Jadąc w sobotę rano do Krakowa, słuchałem radiowej Trójki.
Tam grupka młodych ludzi opowiadała o dziesiątej Paradzie Schumana, która miała się tego dnia odbyć w Warszawie. W pewnym momencie prowadzący rozmowę dziennikarz zaproponował, że teraz odegra rolę eurosceptyka, a goszczący w studio organizatorzy imprezy będą starali się go zachęcić do udziału w tym przedsięwzięciu.
Zamieniłem się w słuch, bo chociaż nie wierzyłem, że przekonany nagle odbiję w kierunku stolicy, to jednak będąc dalekim od euroentuzjazmu miałem nadzieję, że chociaż dowiem się czegoś, co zmusi mnie do myślenia, a może nawet poruszy.
Wtedy usłyszałem, że zobaczyć tam będzie można urodziwe cheerleaderki, didżejów na specjalnych platformach oraz namiot, gdzie na mikserze i innych sprzętach gospodarstwa domowego każdy będzie mógł spróbować zagrać „Odę do Radości”. Wymieniono jeszcze inne tego typu atrakcje, ale ich detali w tym momencie nie pamiętam.
W każdym razie radiowiec wysłuchał tego wszystkiego spokojnie i przyjął chyba do wiadomości, bo nie drążył dalej tematu.
Ja natomiast poczułem się trochę dziwnie.
Pomyślałem sobie, że skoro nie podejrzewam dziennikarza o tak subtelną ironię, która polegałaby na przedstawianiu eurosceptyków jako łatwych do przekabacenia za pomocą skaczących lasek, techno i grających odkurzaczy idiotów, to drugie wytłumaczenie jest jeszcze bardziej smutne.
Najbardziej dobijające, bo już nawet nie śmieszne, jest podejście samych organizatorów parady. Wygląda bowiem na to, że dla nich Unia Europejska jest tak oczywistą-oczywistością, że nawet niespecjalnie potrafią sobie wyobrazić, że ktokolwiek może mieć inne zdanie i jak kogoś takiego przekonać do swoich racji. Stąd tak prosta reakcja – niech się bawią i skaczą, niech robią to co my po prostu.
Oczywiście trochę przejaskrawiam i pewnie ciąży mi własny brak spontanicznej miłości do UE w ogóle i niechęć do jakichkolwiek imprez masowych w szczególności, ale wydaje mi się, że mam sporo racji. Coś tutaj jest nie tak, a ten bezkrytyczny entuzjazm i związane z nim zawężenie perspektywy tych młodych ludzi, przypomina jednak trochę fanatyzm. Jasne, nie jakiś drastyczny, ale jednak widoczny.
Chociaż z drugiej strony, może po prostu nie rozumiem, że na debatę jest już za późno i takiego właśnie podejścia wymagają teraz nasze czasy?
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka