Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
275
BLOG

Unia – czy można w niej trwać za wszelką cenę?

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Polityka Obserwuj notkę 3

Ostatnie przemówienie premiera Wielkiej Brytanii – Davida Camerona, wywołała nie lada burzę w szeregach unijnych. Chyba po raz pierwszy od swojego powstania, UE stanęła w obliczu tak poważnego kryzysu. Oto bowiem, po dekadach mozolnego budowania i poszerzania wspólnoty, tworzenia kolejnych traktatów i wydania wielu miliardów euro na politykę spójności, ktoś chce się wyłamać.

 

Przy tej okazji warto zastanowić się, jak w tej sytuacji powinna zachować się Polska. W końcu „na Wyspach” pracuje i mieszka ponad milion obywateli RP. Każda więc decyzja rządu w Londynie ma wpływ na losy naszych rodaków. Nie można więc jedynie przyglądać się temu, co zamierza Wielka Brytania. Z drugiej strony, co jednak w tej sprawie możemy zrobić?

 

Zdusić Węgry, podporządkować południe”

 

Rozmawiając o UE i możliwości wystąpienia z niej Wielkiej Brytanii, nie można zapomnieć o tym, jak UE postępuje wobec swoich państw członkowskich. A postępowanie to niejednokrotnie nie należy do „miłych”. Warto wspomnieć chociażby o formie w jakiej przyjmowano Traktat Lizboński – Unia zmusiła Irlandię do powtórzenia referendum, ponieważ w pierwszym traktat odrzucono.

 

Jasnym więc się staje, że Unia nie jest przygotowana na jakikolwiek sprzeciw. Postępuje raczej wedle zasady, że albo wszyscy będą za wolą większości, albo zrobimy wszystko, aby taka wola była.

 

W tej sytuacji można nie tylko po części zrozumieć wystąpienie premiera Camerona, ale i zastanowić się nad obecnością Polski w takiej formie wspólnotowej. Przecież wstępując do Unii, raczej nie myśleliśmy o tym, że będziemy stanowić jedynie podległą masę, ale że rzeczywiście będziemy mieli wpływ na wspólnotę. Ponadto, wspólnota ta winna szanować nasze zdanie i ewentualne zastrzeżenia co do jej działania.

 

Jednak gdy to właśnie Bruksela wydaje olbrzymie środki na inwestycje w państwach wspólnoty, nikt nie potrafi jej odmówić, gdy domaga się czegoś w zamian. Widać to m.in. w Grecji, czy państwach „Południa”, w których „kryzys finansowy” albo już szaleje, albo puka do drzwi. W zamian za każde kolejne Euro, wprowadza się kolejne cięcia budżetowe, które rzekomo mają uratować sytuację. Niestety jednak, co przyznał m.in. MFW, same cięcia jak i ocena zadłużenia państw UE, nie były rzetelne. Toteż i polityka cięć, jaką się tam wprowadza nie jest odpowiednia.

 

Co jednak w całej tej sytuacji wyszło na plus, to wykrycie wszelkich patologii związanych z finansami państw.

 

Unia absurdów”

 

Kolejną sprawą jest szereg absurdów prawnych, jakie mnoży Parlament Europejski. Uznawanie ślimaków za rybę, czy też ścisłe określanie standardów dla konkretnych warzyw i owoców niejednemu przynosi uśmiech na twarzy. A gdy dodać do tego działania polskich urzędników, zajmujących się projektami europejskimi i wdrażaniem prawa UE do Polski, jest jeszcze śmieszniej...

 

Ważnym też jest przyczynienie się działań UE do ograniczeń dla polskiego rolnictwa i rybołówstwa , co przekłada się także na pewne aspekty przemysłu spożywczego. Szereg limitów, które obowiązują nas, ale już sąsiadów za granicą nie przez lata doprowadziło do wyeliminowania z rynku różnego rodzaju podmiotów dających jedyne zatrudnienie w różnych regionach kraju. Unia nie raz pokazała, że nie traktuje wszystkich równo, co jest kolejnym powodem, by zastanowić się co do trwania w niej na obecnych zasadach. I to nie tylko na Wyspach Brytyjskich, ale i tu – w kraju nad Wisłą.

 

A czemu nie „po szwajcarsku”?

 

 

Jest tu jednak pewien problem – UE w końcu finansuje i finansowała niezwykle ważne dla kraju projekty. Remonty dróg, szlaków kolejowych czy dróg śródlądowych. Do tego szereg innych dotacji i wsparcia dla rolników oraz początków przedsiębiorców. Rezygnując z UE, co wielu boli pewnie najbardziej, z tego źródełka funduszy trzeba by zrezygnować. Choć nie zupełnie – Wspólnota wydaje też pewną pulę środków na programy wykraczające poza Unię. Podejmuje także współpracę przy ważnych projektach dla całego kontynentu.

 

No i pozostaje też dla wielu kryterium najważniejsze – odwołujące się jedynie do sztucznego wyobrażenia. Chodzi tu o „prestiż”, który wiąże się z byciem w strukturach UE. Cóż... kwestia ta jest niezwykle dyskusyjna. Jest bowiem wiele państw, które do UE nie należy i na znaczeniu wcale przy tym nie traci. Jest to przypadek chociażby Szwajcarii czy Norwegii. Państwa te radzą sobie bardzo dobrze będąc państwami samodzielnymi, które z UE jedynie podejmują współpracę. Nie wydaje mi się, aby były to państwa marginalizowane. Stąd też teza, jakoby Wielka Brytanii zaczęła być marginalizowana po ewentualnym wystąpieniu, wydaje się nie na miejscu. Tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę gospodarkę tego państwa oraz jego przeszłość, która stawia ten wyspiarski kraj na niezwykle wysokiej – pod względem prestiżowym, pozycji. W końcu dla całej Brytyjskiej Wspólnoty Narodów była metropolia stanowi cały czas ważne miejsce.

 

Wracając jeszcze do kwestii Polski w strukturach UE, w obecnej sytuacji dobrze byłoby także zweryfikować naszą obecność we Wspólnocie i zastanowić się nad tym jakiej Europy chcemy. I czy chcemy Unii za wszelką cenę, czy może jednak stawiamy pewne granice – tak jak Wielka Brytania, które będą dla nas oznaczać koniec obecności w UE.

 

W końcu na wystąpieniu z UE nie musimy wcale aż tak wiele stracić...

 

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka