Po kilku latach przerwy ponownie ruszyłem dziś na pielgrzymkę mężczyzn i młodzieńców do Piekar Śląskich. Przerwa spowodowana była coraz większym udziałem polityków i wykorzystywaniem przez nich święta religijnego do bieżącej działalności politycznej. Moja ostatnia wizyta w Piekarach Śląskich przypadła na czas rządów Prawa i Sprawiedliwości. Tradycją w okresie przed 1989 rokiem było, iż w procesji z bazyliki na Kalwarię szli poza duchownymi również poczty sztandarowe i ludzie świeccy. To w trakcie tej procesji w czasie stanu wojennego można było zobaczyć sztandary Solidarności i działaczy opozycji demokratycznej. Na piekarskim wzgórzu gromadziło się wtedy około 100 tys. pątników z całego kraju. To było niesamowite, ogladać tak wielkie rzesze ludzi, którzy mimo szykan ze strony władz (fotografownaie przez tajniaków, kontrole milicyjne i notowanie pielgrzymów przez funkcjonariuszy) szli do Piekar Śląski w ostatnią niedzielę maja, by słuchać homilii kardynała Karola Wojtyły a potem słuchać telegramów Papieża Jana Pawła II.
Po upadku PZPR i przejęciu władzy z rąk tej partii charakter pielgrzymki stanowej mężczyzn powoli zaczynał się zmieniać. Miałem nadzieję, że w ostateczności stanie się ona tylko i wyłacznie świętem religijnym. Niestety, po kilku latach takiego charakteru pielgrzymki politycy prawicowi widząc jej olbrzymi potencjał zapragnęli wykorzystywać majowe spotkania mężczyzn w piekarskim sanktuarium do przypominania o sobie. Ta ekspansja "prawdziwych Polaków" i brak reakcji ze strony Kościoła zniechęciło mnie do corocznego maszerowania na piekarskie wzgórze. Dziś po kilku latach zdecydowałem się pójść ponownie do Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej.
Szedłem zastanawiając się, czy spotkam tam mężów chcących się modlić, czy ludzi manifestujących swe poglądy polityczne. Pierwsze wrażenie, to zaskoczenie. W latach swej świetności do Piekar Śląski przybywało około 100 - 120 tys. mężczyzn. Na zboczach Kalwarii nie było jak przecisnąć się przez tłum modlących się pątników. Ulice wokół wzgórza rówież szczelnie wypełnione mężczyznami. Dziś też sporo pielgrzymów, ale myślę, że wszyscy zmieściliby się na Kalwarii i nie byłoby tłoku. I rzecz bardzo charakterystyczna, zdecydowana większość pielgrzymów to ludzie w moim wieku i niewiele młodsi. Młodzież w zdecydowanej mniejszości. Kiedy ostatnio byłem w Piekarach Śląskich nie było żadnych szans, aby z bliska zobaczyć procesję na wzgórze kalwaryjskie. Dziś bez jakichkolwiek kłopotów stanąłem tuż przy drodze, którą szła procesja. Jak zwykle sztandary Solidarności, delegacje robotników, rektorzy wyższych uczelni Śląska, delegacje różnych grup zawodowych, władze samorządowe i - niestety- politycy. Wśród nich ludzie, którzy raczej winni przyjść pieszo do Piekar Śląskich, a potem z pokorą stanąc wśród zwykłych pątników i modlić się o oczyszczenie sumienia. Dlaczego tak piszę ? Bo cóż wśród wyróżnionych było nie było miejscem w procesji robił Zbigniew Ziobro ? Cóż robił tam Bogdan Święczkowski ? Człowiek, który cynicznie wykorzystywał prawo ? Po co tam Mariusz Błaszczak ? Autor największego odkrycia tego roku - słynne stwierdzenie, że Jan Tomaszewski jest Janem Tomaszewskim. Oczywiście - mimo sympatii - nie powinien tam być rówież Tomasz Tomczykiewicz. Ci wszyscy ludzie, jeśli chcą być w Piekarach Śląskich, winni być wśród pątników i to najlepiej incognito. Cóż, pomyślałem, chyba będzie źle. Jednak, gdy rozejrzałem się wokół nadzieja wróciła. Żadnych transparentów i haseł politycznych.
Rozpoczęła się uroczystość. Z niepokojem czekałem na słowo wprowadzające arcybiskupa Skworca. I tu kolejne miłe zaskoczenie. Słowa Metropolity Katowickiego skupiły się przede wszystkim na sprawach religijnych. Arcybiskup poruszył rówież sprawy społeczne, ale zrobił to w sposób daleki od agitacji. I tylko jeden zgrzyt, niewielki. Słowa o Telewizji Trwam. Oczywiście musiały paść i zdziwiłbym się, gdyby nie padły. Jednak w moim przekonaniu arcybiskup winien uszanować wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, gdyż wyroki sądów należy szanować, po prostu. Niech fundacja Lux Veritatis spełni warunki koncesyjne, ot i wszystko. Jednak te słowa o Telewziji Trwam nie mogą przesłonić faktu, że arcybiksup Wiktor Skworc nie bawił się w bezpośrednią politykę. Na to był czas przed 1989 rokiem. Homilia arcybiskupa Stanisława Budzika, następcy nieodżałowanego arcybiskupa Józefa Życińskiego, również tchnęła nadzieją. Żadnej agitacji politycznej. Piękne, pełne religijnego przesłania kazanie o Duchu Świętym. I oczekiwania na ostatni akord każdej Mszy Świętej na piekarskim wzgórzu - pieśń "Boże coś Polskę". Czy usłyszę "Ojczyznę wolną, racz nam zwrócić Panie", czy też wyśpiewamy prośbę o błogosławieństwo wolnej Polsce ? Na szczęście pątnicy prosili o błogosławieństwo dla wolnego kraju.
Jeszcze na koniec kilka słów o liczbie zgromadzonych pielgrzymów. Jak już wspomniałem wcześniej przed 1989 rokiem ostatnia niedziela maja gromadziła w Piekarach Śląskich około 100 ty.s mężczyzn. Teraz na Kalwarii piekarskiej było zdecydowanie mniej ludzi. To zapewne znak czasu. Wielu dotychczasowych pielgrzymów, takich jak ja, nie chciało uczestniczyć w manifestacjach politycznych. Wydaje się, że powrót do religijnego przeżywania Pielgrzymki Mężów i Młodzieńców do Piekar Śląskch, pielgrzymki nie mającej odpowiednika w Europie, to dobry sposób, aby na śląskie drogi prowadzące do Piekar Śląskch wróciło więcej pątników. Gdyby tak jeszcze Metropolita Katowicki spowodował, że w procesjach zabraknie polityków wszelkiej maści. Niech zostaną samorządowcy, przedstawiciele grup zawodowych i związków zawodowych. Politycy do Piekar, ale na własnych nogach i niektórzy w workach pokutnych.
P.S. (dopisek z 28.05)
Zapomniałem o jednej, raczej smutnej uwadze. Było mi bardzo żal, że nikt z zabierających głos w trakcie przygotowania do Mszy Świętej, czy też w homilii, albo i na jej zakończenie nie wspomniał o jeszcze jednym wiernym pielgrzymie, który często gościł i często przewodniczył celebrze Mszy Świętych podczas pielgrzymki. Myślę tu o poprzedniku na krakowskim tronie biskupim i następcy kardynała Wojtyły, kardynale Franciszku Macharskim. Ten, po prostu, Dobry Człowiek zasłużył sobie na pozdrowienie Go z piekarskiej Kalwarii, tym bardziej, że tydzień wcześniej obchodził wspaniały jubileusz 85. urodzin. Szkoda, że zapomniano o Nim. Ja chciałbym to nadrobić i napisać - czcigodny kardynale Franciszku, rzesze piekarskich pątników na pewno pamiętają o Tobie i życzą Ci radości i zdrowia.
Inne tematy w dziale Polityka