Kilka minut po 22 Jury Konkursu Chopinowskiego podało nazwiska 10 finalistów z 8 krajów: 2 osoby ze Stanów Zjednoczonych i Kanady oraz po 1 osobie z: Chorwacji, Japonii, Korei Południowej, Łotwy, Polski i Rosji.
- Seong-Jin Cho (Korea Południowa)
- Aljoša Jurinić (Chorwacja)
- Aimi Kobayashi (Japonia)
- Kate Liu (Stany Zjednoczone)
- Eric Lu (Stany Zjednoczone)
- Szymon Nehring (Polska)
- Georgijs Osokins (Łotwa)
- Charles Richard-Hamelin (Kanada)
- Dmitry Shishkin (Rosja)
- Yike (Tony) Yang (Kanada)
Ogłoszenia wysłuchałem z zainteresowaniem, choć nie bez emocji i wątpliwości. Oczywiście nie śmiałbym negować decyzji tak wielu znakomitości zasiadających na balkonie Filharmonii Narodowej. Jednak jako zwykły słuchacz, odbiorca cudownej muzyki Fryderyka zadaję sobie pytanie:
Jaki przekaz dla muzycznego świata wynika z tego werdyktu?
Nie ulega wątpliwości, że wszyscy zakwalifikowani do finału to wspaniali i dojrzali pianiści. Jednak Konkurs Chopinowski ma wyłonić artystów grających muzykę naszego wielkiego Romantyka w sposób wzorcowy, zgodny z chopinowską tradycją, jego autorskim zapisem i wskazówkami. Tymczasem wśród finalistów znaleźli się także doskonali pianiści o wielkich możliwościach, ale stawiający swoje osobowości na plan pierwszy.
Gratuluję pianistom, którzy nie znaleźli się w finale, gratuluję finalistom, ale nadal nie wiem kto z nich będzie zasługiwał na miano chopinowskiego „wzorca z Sevres”.
Kiedyś zapytałem profesora Ekiera jak powinno się grać Chopina. Odpowiedź była krótka: „Z pokorą”.