Czy w Polsce istnieje w ogóle jeszcze opcja budowy czegoś ponad podziałami?
Wczoraj, w swojej notce zatytułowanej Kobiety kontra Kongres Kobiet, Pani Teresa Bochwic przyłącza się do opozycyjnej wobec Kongresu Kobiet grupyKobiety Pro Life i otwarcie deklaruje, że szeroka inicjatywa mająca na celu reprezentowanie poglądów kobiet, jej nie reprezentuje i od jej działalności się całkowicie odcina.
Również wobec tzwlewicowości Palikota pojawia się wiele zgrzytów na Lewicy. Ta ostatnia nie akceptuje i nie uważa go za osobę lewicy, wbrew usilnie kreowanym przez media opiniom i wizerunkom. Dodatkowo, na niekorzyść Palikota, działa także szereg, raczej kanapowych, organizacji i partii, które każdego dnia w jakiś sposób podważają jego lewicowość. Robią to także organizacje niezależne, które analizują chociażby programy i je okraszają stosownym komentarzem. Mamy więc kolejne odcinanie się od czyjejś działalności.
Tak więc, czy w Polsce idzie w ogóle coś zrobić ponad jakimikolwiek podziałami?
Takich działań, od której wielu ludzi się odcina, nie jest przecież mało. Szczególnie teraz, gdy nie mamyżadnej specjalnej okazji dojednoczenia Polski i Polaków. Nie zmarła ani nie została zabita przecież żadna ważna osoba. Nie stoimy w obliczu wojny. Nie ma także niczego innego, co mogłoby stanowić bodziec do nagłego zrywu ieksplozji solidarności – chociażby tej najczęstszej, pokazowej.
Podziały są w modzie. Są kwintesencją XXI wieku. Są czymś, co potwierdza przemiany społeczne, jakie nastąpiły w naszym kraju po 1989r. I o które walczyło tak wielu.
Polskie społeczeństwo zostało rozparcelizowane i podzielone pomiędzy konkretne grupy interesów. Przemianowane ze społeczeństwa w miarę obywatelskiego, na społeczeństwo konsumenckie – kupującego jedynie polityczne opakowania, dołączone do tzw.opcji politycznej. W Polsce więcej się ugra dzieląc i szokując. Bo łączyć nie ma nawet kogo. To się nawet nie opłaca. Przecież to konflikty właśnie napędzają gospodarkę. Podkręcają atmosferę i stymulują do konkretnych działań. Dają zyski, wzniecając wojny pomiędzy konkretnymi opcjami – dając wiernych sympatyków i środki od nich, na konkretne produkty (gazety, gadżety, partie). Czemu więc z podziałów ktoś miałby rezygnować?
Przyznam się, że sam popadłem i w tą spiralę. Też się odcinam. Też jestem anty. Jestem anty zachowywaniu się wedle podziałów. Bo wolę działać i głosować zgodnie ze swoim sumieniem. Nie wedle tego, jak Michnik zachęca, aby nie wygrał Kaczyński.
Nie ma bowiem nic gorszego, jak głosowanie po raz kolejny tylko i wyłącznie przeciw czemuś, a nie za czymś – w zgodzie z własnym sobą. I od tego głosowania, tylko przeciw komuś, sam się odcinam.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka