Nawet nie minęły 24 godziny od czasu, kiedy opublikowałem swoją notkę dotyczącą aborcji. Nie wiem, ile z notek odpowiedzi już przeczytałem. Czy wszystkie? Chyba nie, bo nie mam zwyczaju siedzieć na s24 całe noce i dnie. Nie mam też zwyczaju czytać wszystkiego co na s24 się pojawi, ale tylko te notki, które w jakiś sposób mnie przyciągną. Niemniej jednak – dzięki znajomym i samodzielnemu przeglądaniu Salonu, udało mi się już na kilka natrafić. I tak, jak w przypadku użytkownika Anonymous, który odpisał mi jeszcze wczoraj i też trafił na SG, udało nam się sobie parę kwestii szybko wyjaśnić, tak widzę, że pewna część osób co najmniej nad interpretowała moje słowa i dopisała co nieco do mojego wywodu.
Nie, nie jestem (jak już pisałem w komentarzach) zwolennikiem „aborcji bo tak”. Nie nakłaniam do niej, nie zalecam, nie chce rzucania prawem do niej na prawo i lewo, jak to wielu mi zarzuciło. Jestem zwolennikiem legalnej aborcji, owszem, ale jako „ostatniej pozycji” w pakiecie edukacji seksualnej i antykoncepcji. Bo przecież przy rozpoczynaniu życia seksualnego nie można wychodzić z założenia, że jak się wtopi „to się wyskrobie”. Człowiek musi być świadomy tego co robi, jak wiele osób wspomniało, i znać tego konsekwencje. Nie można więc całego tematu związanego zarówno z aborcją, jak i z in vitro, sprowadzać do głupich zachcianek i zabawy „w Boga”. Kto tak robi, nie powinien w ogóle zabierać głosu w sprawie. Jak w swoim komentarzu do mojej notki napisała A. Zarzeczańska:
„jeśli miałabym wybierać pomiędzy tysiącami kobiet, które wpieprzają misoprostol, kupiony gdzieś na czarnym rynku, ukrywając się w jakiejś chatce, w samotności czekając na poronienie lub, co gorsza, godzą się na wyskrobywanie płodu z macicy, w wątpliwych warunkach sanitarnych, jeśli miałabym wybierać pomiędzy tymi kobietami a drugą grupą, która może legalnie i bezpiecznie dokonać tego zabiegu, to jestem skłonna zaakceptować tę drugą”
Zapewne mało kto nie słyszał o ciążach w gimnazjum, czy skrajnym ubóstwie przyszłych matek. Zapewne słyszano także o gwałtach, czy zagrożeniu życia matki. Tego jednak pod uwagę przeciwnicy aborcji nie biorą. Nie biorą pod uwagę, że aborcja często to nie głupi wymysł i zachcianka. Tu często padają dwa komentarze: „się k..ie zachciało ru...ć, to teraz ma” lub „niech odda do adopcji”. Domagamy się tu odpowiedzialności tych, które zaciążyły, za to, na co mogły zupełnie nie mieć wpływu, bądź nie wiedzieć na czym to w ogóle polega (tu sprawa bardzo młodych matek). I ja, jak i Zarzeczańska, uważam, że są sytuacje, w których aborcję należałoby dopuścić – nie dla zachcianki. I tak myśli wielu ludzi, będących zwolennikami aborcji, a czego przeciwnicy tegoż zabiegu, w ogóle nie biorą pod uwagę. Stawiają nas wszystkich (Zwolenników aborcji), w jednym szeregu z seryjnymi mordercami, hitlerowcami czy kimkolwiek innym. Tylko, w ciągu tej burzy i obelg, nikt nie zwrócił uwagi na aspekt bardzo ważny – na to, że aborcja nie ma być jedynym sposobem „rozwiązania problemu niechcianej ciąży”.
Jeszcze jako osoba związana z Młodymi Socjalistami, poruszałem na forum wewnętrznym i zewnętrznym tematykę aborcji. Rozmawiałem wiele z osobami o różnych stanowiskach. Spotykałem się z różnymi poglądami. Nikt jednak, z osób z MS związanych, jak i innych środowisk, nie był za całkowitą samowolką przy aborcji. Nikt, dosłownie. Nikt także nie mówił o aborcji, jak o czymś, co rozwiąże wszystkie problemy. Dziwne? Ano gdyby więcej osób się zainteresowało, a nie skupiało jedynie na znalezieniu hasła „legalizacja aborcji” i napieprzaniu w takową osobę, to te osoby wiedziałyby, że jest to jedynie ostateczność – legalna, ale ostateczność. Pierwszeństwo tu ma i będzie mieć zawsze „aktywność przed” - czyli edukacja i promocja środków antykoncepcyjnych, które mają zapobiec zajściu w ciąże, a idąc dalej – mają zapobiec aborcji. Bo jeżeli człowiek będzie dobrze wiedział z czym wiąże się współżycie seksualne i odpowiednio się do tego przygotuje, to dziecko stanie się efektem planowanego działania, a nie zwykłej głupoty.
Nie trzeba wielkich badań, aby znać poziom wiedzy o seksie wśród gimnazjalistów i uczniów szkół średnich. Nie trzeba także daleko szukać, aby przejawów tej (nie)wiedzy uraczyć. W internecie jak i w prasie młodzieżowej jest tego pełno. I tak, jak z boku brzmi to dość śmiesznie, tak naprawdę takim nie jest. Bo pokazuje to jak wiele jeszcze jest do zrobienia w tej sprawie. Proszę więc nie spłycać całej sprawy aborcji, jedynie do kwestii zabić – nie zabić. Tolerować zachcianki, czy nie. Bo to nie na tym kończy się temat. I o tym wielu obrońców życia nie pamięta i nie mówi. Widzi się jedynie sam zabieg i to co w związku z tym spotyka dziecko. Nie widzi się jednak przyczyn i tego, co dzieje się z matką – którą często traktuje się jedynie jako otoczkę/inkubator dla dziecka, które ma większe prawa od niej. I nie wspomnę już o aborcji w 8 miesiącu ciąży, o której wspomniano w jednym komentarzu – co było niepoważne. W końcu żaden zabieg nie jest samowolką. Nie każdy zabieg wykonuje się w każdej sytuacji. Więc tego typu schematy proszę sobie darować...
I na koniec jeszcze dość słuszny komentarz J.K.50: „Wystarczy przypomnieć sobie traktowanie aborcji w PRL, gdy była dozwolona.” - i co, czy wtedy rodziło się mniej dzieci jak teraz, czy może więcej, bo ludzie mieli warunki ku temu? Bo coś, co jest dozwolone, nie zobowiązuje wcale do korzystania z tego. Tak, jak nikt nie zmusza nas do picia, jak i do konkretnej religii. Mamy opcję, nie konieczność. Mamy wybór. Choć pewnie zwolenników aborcji najbardziej rozjuszył fakt, że jej się i tak, i tak dokonuje – mimo iż robią co mogą, aby tak nie było. Natomiast próba skonfrontowania tego z przestępstwami czy zażywaniem narkotyków, zakrawa na śmieszność i dość dziwne zasady moralne, które stawiają te sprawy na równi.
Polecam też przeczytanie tej notki "Czy należy dodatkowo karać kobiety zakazując aborcji?"– może to pomoże niektórym zrozumieć bardziej temat.
Polecam także "adopcja po polsku 3"
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka