Powściągliwy Dynamitard Powściągliwy Dynamitard
1398
BLOG

Margot czyli Sztukmistrz ze Zbawixa

Powściągliwy Dynamitard Powściągliwy Dynamitard LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

Nie jest sam, bo gra tą samą rolę którą kiedyś grał Gombrowicz i Picasso.

Radykalna teza brzmi: sztuka nowoczesna, a w szczególności malarstwo, to tylko mechanizm prania pieniędzy i unikania opodatkowania. I choć wielu ludzi będzie się zżymać, to właśnie taka model biznesowy daje sztuce rację bytu i odpowiada żywotnym potrzebom naszego społeczeństwa.

Wielki malarz, znany polski pisarz - trochę skandalista oraz Margot, czyli osoba queerbinarna – to rasowi prestidigitatorzy. Nie chcę używać słowa skandalista, bo to się kojarzy z jakimiś ekscesami obyczajowymi na poziomie brazylijskich telenoweli, a każda z tych osób jest kimś istotnie bardziej wielowymiarowym: potrafi swoim skandalem wpisać się w popyt ideologiczny i zagospodarować niszę, dzięki której stała się dużo bardziej sławna niż gdyby podążała utartą ścieżką kariery w swojej branży.

Na malarstwie znam się słabo i Picasso kojarzył mi się głównie z księgą XIII przygód “Tytusa Romka i Atomka” i uczłowieczaniem Tytusa przez uplastycznienie. Oczywiście wiadomo, że Picasso nie tylko propagował kubizm ale też angażował się w różne komunistyczne kongresy pokoju po II WŚ. Jakim było dla mnie zaskoczeniem, gdy w muzeum Picassa w Maladze odkryłem, że wczesne jego pracy są bardzo ładne: takie akademickie, z dobrym warsztatem, poprawne - pewnie nie wystarczyłyby, by się przebić na parnas, ale były na tyle dobre, że mogłyby ozdabiać każdy salon, niezależnie od politycznej proweniencji – ani zbyt kontrowersyjne ani kiczowate. Czyli to ktoś który umiał malować.

I tam mogłem doskonale zaobserwować ewolucję: jak z roku na rok Picasso coraz lepiej przyswajał ideę znaną w epoce mediów społecznościowych jak hejt to też popularka. Najważniejsze dla artysty to zaistnieć, by o nim mówili – potem już wystarczy sprofilować się pod tych, którzy go chwalą, ale nie zapominać by oburzać tych, co go ganią – dzięki temu ciągle być na ustach wszystkich. Twórca jest ważniejszy od dzieła. 

Analogicznie, tak samo jak rozumiem atrakcyjność dzieł późnego Picassa, tak lubię Gombrowicza. Bardzo mi się podoba jego bon-mot o tym, że Sienkiewicz to pierwszorzędny pisarz drugorzędny, choć dla mnie to przede wszystkim niezamierzona w swym narcyźmie autoironia. Bo Gombrowicz też bardzo szybko zorientował się jakie tematy w literaturze nie są przepracowane (modne słowo) i gdzie przy minimalnym wysiłku można zrobić największą karierę (i otrzeć się o literackiego Nobla).

Ferdydurke jest fantastyczną książką, ale jedynie rok jej powstania sprawia, że jest ważniejszym dziełem niż „Sposób na Alcybiadesa” Nizurskiego. „Kosmos” jest bardzo dobrze napisany, przypomina trochę poezję polskich futurystów, ale to książka która jest jak twórczość Tuwima: ja mógłbym być poetą jak Mickiewicz, ale nie mam nic do powiedzenia.

Wracając do meritum - wystarczy obejrzeć kilka nagrań Margot i przeczytać publiczne manifesty, by zrozumieć skąd nasuwa się analogia z wspomnianymi dwoma wielkimi artystami. To jest człowiek, który doskonale zrozumiał zeitgeist i swoim skandalizującym, ezoterycznym językiem nowoczesnej genderologii wpisuje się doskonale w to, czego oczekują zarówno jego przyjaciółki z kolektywu Stop Bzdurom jak i media po obu stronach barykady: prawica szukająca wroga i lewica szukająca bohatera. Osoba znająca swoje pierwotne ograniczenia która wie, że grając na ludzkich emocjach może osiągnąć dużo więcej niż będąc tylko szeregowym aktywistą – prawdziwy Sztukmistrz ze Zbawixa.



Any writard who writes dynamitard shall find in me a never-resting fightard

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo