Minister Sprawiedliwości, Pan Jarosław Gowin, w swoim krótki zwrocie właściwie streścił całe podejście polskich elit politycznych, nie tylko do litery prawa, ale i państwa, na czele którego stoją. Uznając, że ma on gdzieś przepisy, po prostu otwarcie powiedział to, co inni robią, choć o tym nie mówią. I chwała mu za to, że otwarcie się do tego przyznał i poruszył temat. Być może - w co jednak wątpię – kilku ludzi usłyszy tą wypowiedź i odejdzie z elektoratu partii rządzącej. Może zainteresuje się tematem głębiej.
Dość jednak bujania w obłokach. Jakie jest Polskie społeczeństwo, albo raczej – jacy są ludzie mieszkający w obecnych granicach Polski (bo społeczeństwem ciężko tą zbiorowość na chwilę obecną nazwać), każdy wie. Ludzie wybaczyli kolejnym ekipom rządzącym już niejedne oszustwa i przekręty. I nie ważne, ze dostaje za to raz, po raz po dupie. Zawsze jest mniejsze zło, które wcale się mniejszym złem nie okazuje.
To rozbestwienie i samowolka osób rządzących daje poważne podstawy do głoszenia poglądów, o zwiększeniu kontroli społecznej w państwie – co właśnie postuluję. Ja, Ty, My – wszyscy ludzie zamieszkujący teren RP i mający w niej pełne prawa, winni mieć większy wpływ na decyzję państwa i władz lokalnych społeczności, aniżeli oddanie głosu raz na 4 lata. I nie chodzi mi tu o wprowadzenie wszystkich jednocześnie do Parlamentu i poddawanie wszystkiego, co sobie ktoś ubzdura, pod głosowanie całego społeczeństwa. Nie. Bez nadużyć i bzdurnych teorii spiskowych.
Instrumenty takie jak referenda i inicjatywy ustawo- i uchwałodawcze winny być o wiele łatwiej dostępne – przede wszystkim, ustawowo zagwarantowane we wszystkich jednostkach administracji państwowej. Od gminy, po województwa. Na najniższych szczeblach winien funkcjonować budżet partycypacyjny – to znaczy, że każda gmina winna oddać część swojego budżetu do rozdysponowania mieszkańcom danej gminy. Regularne spotkania władz z obywatelami powinny być normą, a nie ewenementem.
Tak samo, jak społeczna presja na eliminowanie z kręgu rządzących osób kompromitujących się i łamiących prawo, winna adekwatnie wzrastać tak, aby – (tu) wzorem Zachodu, polityk wiedział kiedy złożyć urząd, bo zrobił coś źle.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka