Z wielką uwagą przeczytałem opublikowany w Gazecie Wyborczej list Krzysztofa Krauze, w którym znany reżyser zachęca do bojkotu telewizji publicznej.
Powody apelu nie są bynajmniej błahe, bo nie o odejście Susan Flannery z „Mody na Sukces” czy o brak akcentów genderowych, antydyskryminacyjnych i transseksualnych w „Plebani” się rozchodzi.
Przyczyny wzburzenia pana Krzysztofa są ważkie i dwojakie. Z jednej strony mamy brunatny przewrót w TVP - zawłaszczenie jej przez byłych neonazistów i wszechpolaków, a z drugiej milczenie czołowych, cieszących się największym społecznym zaufaniem polityków.
Sygnatariusz poruszającego apelu być może nie przeciera jeszcze oczu ze zdumienia, ale też nie wierzy, że w tym milczeniu jest zgoda na antysemityzm, ksenofobię, homofobię.
„Prawda, Lechu? Prawda, Donaldzie? Prawda, Radku?” – pyta dramatycznie i retorycznie, nie wiedzieć dlaczego pomijając Janusza, Sebastiana i Stefana reżyser.
Pomimo tego drobnego przeoczenia protokolarnego widać wyraźnie, że sprawa jest poważna i mówiąc kolokwialnie leży na wątrobie Krauzego. Bo czyż w przeciwnym razie angażowałby w tak otwartej, familiarnej i ciepłej formie autorytety moralne tego kalibru i pokroju?
Właśnie.
Zwłaszcza, że jak w dalszej części zapowiada, nie tylko sam nie pojawi się na ekranie, ale również nie sięgnie po telewizyjne pieniądze.
Widać zatem wyraźnie, że za rządów brunatnego Farfała miarka się przebrała.
Dlatego też, zwracając się do autentycznych czytelników Wyborczej i domniemanych widzów publicznej w jednym per „Moi Drodzy”, autor ma wyraźną nadzieję, że wszelkie dotykowe tłumaczenia są zbędne.
Chodzi w końcu o egzamin z demokracji, sprawdzenie ile jesteśmy warci. Jako Polacy, widzowie, internauci antyfarfały. Przyłączając się do bojkotu publicznej mamy zatem niepowtarzalną szansę zawstydzić polityków oraz niewątpliwe zacne organizacje, które nabrały wody w usta.
Jest o co kruszyć kopie, bo w głowie nikogo normalnego się nie mieści, żeby tak ważną instytucją jak TVP rządził człowiek bez elementarnego europejskiego wychowania.
Jednak próżno teraz szukać przyczyn zaistnienia tej sytuacji. Jak mawiał niewątpliwie misyjny i wzruszający wieszcz Słowacki „Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”.
Wprawdzie wielu powodów tego medialnego dramatu upatruje w egzotyzmie poprzedniej koalicji i Jarosławie Kaczyńskim, który zaprosił Ligę Polskich Rodzin i tym samym sprawił, że „rak zaczął się rozwijać, bo brunatni kolesie pociągnęli kolesiów i dziś mamy to, co mamy”, tym niemniej Krauze potrafi wzbić się ponad i śmiało patrząc w oczy prawdzie wyznać, że my wszyscy - z prawa, lewa i ze środka jesteśmy temu winni.
Tym symbolicznym uderzeniem w pierś nie tylko własnego, ale symbolicznie postępowego, europejskiego i ponadczasowego pokolenia, kończy swój apel – niemy krzyk człowieka, którego wiarę w lepszą przyszłość w brunatno-brutalny sposób zmącono.
Czy możemy pozostać obojętni?
Mamy wszyscy nadzieję, że jego głos nie będzie głosem wołającego na puszczy i płatnicy abonamentu podniosą śmiało głowy znad programu telewizyjnego i zgodnie z sugestią reżysera Krauzego, tego symbolicznego Maja Trzeciego, zrobią pstryk-pstryk na pilocie i nie będą oglądać żadnego kanału publicznego.
Powinno się udać.
Oby tylko Farfał perfidny się nie zreflektował i nie pogrzebał całej akcji.
Ma przecież moc straszną zmieniania ramówki i tym samym może sprawić, że w święto państwowe Trzeciego Maja poleci jakiś hit ogromny.
Nie chcę nawet myśleć, co mogłoby się stać z tą szczytną inicjatywą, gdyby uderzając w sentymentalną i romantyczną duszę elektoratu PO i SLDowskiego, puścił tego dnia wszystkie odcinki „07 zgłoś się”, a więc przystojnego posła Bronisława Cieślaka w roli porucznika dzielnego!
Miej wstyd Farfale, nie rób nam tego!
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka