Po raz drugi w programie "Bliżej" mogliśmy oglądać i wysłuchać wypowiedzi posłanki PO Ewy Żmudy-Trzebiatowskiej. Jak czytamy na stronie Sejmu, ukończyła ona germanisytykę w 2007 (!) roku oraz studia podyplomowe z zarządzania i PR (http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/posel.xsp?id=459).
Poziom podyplomówek chyba był kiepski bo kompetencja i "prezentacja" posłanki pozostawała na poziomie średnio rozgarniętego studenta, który maturę zdał po znajomości.
Najpierw pani posłanka-nauczycielka, członkini Komisji Edukacji była zaskoczona informacją, że nauczyciele zarabiają 1200 zł bo "w mediach słyszała", że zarabiają oni bardzo dużo, ZNACZNIE ZA DUŻO i cieszy się, że rozmówca powiedział ile naprawdę zarabia.
Dalej posłanka nie rozumiała problemu firmy kateringowej w szkołach i twierdziła, że drożej wypada kiedy w szkole jest stołówka. To znaczy, pani posłanka nie wie tego, że w szkolnej stołówce płaci się za produkty a firmie kateringowej dodatkowo między innymi za media i transport. Na dodatkowe rzeczowe argumenty za szkolnymi stołówkami, czyli problemy przetargów, dofinansowania obiadów dla najbiednijeszych itp, posłanka odpowiedziała:
"zrobiło się dużo ekspertów od edukacji, kto, wiele osób wstanie rano, wie jak rozwiązać problemy oświaty a tutaj jeszcze teraz żywienia dzieci, jeśli chodzi o żywienie dzieci to tylko wkład do kotła"
Z jednej strony mieliśmy świetnie orientujące się w problemach szkoły osoby (Karolina Elbanowska, Natalia Jungrav), z drugiej wpływową posłankę, która nie ma zielonego pojęcia o czym mówi. Może powinna zajrzeć do swojego kotła i zmienić dietę? Podobno odżywianie ma wpływ na poziom i jakość logicznego myślenia oraz zdolność przyswajania a potem wykorzystywania informacji i wiedzy. Rodzice o tym wiedzą.
Pani posłance polecam więc jeszcze jedną podyplomówkę, z technologii żywienia, byle nie w Wyższej Szkole Ciastkarstwa i Gotowania na Gazie.
Inne tematy w dziale Polityka