Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
1618
BLOG

Prawie profesjonalna sprawa globalnego terroru

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Polityka Obserwuj notkę 15

Piątkowe zamachy w Paryżu po raz kolejny wprowadziły atmosferę grozy i poczucie braku bezpieczeństwa w Europie. Wieloletnie cele terrorystów z Bliskiego Wschodu zostały osiągnięte. Prócz faktycznych aktów terroru, które pociągnęły za sobą ofiary w ludziach, bojownikom islamskim udało się także wprowadzić ferment i podsycić atmosferę nienawiści na Starym Kontynencie. Z sytuacji, prócz Państwa Islamskiego cieszą się prawicowe ugrupowania i ich liderzy. To właśnie w takich okolicznościach zyskują oni największe poparcie społeczne. Umiejętnie manipulując wiedzą kierują oni całą nienawiść na przedstawicieli mniejszości etnicznych lub religijnych. Z podobnych działań korzystała NSDAP.

Problemem w dniu dzisiejszym jest to, że mniejszość na którą kieruje się obecnie nienawiść z prawej strony, jest reprezentowana przed dokonujących zamachów ekstremistów. Niestety, kompletnie niesłyszalne są głosy całkowitego odcinania się na przestrzeni lat różnych grup muzułmańskich od działań terrorystycznych dokonywanych nie tylko przez ISIS, ale i Al.-Kaidę oraz inne pomniejsze organizację. Efektem ubocznym tej prawicowej retoryki i prania mózgów są także ataki na osoby kompletnie nie związane nie tylko z Islamem, ale i terroryzmem. Dobitnymi przykładami jest tutaj wysmarowanie obelżywymi hasłami drzwi częstochowskiego działacza Partii Zieloni, pobicie Syryjczyka (chrześcijanina) w Poznaniu, czy nękanie Sikha z Wrocławia. W mediach, zarówno tych głównego nurtu jak i opowiadającymi się za konkretnymi prawicowymi opcjami, nie uświadczymy informacji o tym, że w zamachach zginęli także muzułmanie.

Zamachy terrorystyczne w Paryżu wyciągnęły także na światło dzienne znaczne pokłady strachu i nienawiści. Sądząc po reakcji polskich władz, można mieć wątpliwości, czy zaatakowany w piątek Paryż nie był czasem polską miejscowością. Reakcja przedstawicieli polskich władz nie przyczynia się do rozwiązania problemu globalnego terroryzmu. Wręcz przeciwnie, przyczynia się do wzrostu destabilizacji sytuacji wewnątrz Unii. Czym nam to grozi? Problemami z rozwiązywaniem kryzysów przy naszej wschodniej granicy. W końcu już teraz Polska przyjmuje uchodźców z Ukrainy. Odcinając się od Unijnego rozwiązania problemu migracji, odcinamy się od przyszłej pomocy w sprawach związanych z Ukrainą.

A moglibyśmy przecież być tym członkiem UE, który poruszy w końcu problemy związane z przyjmowanie uchodźców przez kraje Unii. Moglibyśmy być katalizatorem zmian, które zapewnią odpowiednie standardy weryfikacji tożsamości uchodźców oraz poprawienia poziomu bezpieczeństwa. Niestety, nie korzystamy z tej sytuacji. Tak jak nie korzystamy z okazji do analizy problemu terroryzmu w XXI wieku.

Terroryzm w statystykach

Analizując kwestię islamskiego terroryzmu i walki z nim, należy przyjrzeć się liczbie zamachów, których dokonano od początku wypowiedzianej przez Rząd USA „Wojnie z terroryzmem”. Choć oczywiście do różnego rodzaju zamachów dochodziło wcześniej, to ich szczególne nasilenie nastąpiło właśnie od 2001 roku, czyli od amerykańskiej interwencji m.in. w Afganistanie. W oparciu o dane opublikowane na portalu Wikipedia, można sporządzić proste tabelki, które mimo iż nie uwzględniają wszystkich zamachów dokonanych na świecie, to pozwalają odnotować wszystkie ważniejsze działania ze strony terrorystów na całym świecie. Sytuacja przedstawia się następująco:

 

Liczba zamachów terrorystycznych w poszczególnych latach (2001-2015):

Rok/lata

2001/07

2008

2009

2010

2011

2012

2013

2014

2015

Łącznie

64

75

722

150

103

92

192

178

22

Europa

20

4

25

13

5

4

5

6

8

Świat Arabski

30

59

671

121

81

73

180

143

7

 

Łączna liczba zamachów w obu regionach w latach 2001-15:

Region

Łączna liczba zamachów

Europa

90

Świat Arabski

1365

 

Krajami, w których najczęściej dochodziło do zamachów były przede wszystkim Irak i Afganistan, czyli kraje w których za sprawą USA dochodziło do interwencji zbrojnych. Jeżeli chodzi o państwa z Europy, to najczęściej do zamachów dochodziło na terytorium Federacji Rosyjskiej.

 

Jak widać, liczba aktów terroru w państwach należących do tak zwanego Świata Arabskiego jest zdecydowanie większa jak w Europie. Skupia się także tam, gdzie na różne sposoby obalono dotychczasowe władze (Afganistan, Irak, Syria, Jemen). Najczęstszymi celami ataków są miejsca publiczne, które cechują się dużymi skupiskami ludności. Co należy podkreślić, z racji skupienia na danym regionie aktów terroru, ofiarami zamachów są przede wszystkim muzułmanie. Od 2009 roku liczba zamachów mimo wszystko przyjmuje tendencję malejącą z zawahaniem w roku 2013 (wzrost liczby).

Zamachy terrorystyczne w 2009 roku (mapa):

Prawie profesjonalna sprawa globalnego terroru

*https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/62/Number_of_terrorist_incidents_2009.png

Co zwraca uwagę w powyższym zestawieniu, to ogromny wzrost liczby zamachów terrorystycznych w roku 2009. Warto więc sprawdzić jakie wydarzenia w tym roku (oraz w okresie przed), które mogły wpłynąć na tak drastyczne odchylenie w statystyce. To, co mogło wpłynąć na tak duży wzrost to m.in.:

  1. Wojna domowa na Sri Lance (oraz jej zakończenie)
  2. Izraelska interwencja w Strefie Gazy
  3. Rosyjsko-Ukraiński konflikt gazowy
  4. Eskalacja międzynarodowego kryzysu finansowego
  5. Aktywna wojna z terroryzmem w Pakistanie (w 2008 roku do gry weszło USA)
  6. Konflikt pomiędzy Turkami i Kurdami
  7. Konflikt w Kolumbii (Rząd vs. FARC)
  8. Konflikt w Osetii i Abchazji
  9. Wycofywanie się wojsk USA z Iraku

Jeżeli jednak uwzględnić fakt, że nadal głównym miejscem dokonywania zamachów było terytorium Iraku i Afganistanu, zdecydowanie trzeba ograniczyć liczbę przyczyn tego wzrostu do 2 przyczyn. Ogłoszenie wycofania wojsk USA z Iraku oraz wkroczenie tych samych wojsk w 2008 roku do Pakistanu jako wsparcie dla zwalczania bojówek Talibów. Natomiast późniejszy wzrost w roku 2013 bez wątpienia spowodowany jest skutkami Arabskiej Wiosny Ludów – czyli obalenia reżimów panujących w Egipcie, Libii, Tunezji czy Syrii. Zarówno w Syrii jak i w Libii, od 2013 roku mamy do czynienia z wojną domową.

Państwo Islamskie

Państwo Islamskie (obecnie Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie) powstało w 2006 roku, a w obecnych charakterze i kształcie funkcjonuje od 2014 roku. Powstało w wyniku zreorganizowania się dotychczasowych organizacji walczących z okupacją USA w Iraku. Stworzone przez islamskich fundamentalistów (salafitów) państwo nieuznawane jest nie tylko przez ONZ, ale i przez najważniejsze grupy muzułmanów na świecie. Celem organizacji, jak i państwa w ogóle, jest stworzenie sprawnego organizmu państwowego na terenie Iraku, Syrii i Libanu opartego o hierokrację – czyli państwa religijnego kierowanego przez kapłanów. Obecnie znanymi państwami o tym typie ustroju jest m.in. Iran, Andora, czy też Watykan. Oczywiście PI swoje prawo i system rządów opierać chce o Islam i prawo szariatu.

Kto, prócz radykałów religijnych z Syrii i Iraku, tworzy PI oraz ISIS? Ludzie praktycznie z całego świata. Do szeregów tych wojujących salafitów dołączyli już obywatele państw europejskich, USA czy Australii. Oczywiście szeregi organizacji zasilają także przedstawiciele państw muzułmańskich. Łączy ich jednak niezwykle okrutne traktowanie przeciwników – powszechnie znane są filmy przedstawiające brutalne sceny egzekucji m.in. poprzez podrzynanie gardeł, czy spalenie żywcem.

Skąd jednak tak silna pozycja i możliwości działania ze strony ISIS? Wraz z zajmowaniem kolejnych terenów, wprowadzaniem aparatu terroru, Państwo Islamskie tworzy swoje struktury administracyjne – pobiera podatki czy tworzy lokalny rynek i system produkcyjny. PI trudni się między innymi… handel ropą. Ropę kupują, przez pośredników państwa i firmy z całego świata. W tym i z Europy. Handel czarnym złotem stanowi większość przychodów tego terrorystycznego państwa. Pozostałymi źródłami są handel żywym towarem, zyski z okupów i haraczy oraz kradzieże dokonywane podczas ataków m.in. na Mosul, gdzie z lokalnego skarbca zrabowana kilkaset milionów dolarów.

Z początku istnienia Państwa Islamskiego, ważnym źródłem finansowania swojego działania były także datki od sponsorów z Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu czy Kataru. Tak, od tych samych państw, które sponsorują europejskie kluby piłkarskie, czy sponsorują inwestycje gospodarcze. Tajemnica poliszynela jest także wspieranie przez USA w początkowej fazie działania bojowników ISIS w walce z reżimem Assada w Syrii.

Państwo Islamskie stanowi także znaczny rynek zbytu (7 milionów ludzi żyje pod butem ekstremistów z ISIS). Kwitnie więc handel bronią. Co ciekawe, największymi eksporterami broni są USA, Rosja i Chiny. Najczęstszymi kupcami na ich broń są… Indie, Chiny, Azja Południowa oraz państwa Zatoki Perskiej. Okazuje się więc, że po części Zachód sam zbroi swojego wroga. W końcu bojownicy ISIS jeżdżą samochodami Toyoty i bardzo często wyposażeni są w amerykańskie lub rosyjskie uzbrojenie.

Na dzień dzisiejszy, jedynymi sukcesami w walce z Państwem Islamskim mogą pochwalić się jedynie jednostki zorganizowane w Syrii przez Kurdów. Mniejszość zamieszkującą terytorium Iraku, Syrii i Turcji, a pozbawioną własnego bytu państwowego. Po bohaterskiej obronie Kobane i wielu pomniejszych sukcesach, Kurdowie zagrażają obecnie stolicy Państwa Islamskiego. Niestety, Ci sami Kurdowie są represjonowani i atakowanie przez Turków. Ci zaś, jako sojusznicy USA i ważny partner dla UE, są wspierani w  znacznie większym stopniu aniżeli walczący na pierwszym froncie Kurdowie. Czyżby więc Zachód potajemnie chronił swoje interesy w regionie?

Masowe migracje do Europy

Od 2013 roku odnotowano masowy napływ ludności z państw arabskich na terytorium Unii Europejskiej. Migracja ta była i jest pokłosiem Wiosny Ludów. „Fala uchodźców” napływa przede wszystkim z terenu Syrii, która nadal objęta jest wojną domową. W wojnie tej, prócz sił dawnego reżimu Assada (wspieranego przez Rosję), duże znaczenie mają także siły Kurdów oraz Państwo Islamskie. W konflikt na różne sposoby angażuje się także Turcja – rajdy na tereny Syrii, walki z Kurdami.

Co ciekawe, w 2014 roku odrzucono aż 55% z ok. 600 tysięcy wniosków o udzielenie azylu. Oznacza to, że deportacji poddanych zostało ponad 300 tysięcy migrantów spoza UE. Można powiedzieć, że w 2014 roku Unia wzbogaciła się w skali Europy o miasto wielkości Katowic. Jeżeli przyrównamy to do łącznej liczby ludności UE (ponad 505 milionów), to wypada to blado. Tym bardziej, że „nowe Katowice Europy” nie są organizmem zwartym i zorganizowanym. Jeżeli by podjąć odpowiednie działania (sensowna relokacja, adekwatny program asymilacyjny), to w skali Europy jesteśmy w stanie nie odczuć tej liczby ludności.

Miejsce pochodzenia imigrantów przybywających do Europy w 2015 roku:
Prawie profesjonalna sprawa globalnego terroru

*https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b6/Map_of_the_European_Migrant_Crisis_2015_-_Asylum_applicants%27_countries_of_origin.png

Pomiędzy 1 stycznia a 31 lipca 2015 roku na terenie RFN złożono już ponad 195 tysięcy wniosków o azyl. Co ciekawe, jedynie 22% z nich złożyli Syryjczycy. Zdecydowaną większość stanowili mieszkańcy państw bałkańskich niebędących członkami UE (Albania, Kosowo, Serbia, Macedonia). Wśród uchodźców coraz częściej pojawiają się także migranci zarobkowi z terenów przygranicznych UE, którzy wykorzystują sytuacje międzynarodową i bierność UE w kwestii zaradzenia problemowi i walki z jego przyczynami.

Wbrew pozorom, wśród fal migrantów większości nie stanowią osoby mające styczność z terenami Państwa Islamskiego i bezpośrednio znającym jego funkcjonowanie.

Religia w Europie

Podsycana przez prawicowych ekstremistów nagonka na mniejszości religijnej i straszenie znaczącymi ilościami innowierców na terenie UE nie znajduje pokrycia w faktach. Zgodnie z dostępnymi danymi, większość w UE stanowią chrześcijanie (70% obywateli). Muzułmanie stanowią 3-4% obywateli Unii. Ich liczba, to efekt przede wszystkim migracji zapoczątkowanej w latach 60 XX znacznym zapotrzebowaniem na tanią siłę roboczą w Europie Zachodniej i ściąganie w związku z tym ludności tureckiej czy z terenów pokolonialnych. Pozostałymi, ale już znacznie mniejszymi grupami religijnymi w Europie są Żydzi oraz wyznawcy religii wschodnich takich jak Sikhizm, Buddyzm itd.

To, co jednak może być ważne, to regularny spadek religijności na terenie UE. Każdego roku coraz mniejsza liczba osób przyznaje się do wiary w Boga. I tyczy się to nie tylko państw „starej unii”, ale coraz częściej także m.in. Polski. Jednocześnie rośnie także znaczenie religijnych fundamentalistów każdego z wyznań. Na polskim podwórku widzimy to między innymi w wynikach wyborów do Sejmu, gdzie zdecydowaną większość stanowi PiS. W ławach poselskich zasiada także znaczna liczba przedstawicieli organizacji narodowych/nacjonalistycznych, które weszły do Sejmu dzięki Ruchowi Kukiza.

Co można i należy zrobić?

Nie ma jednoznacznie dobrego rozwiązania obecnej sytuacji. Zarówno jeżeli chodzi o sytuację na Bliskim Wschodnie, jak i kryzys migracyjny. To, co jednak powinno niezwykle pomóc to zaprzestanie oszukiwania się i wspierania organizacji o charakterze terrorystycznym. USA wykorzystywało w czasach „zimnej wojny” Talibów do walki z ZSRR w Afganistanie. Sfinansowali w ten sposób i przeszkolili przyszłych terrorystów. Podobnie postępowano także w innych państwach, w których obecnie problem terroryzmu stanowi znaczny problem. Zachód na własne życzenie funduje sobie w ten sposób terroryzm.

Drugą sprawą jest podejmowanie jednoznacznych działań w walce z terroryzmem. Ani USA, ani Francja do tej pory nie potrafiły dokonać skutecznych działać przeciwko ISIS w Syrii. Dopiero włączenie się do walki Rosji wymusiło zintensyfikowanie działań ze strony koalicji.

Po trzecie odpowiednie ustalenie hierarchii wartości w działaniu. Nie można mieć jednocześnie ciastka i go zjeść. A tym jest wspieranie Turcji kosztem wsparcia dla Kurdów.

Czwartą rzeczą jest przebudzenie się Unii i rozwiązanie kwestii migracji. To jest wdrożenie odpowiednich procedur relokacyjnych oraz programów asymilacji migrantów z lokalną ludnością. Tworząc prowizoryczne getta i ograniczenie się do przekazywania uchodźcom kieszonkowego nie przyczyni się ani do spadku poziomu obaw mieszkańców Europy wobec imigrantów, ale i nie pomoże przybyszom na funkcjonowanie w Europie. Tak samo jak i bierność służb specjalnych i wywiadowczych w zwalczaniu ośrodków wsparcia dla terroryzmu w Europie musi zostać w końcu zatrzymana.

W Łodzi ma dziś miejsce proces Polaka oskarżonego o wspieranie ISIS i działanie na jego zlecenie. I nie jest to pierwszy Polak, który dla Państwa islamskiego walczy. Jest to dobitny dowód na to, że do aktów terroru nie potrzeba uchodźców. Nie potrzeba także być mieszkańcem Bliskiego Wschodu. Problem terroryzmu jest problemem globalnym, które może dotknąć każdy kraj. I tak się dzieje. Obecnie więcej aktów terroru dotyczy państw muzułmańskich (patrz zestawienia wyżej), aniżeli Europę. Obecnie, bo wszystko zależy od naszej postawy wobec organizacji terrorystycznych, a nie mniejszości religijnych i narodowych. W końcu od mieszkańców Polski możemy w sposób sprawny i skuteczny wymagać przestrzegania naszego prawa. Bez względu na to, czy będzie to Katolik, Protestant, Żyd, Muzułmanin czy Buddysta. Od terrorystów wymóc tego nie możemy.

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka