
11 listopada tuż, tuż, co pokazuje nie tylko kalendarz, ale i media różnego rodzaju. Strona lewa, nagłaśnia blokowanie Marszu Niepodległości, a strona prawa – promuje go jak może. Obie strony zwracają na siebie uwagę i korzystają z wszelkich metod, aby zaistnieć w przekazie medialnym i skłonić ku sobie opinię publiczną. Mamy więc szerokie koalicje i porozumienia. Mamy „zacny” komitet wspierający. Mamy też materiały propagandowe – wlepki, ulotki, plakaty, tuby propagandowe w postaci blogów i stron internetowych. Mamy, jak to zwykle bywa, obrazki na popularnych portalach. O 11 listopada nie idzie nie usłyszeć. Nie idzie zapomnieć. Ale to nie ze względu na znaczenie tej daty – przypomnę, przejęcie władzy nad Wisłą, przez Piłsudskiego. To właśnie ze względu na konflikt dwóch skrajnych i przeciwnych sobie idei, które chcą tego dnia zabłysnąć.
Osobiście, mogę powiedzieć wprost, że na Marsz Niepodległości nie pójdę. Nie pójdę, bo nie utożsamiam się z ideami jakie przyświecają organizatorom marszu – ONR i MW. Zapewne wiele osób zarzuci mi teraz „typową lewacką retorykę” (lewakiem jestem i się tego nie wstydzę, więc to nawet dobrze, że ktoś to zauważy i „doceni”) i powiem, że nie po drodze mi ze skrajna prawicą – z polskimi „faszystami”. Choć dużo lepiej byłoby ich nazwać nacjonalistami czy też szowinistami.
"Gdybyśmy byli podobni do dzisiejszych Włoch, gdybyśmy mieli taką organizację jak faszyzm, gdybyśmy wreszcie mieli Mussoliniego, największego niewątpliwie człowieka w dzisiejszej Europie, niczego więcej nie byłoby nam potrzeba."
Roman Dmowski
Bo i jak w jednym szeregu iść z tymi, którzy swoich rodaków nie szanują i dzielą ich, na lepszych i gorszych. Jak iść razem z ludźmi, którzy niejednokrotnie wielbili tych, którzy Polskę niszczyli. I nie trzeba tu wspominać tylko o sławnym już „salucie rzymskim”, który nie ma zbyt wiele wspólnego z tym, na co powołują się osoby z tych środowisk (bo przecież okrzyki w języku niemieckim, raczej z włoskim pozdrowieniem nie mają dużo wspólnego). Warto wspomnieć o działaniach, jakie podejmują organizatorzy i poglądy, jakie głoszą publicznie.
I nie chodzi tu o same przecież akcje skierowane przeciw lewicy jako takiej, czy homoseksualistom. Choć są to działania „sztandarowe” tychże. Chodzi tu o działania „antypolskie”, jakich obie organizacje – mieniące się organizacjami o interes Polski dbającymi i stawiającymi dobro narodu na najwyższym miejscu – się dopuszczają. Bo przecież dewastacja grobów żołnierzy walczących o Polskę i przeciw okupantowi, czy tez bezczeszczenie swastykami (symbolem jakże polskim, w swym wyglądzie) grobów pomordowanych obywateli RP innego wyznania to działanie przeciw Polsce i jej obywatelom. Wbrew poszanowaniu jej historii. Warto w tym miejscu wspomnieć też o przeszłości ONR i MW – organizacji odpowiedzialnych za „getto ławkowe” (formę segregacji na polskich uniwersytetach). Na poczet ruchu „patriotycznego” można też dorzucić „Pogrom Wielkanocny” (napady na obywateli polskich wyznania żydowskiego z 1940 roku), pogrom w Jedwabnem. Do tego też dobitny przykład miłości do państwa Polskiego z czasów jego początków, kiedy to działacz związany z tego typu „patriotami”, zabił pierwszego Prezydenta RP – Gabriela Narutowicza (dziś Eligiusza Niewiadomskiego wielu działaczy „patriotycznych” zachwala i czci). Wiele kontrowersji budzi także działalność upamiętnianych przez skrajną prawicę, Narodowych Sił Zbrojnych – tu warto sprawdzić, co o tej organizacji twierdził m.in. Marek Edelman. Znamienitym jest także obecność Ireny Sendler na liście osób, które miały zostać wyeliminowane.
O samej ideologii tychże może każdy dowiedzieć się sam. Polecam tu nie tylko wpisy encyklopedyczne i historyczne, ale także odwiedzenie stron internetowych organizacji i osób odpowiedzialnych za organizację marszu. W miarę możliwości, dobrze by było przyjrzeć się stronom na portalach społecznościowych i wpisom członków i członkiń popierających środowiska prawicowe. Można się dowiedzieć kto jest zdrajcą, kto sku%$#nem. Kogo należy wyeliminować, a kogo wysiedlić. Można odnaleźć swoje miejsce w świecie.
I czy rzeczywiście marsz organizowany przez środowiska skrajnej prawicy, jest marszem godnym polecenia? Nie wydaje mi się. Dlatego też nie dociera do mnie „pozytywny przekaz” Marszu Niepodległości. Nie dociera do mnie i nigdy nie docierał, ani nie będzie docierać, segregacja i dzielenie Polski i Polek oraz Polaków, na tych lepszych i gorszych. Na tych godnych kraju i niegodnych. Tym bardziej, że kwestia pochodzenia czy religii, jest wątpliwą kategorią selekcji – sam selekcji się sprzeciwiam.
Nie dociera do mnie także otoczka, jaką środowiska prawicowe wokół tego wydarzenia starają się wytworzyć – piknik? Święto rodzinne? Radosny dzień?
Świetnie, tylko czemu w tak zakłamany sposób?
Przecież nie trzeba daleko szukać, aby wiedzieć, że „patrioci”, za czasów zaborów chcieli autonomii w ramach jednego z cesarstw. O bezkompromisową niepodległość walczyło... lewicowe PPS, z Piłsudskim (lewakiem) w swoich szeregach.

Na koniec, dodam jeszcze coś, co o Marszu Niepodległości i narodowcach mówi dość dużo i powinno dać do myślenia osobom, które będą prawicę wspierać. Cytując ze strony marszu:
11 listopada to dzień zwany Świętem Niepodległości – niepodległości, a więc tego, co z oczywistych przyczyn jest dla narodowców niezwykle istotne, stanowi bowiem o samodzielności narodu, który dopiero we własnym, suwerennym państwie jest w stanie realizować program odnowy. Ten koncept „państwa narodowego” nie jest bynajmniej tożsamy z prymitywnie pojętym, rewolucyjnym „ludowładztwem”, czy „liberalną demokracją” czasów współczesnych – więcej ma wspólnego z wizją państwa hierarchicznego, zarazem odległego od totalitaryzmu. Mimo wszelkich różnic takie podejście łączy w jakiś sposób wszystkie podmioty odwołujące się do dziedzictwa Narodowej Demokracji i wyodrębnionego z niej Narodowego Radykalizmu. A więc nie jest niczym paradoxalnym fakt, że w tym roku kilka organizacji połączyło wysiłki w celu wspólnego uczczenia dnia 11 listopada – za pomocą jednego, silnego, wyrazistego pochodu. Nie jest to więc zjawisko dziwne – ale jest nowe, biorąc pod uwagę fakt, że dotąd większość manifestacji narodowych organizowana była przez każdą formację osobno, bez wspólnej koordynacji. Tym razem Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolska wychodzą ze wspólną inicjatywą.
I to tyle w tej kwestii.

A tak serio, na Marszu nie będę, bo jestem na emigracji czas jakiś. A to, oraz moje poglądy, czynią mnie niegodnym bycia Polakiem. Kimś, kto nie ma prawa tam być, bo, powołując się na tezy środowisk związanych z organizatorami, jestem wrogiem – kimś, kogo należy wyeliminować.
A Polska, to nasz wspólny dom.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka