DziubekWrocław DziubekWrocław
3661
BLOG

Dlaczego (nie) warto zalegalizować marihuanę i haszysz [1]

DziubekWrocław DziubekWrocław Rozmaitości Obserwuj notkę 58

 Moje stanowisko: zdecydowanie warto.

WŁASNE I ZEBRANE ARGUMENTY ZA DEPENALIZACJĄ

  • Po zalegalizowaniu ww. narkotyków państwo (a nie grupy przestępcze!) czerpałoby zyski z ich sprzedaży. Można tu brać pod uwagę dwie możliwości: a) już z samej działalności gospodarczej legalnych sprzedawców (odprowadzaliby bowiem podatki, jak np. sprzedawcy pomidorów czy rowerów); b) dodatkowo, gdy państwo miałoby na sprzedaż monopol i ustanowiono by akcyzę (podobnie jak w przypadku wyrobów alkoholowych i tytoniowych).
  • Dane / statystyki dotyczące zażywania marihuany i haszyszu byłby o wiele wiarygodniejsze - w związku z czym łatwiej i rzetelniej można by prowadzić kampanie informacyjne.
  • Nieporównywalnie poprawiłoby się bezpieczeństwo konsumentów: producenci byliby pod stałą kontrolą, a klienci dostawaliby pełne informacje - wiedzieliby dokładnie, co palą. Mieliby pewność, że nie ma tam żadnych "Domestosów" itp. wynalazków, dodawanych przez dilerów, rzekomo dla wzmocnienia efektu.
  • Starożytni Rzymianie mieli w swoim prawie taką mądrą zasadę: VOLENTI NON FIT INIURIA (Chcącemu nie dzieje się krzywda; nie pierwszy oraz zapewne nie ostatni raz już się na nią powoływałem...). I rzeczywiście (taki argument w dyskusji o legalizacji wydaje mi się jak najbardziej trafiony!) - póki moje postępowanie nie godzi w drugą osobę, nie znajduję powodów, aby miało być nielegalne. Że szkodzę sobie, to wyłącznie moja sprawa. Kiedy (zakładając hipotetycznie) palę marihuanę - w żaden sposób nie rzutuje to na inne jednostki, jest dla nich zupełnie neutralne; niestety państwo poprzez swoje prawo zabrania mi tego robić, uważając, że lepiej wie, co jest dla mnie dobre... Przykre to :-/

 

UŻYWANIE A NADUŻYWANIE

  • Pod wpływem marihuany percepcja ulega zmianie. Marihuana - choć w mniejszym stopniu niż inne narkotyki, np. alkohol - szkodzi też zdrowiu. Tym bardziej w nadmiarze. To prawda. Ale Alkohol pity w nadmiarze również. Poza tym: niszczy wątrobę, nerki, komórki nerwowe (takiego działania, nota bene, nie ma marihuana)... Czy w związku z tym powinno się zdelegalizować piwo, wino, wódkę, koniaki, likiery etc., wprowadzić prohibicję?... Raczej nie. Nadużywanie dotyczy, jak wiadomo, wszelkich innych dziedzin poza narkotykami. Niejeden człowiek zabił nożem kuchennym... Zatem czy zaprzestać produkcji noży, bo jakaś (zdecydowanie mniejsza) część populacji nie używa ich do krojenia chleba, tylko do robienia krzywdy innym? Ludzie popełniają samobójstwa, skacząc z wysokich budynków... Czyli co? - Zaprzestać budować wysokościowców?... I tak mógłbym przykłady mnożyć, mnożyć i mnożyć... Że ktoś niewłaściwie korzysta - nie powinno prowadzić do zakazu korzystania dla wszystkich... Nadużywanie (przez pewną część populacji) nie powinno być powodem do odebrania możliwości używania(przez wszystkich).

 

ODCZAROWYWANIE I OBALANIE MITÓW O KONOPIACH INDYJSKICH

  • "Nie bez powodu marihuana jest zaliczana do narkotyków". Dozwolone prawnie alkohol i nikotyna - to, Bogiem a prawdą, również narkotyki. Kofeina, a także teina i multum innych. Tylko - co z tego wynika?... Bo nie chcę już powtarzać, że to nie powód do zdelegalizowania papierosów, kawy czy herbaty...
  • W powszechnej świadomości utarło się myślenie, że w czymś, co nazywamy narkotykiem, mieszka sam diabeł albo wręcz całe legiony piekielne; jeśli natomiast nie zastosujemy tej nazwy, szatańskie odium traci na sile. Tymczasem legalne używki też są narkotykami (niekonsekwencja prawna jest więc oczywista). Pomiędzy akceptowanymi przez prawo a zabronionymi różnice są jeśli nie analogiczne, to z pewnością adekwatne: podobnież można zestawiać marihuanę z amfetaminą, jak i kawę z alkoholem etc. Jednak takie semantyczne czary-mary spowodowały, że wielu ludzi stawia między nimi jakąś dziwną, nielogiczną zupełnie, cezurę: marihuana i haszysz są narkotykami, ale alkohol i kawa - już nie. To czymże są te ostatnie? Alkohol to dla całej rzeszy Polaków po prostu alkohol, zaś kawa to kawa. Jakże blisko tu do rozumowania Rocha Kowalskiego, bohatera Sienkiewiczowskiego "Potopu", który, jak wiadomo z kart powieści, bystrością nie grzeszył - że wuj to [ajuści! ;)] wuj... Jakże blisko! :)
  • Ale w końcu cóż się dziwić przeciętnym Polakom, gdy pożałowania godną ignorancją wykazuje się eks-premier, lider PiS, Jarosław Kaczyński -- który oczywiście jest zagorzałym przeciwnikiem marihuany (jak nie z konopi, to pewnie z krwi diabelskiej <LOL>)?... ---> Wykład premiera o marihuanie <---
  • "Wielu z tych, którzy zaczynali od marihuany, sięgało w końcu po heroinę". Stwierdzenie prawdziwe, lecz nie na tyle, ażeby czynić z niego regułę. Tak samo - wielu z tych, którzy piją nałogowo wódkę lub raczą się denaturatem, zaczynało od piwka. Również wielu na piwie bądź marihuanie poprzestaje. Budowanie tego typu schematów jest więc, delikatnie ujmując, nieuczciwe.
  • "Marihuana uzależnia". Tak - ale stosowana bez umiaru (vide: używanie a nadużywanie). Ponadto: o wiele silniej uzależniają - legalne! - alkohol i nikotyna.
  • "Marihuana zabija". Nieprawda. Nie odnotowano śmiertelnego przedawkowania cannabis indica. W przypadku palenia marihuany jest to zresztą fizycznie niemożliwe: czas potrzebny na zaaplikowanie do organizmu śmiertelnej dawki jest dłuższy niż ten, w którym organizm neutralizuje i wydala narkotyk. Natomiast śmiertelne przedawkowania alkoholu zdarzają się stosunkowo nierzadko.
  • "Marihuana zabija, ale bardzo powoli". To stwierdzenie można uznać za prawdziwe. Niewielki, lecz jednak, negatywny wpływ marihuany na układ oddechowy może być pośrednią (i poślednią) przyczyną zgonu. Nota bene: ten wpływ jest znacząco większy za sprawą palenia papierosów.

 

PROBLEM NIELETNICH

  • Widziałem kiedyś ulotkę pewnej organizacji, walczącej o depenalizację konopi indyjskich - napisane na niej było: "Diler nie zapyta Twojego dziecka, ile ma lat". Diler narkotykowy z gruntu działa wbrew prawu. Legalnie handlujący marihuana sprzedawcy wyłącznie w przypadku sprzedaży nieletnim łamaliby prawo. Takie ewentualności można by maksymalnie zredukować, ograniczając sprzedaż marihuany do specjalnych sklepów, istniejących na wzór holenderskich coffee-shopów lub działających w Europie i - jak na razie - też jeszcze w Polsce fun-shopów z dopalaczami. Już wstęp do tychże miejsc można zarezerwować tylko dla dorosłych. W dzisiejszych czasach możliwy byłby stały monitoring. A systematyczne kontrole odpowiednich instytucji byłyby o wiele tańsze i efektywniejsze niż prowadzona obecnie donkichotowska walka z narkotykami.
  • W związku z powyższym spektrum działania dilerów narkotykowych, przez których narkotyki trafiają do nieletnich, bardzo by się zawęziło. Analogicznie: któż w sytuacji, gdy dozwolony jest alkohol, kupuje wódkę w nielegalnych rozlewniach czy w tzw. melinach?... Jest to bez wątpienia jakiś margines. Nawet gros zaawansowanych alkoholików, włącznie z kloszardami, zaopatruje się raczej w zwykłych sklepach delikatesowych i monopolowych.

 

Na razie na tym poprzestanę. Zapraszam do dyskusji - a nie wykluczam, w zależności od jej rozwoju, pojawienia się kolejnych notek, poświęconych temu tematowi. Tym bardziej też dlatego, iż nie przedstawiłem jeszcze wszystkich argumentów.

UWAGA, przeciwne legalizacji trolle, których nie stać na rzeczową debatę: wszelkie komentarze ad personam, w rodzaju "Wyp...dalaj, ćpunie", "Co paliłeś, gdy to pisałeś?..." etc. będę bezceremonialnie usuwał. Nawet się więc nie silcie na podobny bełkot - szkoda waszych prób i miejsca na serwerach "Salonu24"...

DYSKUSJA OTWARTA :) Na wszystkie komentarze - choć być może nie natychmiast ["Z dłuższej perspektywy..." ;)] - odpowiem, obiecuję... :)

P.S. Dwie strony o profilu pro-depenalizacyjnym, aczkolwiek tworzone bardzo solidnie i rzetelnie, przedstawiające również zdanie strony przeciwnej. Polecam i zapraszam:

WolneKonopie.pl

Hyperreal.info - Site for Freedom

chrześcijanin † rzymski katolik wolnościowiec, liberał klasyczny (nie lewicowy), libertarianin (prawe skrzydło), minarchista, zafascynowany konserwatyzmem wolnościowym za sprawą Nicolása Gómeza Dávili wyznawca zasady (której oczywiście nie da się określić na poziomie definicji, lecz na konkretnych przykładach - jak najbardziej), że wolność danej osoby kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej - i to powinno być jedyne ograniczenie wolności patriota, antykomunista, antynazista, antysocjalista, antyfaszysta     Publikuję również na: www.radiownet.pl/republikanie/dziubkito       „[…] jeśli człowiek nie ma się na baczności, ludzie zmuszą go do robienia tego, czego chcą, albo – jeśli jest uparty – do robienia czegoś wręcz odwrotnego, po prostu im na złość” [Ken Kesey (1935––2001): „Lot nad kukułczym gniazdem” (1962 r.)]   „Pozwólmy ludziom być szczęśliwymi według ich własnego uznania” [Bolesław Prus (1847––1912)]   „Jeżeli jednostka obrabuje inną jednostkę, nazywa się to «rabunkiem». Jeśli czyni to grupa – «sprawiedliwością społeczną»” „Ten, kto domaga się równości, kończy, żądając, aby karać utalentowanych” [Nicolás Gómez Dávila (1913––1994)]   „Socjalizm to nowa forma niewolnictwa” [Alexis de Tocqueville (1805––1859)]   „Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu. Nie może być kompromisu w dziedzinie zasad podstawowych ani spraw fundamentalnych. Cóż moglibyście uznać za kompromis między życiem a śmiercią?” [Ayn Rand (1905––1982)]   „My, którzy umiemy mówić, musimy być głosem dla tych, którzy mówić nie potrafią” [Sługa Boży ks. abp Óscar Arnulfo Romero y Galdámez (1917––1980)]     Popieram i polecam:  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (58)

Inne tematy w dziale Rozmaitości