Everyming Everyming
120
BLOG

Mrzonki życia bez sprzeczności?

Everyming Everyming Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Czy można wyobrazić sobie życie, gdzie człowiek nie sprzeniewierza się samemu sobie? Historia dostarcza mnóstwa przykładów, gdzie samosprzeczność (np. kontrola jednej władzy poznawczej nad drugą) jest rzekomo KONIECZNA żeby człowiek mógł funkcjonować. Serce kontra rozum, genitalia kontra rozum, umysł kontra ciało. A wszystko w jednym człowieku!

Religie narzucają podobne sprzeczności i różnie je tłumaczą. Judeochrześcijaństwo: szereg zakazów wycelowanych w seksualność a jednocześnie (w chrześcijaństwie) wywyższenie niewinnej, "czystej" postawy, często po prostu wykastrowanej z witalnych dla człowieka emocji. Seksualności obrywa także od islamu i wczesnego buddyzmu. Dopiero późny buddyzm tantryczny "ma coś do zaoferowania" seksualności, oprócz jej demonizacji.

 Nikt mnie nie przekona, że takie rozszczepianie człowieczeństwa jest najwyższym dobrem. Nazywanie tego dobrem to oszustwo; jeżeli doktryna religijna doprowadza ludzi do tłumienia i zwyrodnienia, to jest głupią doktryną. Nie wystarczy zakazać zabijać i cudzyłożyć; trzeba jeszcze wyjaśnić ludziom JAK TEGO NIE ROBIĆ. Tak, żeby to działało.

Przykazania i niemordowaniu oraz wyregulowania własnej seksualności mają sens. Problem jednak w tym, że narzucone zakazy wygenerowały zwyrodnienia, które ukazały światu gwałt i morderstwo w przerażających odsłonach. Czy istnieje relacja pomiędzy zakazem a łamaniem go? Tak, głuptasku! Judeochrześcijaństwo zwraca na to uwagę w micie o zakazanym owocu. Okej, więc rozumiecie tę zasadę! Nie odwracajcie oczu :P

Dodatkowy twist tkwi tym, że postawy skrajnie hedonistyczne, terrorystyczne czy autodestrukcyjne RÓWNIEŻ są samo-sprzeniewierzeniem. Nikt nie wmówi mi - a widziałem troche w życiu - że kompulsywny hedonizm czy mordercza agresja wobec ludzi nie są, koniec końców, agresją człowieka na siebie samego. Są to po prostu kolejne przejawy wewnętrznej sprzeczności.

Zagnieżdżone przez wieki sprzeczności stają się nieznośnie jaskrawe w naszych realiach. Nie da się już żyć w zgodzie z tymi zasadami, z drugiej strony, jakakolwiek >>prawdziwa<< alternatywa nie jest do pomyślenia. Ludzie "odrzucają" chrześcijaństwo i wymyślaną płytkie kontr-idee zainstalowane na tych samych podstawach.

Czy np. parady równości i geje z biustonoszami na głowie nie są koszmarem Żydów i Polaków Katolików? Przecież to nie tylko inna orientacja; to także jej przejaskrawienie, które jest ewidentnie polemiczne. Wściekłe feministki polewające księży wodą? Czy nie jest to backlash, pokoleniowa zemsta za rygorystyczne zakazy wytworzone przez te religie? Tak samo przecież "SATANIZM" to wytwór chrześcijaństwa, nikogo innego! Satanizm nie istniał przed chrześcijaństwem, w sumie Szatan też. Ale - powołany do istnienia - zaistniał i objął władzę nad światem, podczas gdy słodkie Niebo okazuje się mrzonką. 

Everyming
O mnie Everyming

https://www.facebook.com/Bodynautics/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo