200 tysięcy wizyt z zapytaniem o usunięcie ciąży. 500 legalnych zabiegów w kraju. Wyjazdy do Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii, Czech, Słowacji i Austrii, aby dokonać legalnie zabiegu aborcji. Statystyka jednej niemieckiej kliniki – 600/700 Polek rocznie. Rzecz jasna dane te nie uwzględniają zabiegów nielegalnych, które wykonywane są w tzw „podziemiu aborcyjnym”. Nie prowadzi się także statystyk, ile kobiet zmarło dzięki temu jak to podziemie wygląda. A nie trzeba specjalnej wyobraźni do tego, ażeby wyobrazić sobie potajemne warunki, niesterylne narzędzia itd. Wszystko to w kraju, w którym „większość” to obrońcy życia i wyznawcy jednej religii – potępiającej takie zabiegi.
Nie od dziś wiadomo, że prawo aborcyjne w Polsce to fikcja. Zresztą, nie tylko w tej materii. Zabiegów dokonuje się tu, na miejscu, lub wyjeżdża się tuż za miedzę. Zabiegów dokonuje się i tak, i tak. Czy to się obrońcom życia podoba, czy nie. Bez względu na jakiekolwiek kampanie antyaborcyjne. Bez względu na kampanie jakiekolwiek. Powodów do tego jest wiele. Tak samo jak wielu różnych ludzi aborcji dokonuje. Tu nie ma rozgraniczenia na przynależność etniczną, rasową czy religijną. Jest jeden założony z góry zamiar i tyle. Szybka „umowa”, transakcja i już.
Bez wątpienia jest to temat niezwykle kontrowersyjny. Budzi emocje jak każdy, który tyczy moralności i ludzkiego życia. Racje mają obie strony. Bo z jednej strony mamy wolną wolę i prawo do samostanowienia oraz dobro matki. Z drugiej zaś strony życie nowej istoty.
Warto jednak przy tym konflikcie spojrzeć na te realne dane. Dane, które jasno pokazują, że czy zakaz będzie, czy nie, zabiegów tego typu i tak się nie wyeliminuje. Mamy więc wybór – albo podziemie i nielegalność wraz z niebezpieczeństwem i warunkami w jakich się to odbywa, albo legalność – zapewniając chociaż godne warunki ku temu. Zabiegów dokonywać będą i tak tylko Ci, którzy tego chcą. I nie powstrzyma tu nikogo ani wiara, ani żadna moralność.
Ja nie mam prawa do decydowania za kogoś. Mogę mu jednak, jak to powinno być, dać szansę wyboru i podjęcia własnej decyzji. Ale to już moje zdanie.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka