Powściągliwy Dynamitard Powściągliwy Dynamitard
1912
BLOG

Musierowicz Stanu Wojennego

Powściągliwy Dynamitard Powściągliwy Dynamitard Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

(zdjęcie: Michał Talarek @talarek)

Nietypowo stan wojenny można umiejscowić między dwiema powieściami Musierowicz: „Idą sierpniową” oraz „Opium w rosole”. Podczas gdy ta pierwsza jest, jak cała Jeżycjada, lekką powieścią dla młodzieży o dorastaniu i pierwszych miłościach, nawet trochę naznaczoną posierpniowym optymizmem, to w tej drugiej jest jeszcze jedna, na pierwszy rzut oka niewidoczna, warstwa tego-o-czym-nie-można-napisać, czyli niedopowiedzenia symbolizowane przez puste miejsca przy stole rodzin ofiar represji Jaruzelskiego. I choć dla nastolatków miłosne dramaty są rzeczywiście ważne, to dorosły czytelnik patrzy na nie z uśmiechem i raczej nuciłby sobie „jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas i zapomnieć, że są puste miejsca przy stole” gdyby czytał to w późnych latach osiemdziesiątych. Nuciłby, gdyby „Kolęda dla nieobecnych” Preisnera była napisana dekadę wcześniej.

Jeśli teraz przerachujemy daty urodzin bohaterów wczesnych tomów Jeżycjady to ich dzieci to właśnie kapitalistyczni millenialsi - pierwsze pokolenie dorastające w III RP. A w niektórych przypadkach wnuczki tych co zakładali"Eksperymentalny Sygnał Dobra" mogłyby być właśnie owymi „Julkami” – lewicowymi nastolatkami protestującymi w ramach Młodzieżowego Strajku Klimatycznego albo przeciwko antyaborcyjnemu orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Czy 39 lat temu uwierzylibyśmy w taki rozwój wydarzeń?

Dziś dla tej młodzieży stan wojenny jest memem: ci bardziej obeznani pewnie kojarzą sławne zdjęcie kina Moskwa „Czas Apokalipsy” Chrisa Niedenthala i odwołują się do tamtej historii oraz estetyki w swoim własnym buncie przeciwko reżimowi PiS. Nie chcę tu narzekać na młodzież, bo mają swoje powody być w poważnym konflikcie z dzierżącym stery Polski pokoleniem swoich dziadków, ale zestawienie reżimu Jaruzelskiego z jego autentycznymi ofiarami śmiertelnym z bardzo miękkim choć bojowym rządem PiS („dużo szczeka mało gryzie”) jest jest przestadą. Tyle, że takie bezrefleksyjne przekonanie o wyjątkowości „tu i teraz” nie jest nowe, wszak na protestach w latach ’80 śpiewano „Mury” Kaczmarskiego choć to utwór o oczywistej antyrewolucyjnej wymowie. Dziś zaś stan wojenny i opór Polaków wobec władzy niedemokratycznej jest na tyle silnym kodem kulturowym oderwanym od faktów, że sięgają po niego wszystkie strony sporu: antypandemiczna Konfederacja, Solidarni 2010 czy odchodzący z upolitycznionej Trójki młodzi dziennikarze. Tak samo ilustracją muzyczną są „Mury”, „To tylko tango” Maanamu czy „Nie pytaj o Polskę” Ciechowskiego.

Przez starzenie się społeczeństwa może się nam wydawać, że spory polityczne emerytów rzeczywiście są najważniejsze, jednak z roku na rok realne problemy kolejnych wchodzących w dorosłość roczników zdają się być zupełnie pominięte w dyskursie publicznym nieustającego pojedynku bokserskiego PiS-PO. A to jest bardzo niedobry trend, bo wbrew wszystkim patriotycznym hurraoptymistom Polacy, zwłaszcza młodzi, muszą mieć poczucie, że Polska dla nich więcej problemów rozwiązuje niż tworzy (przynajmniej względem możliwych alternatyw). Niestety w obecnej epoce wszechwładzy emerytów („boomersów”) cały aparat instytucjonalny, zarówno państwowy jak i prywatny, stara się wszelkimi środkami utrzymać status quo bez dopuszczenia do jakiejkolwiek dyskusji na temat owego porządku. A przecież prawie wszystkie nasze instytucje mają charakter piramid populacyjnych i swój mechanizm redystrybucji dóbr i prestiżu opierają na, że każdy kolejny rocznik jest liczniejszy od poprzedniego. Już dziś szkoły i uniwersytety zderzają się z niżem i jedyną receptą jest obniżanie wymagań. O problemach ZUSu wie każdy, ale czy jesteśmy pewni, że nasz rynek nieruchomości da radę? Już teraz by dało się rolować zadłużenie to stopy procentowe są bliskie zeru, kredyty są na trzydzieści lat, a i tak młodych nie stać często nawet na wkład własny. Więc jaki mają interes w tym by „było tak jak było”?

Dlatego w rocznicę stanu wojennego, który dla kolejnych pokoleń znaczy coś zupełnie innego, moja rada zarówno dla polityków jak i millenialsów jest taka by poczytali sobie wczesne powieści Musierowicz. Będą mogli zerknąć przez dziurkę od klucza w uproszczoną wersję tamtego świata i zobaczyć jak bardzo on się różni od dzisiejszego: nie ma już choćby tej wielkiej swobody puszczenia młodszych nastolatków samopas, zwłaszcza kaszlących:). Zresztą dwudziestoparolatkom szczegółowa znajomość mechaniki miłosnych przygód sprzed 40 lat by się przydała, bo zdaje się, że oni trochę utknęli na tym etapie życia co nastoletni bohaterowie Jeżycjady.

A może Musierowicz powinna napisać poradnik "jak żyć po dwudziestce"? :)

Any writard who writes dynamitard shall find in me a never-resting fightard

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo