Jacku,

wróciłem właśnie z jubileuszowej gali z okazji 90-lecia Polskiego Radia, podczas której zostałeś uhonorowany Diamentową Batutą. Gratuluję serdecznie,  bo bardzo Ci się należała.  Jesteś wielkim, niezwykle uzdolnionym dyrygentem, masz na swoim koncie wiele zasłużonych sukcesów, tylko…. 

Kiedy dziękowałeś za wyróżnienie, stojąc przed NOSPREM, wyraziłeś swoją wdzięczność tej orkiestrze, której szefem zostałeś niedługo po dyplomie. Ot, tak, po prostu. Przechodziłeś, wpadłeś i zostałeś dyrektorem najważniejszej radiowej orkiestry. Czy tak?

Od wielu lat pomijasz we wszelkich wypowiedziach osobę swojego profesora, któremu wiele zawdzięczasz. Tak się składa, że Wasze kontakty oglądałem z bardzo bliska, bo Twój Profesor to mój Wuj – brat mojej Mamy – Stanisław Wisłocki. Pamiętam doskonale, jak wielką miłością Cię obdarowali moi oboje Wujostwo - Stanisław i Izabella. Traktowali Cię jak własnego syna, bo sami go nie mieli. Bywałeś u nich w domu na Sadybie,  jeździłeś do Bukowiny, jak choćby wtedy gdy przygotowywałeś się do pierwszego wykonania V Symfonii Mahlera.  W swoich pamiętnikach Stanisław Wisłocki napisał:

„Kiedy w styczniu 1978 roku  zostałem szefem WOSPR, zaangażowałem Jacka  jako mojego zastępcę, zaś po mojej rezygnacji w styczniu 1982 roku Jacek został moim następcą”. Ale Ty jakby o tym zapomniałeś. Dlaczego?

Przecież z Wisłockim byłeś w serdecznym kontakcie, a on cieszył się każdym Twoim sukcesem muzycznym i osobistym. Twój wyjazd do Anglii odnotował w swoich pamiętnikach, pisząc:

„ Cieszy mnie fakt, że mieszkając  w Anglii zachował polskie obywatelstwo i ożenił się z uroczą córką polskich emigrantów, mówiącą piękną polszczyzną”.

Kiedy Stanisław Wisłocki był już bardzo schorowany niezbyt często się odzywałeś. W 1997 roku, przygotowując koncert z okazji 60 rocznicy pierwszego koncertu prowadzonego przez mojego Wuja, poprosiłem Cię abyś zadyrygował w studiu koncertowym S-1. Zgodziłeś się, ale na kilka dni przed koncertem poprosiłeś mnie o spotkanie. Zobaczyliśmy się w Hotelu Victoria, gdzie poinformowałeś mnie, że nie wystąpisz. Byłem załamany. Nie wiedziałem jak wytłumaczyć ciężko choremu Wujowi, że jego ukochany uczeń odmówił udziału w jubileuszu. Uzasadniałeś swoją decyzję konfliktem z WOSPR-em, którym nie możesz zadyrygować. Gorączkowo szukałem zastępstwa, bo kto zgodzi się kilka dni przed koncertem. Zgodził się Sławek Wróblewski, ostatni uczeń Stanisława Wisłockiego. Oprócz niego wystąpił Tadeusz Wojciechowski i Tomasz Bugaj, a na sali było kilkudziesięciu uczniów Wisłockiego. Tego dnia Twój Profesor został uhonorowany wyróżnieniem, które dziś otrzymałeś Ty. Wkrótce potem umarł. Na pogrzeb nie przyjechałeś.

Po latach zobaczyłem, że w swoich biografiach pomijasz nazwisko Stanisława Wisłockiego. Masz do tego oczywiście prawo, ale zaspokój moją ciekawość i powiedz czy bycie uczniem prof. Stanisława Wisłockiego przynosi ujmę?
Nie wstydzą się tego ani wyżej wspomniani, ani Henryk Wojnarowski, Jerzy Kurczewski, Wojciech Michniewski, Andrzej Straszyński, Szymon Kawalla, Zbigniew Graca, Ruben Silva i 50 pozostałych wychowanków. Tylko Ty. Dlaczego?

Wybacz mi te gorzkie słowa, ale czuję się strażnikiem pamięci mojego Wuja i chciałbym aby pamięć o tym wielkim muzyku i pedagogu była kultywowana. Stoimy po dwóch stronach barykady: ja chcę tę pamięć ocalić, a Ty wymazać.

Tadeusz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura