oleandro oleandro
128
BLOG

Przekaz nienawiści – kto naprawdę na tym zyskuje!?

oleandro oleandro Społeczeństwo Obserwuj notkę 5
każą nam nienawidzić wszystkich, bojąc się, że kiedyś spojrzymy im w oczy bez strachu

Od lat w polskim życiu publicznym – a w zasadzie także w dyskursie społecznym – krąży ten sam przekaz: mamy nienawidzić. To nie jest ważne, czy powodem jest historia, stereotyp czy bieżąca polityka. Ważne jest, by zawsze znaleźć kogoś, na kogo można przerzucić winę. Polacy mają nienawidzić Żydów, bo 'kontrolują świat'. Mają nienawidzić Ukraińców, bo 'z widłami w łonie matki'. Mają nienawidzić Niemców, Anglików, Szwedów, Austriaków... Olsztyniaków – w gruncie rzeczy każdego, kto się pojawi w zasięgu polskiego radaru. Jak na razie nie zauważyłem wyrażanej nienawiści do Aborygenów – ale może jak się lista skończy... byle tylko nienawiść płynęła dalej.

Kocham Niemców Mazurów Warmiaków Rosjan kocham Warszawiaków
Kocham górali kurpiów kocham ludzi z marmuru ze stali
Kocham Żydów i Litwinów Cyganów i Białorusinów Ukraińców
Kocham ludzi z kresów kocham Poznaniaków
Kocham wszystkich wszystkich tych kocham Olsztyniaków
Ludzi kocham

Przekaz jest prosty: nienawiść łączy. Z niej można budować polityczne poparcie, mobilizować do głosowania, odwracać uwagę od realnych problemów. Zamiast mówić o służbie zdrowia, o emeryturach, o rozwarstwieniu społecznym – łatwiej wskazać 'innego', którego należy obwiniać. A im bardziej irracjonalny jest ten 'wróg', tym skuteczniejszy bywa przekaz. Bo nienawiść nie potrzebuje żadnych faktów – wystarczą zwykłe emocje.

Przykłady można mnożyć. W retoryce Żydom przypisywana jest niemal nadludzkia moc – kontrolują banki, media, państwa, całe kontynenty. To obraz groteskowy, ale skuteczny – i nie twierdzę, że nieprawdziwy. Niemniej, łatwiej wskazać wszechwładnego wroga, niż przyznać, że prawdziwe problemy mają źródło w lokalnej nieudolności czy zwyczajnym bałaganie. W narracji antyukraińskiej powracają obrazy zbrodni, krwi i nieludzkich czynów, które mają uzasadniać współczesną wrogość – mimo że realne życie Polaków i Ukraińców zupełnie temu przeczy.

Wiele podróżuję. Ze wschodu na zachód, z południa na południe. Od dwóch, trzech lat bywam we wsiach, małych miasteczkach i dużych miastach. I wszędzie jest tak samo: znajdzie się ktoś dziwaczny, może nawet nieprzyjemny, czasem właśnie Ukrainiec czy Niemiec, a czasem Polak. Ale to są jednostki, czyli nic, co dałoby się przełożyć na cały naród. I kiedy zestawiam to z przekazem płynącym z 'mówią od niezależnych blogerów i komentatorów', gazet i partyjnych trybun, widzę przepaść. W realnym świecie nie ma hord, które stoją już za rogiem, gotowe rzucić się na Polaków. W realnym świecie są pojedynczy ludzie: jeden życzliwy, drugi nieufny, trzeci zagubiony. Cała reszta to narracja... strach sprzedawany w pakiecie jako polityczne paliwo.

Ale to nie koniec. Przekaz nienawiści działa także wewnątrz polskiej sceny politycznej. PiS-owcy mają nienawidzić PO-wiaków. Konfederacja dzieli się na frakcje, w których 'Braunianie' atakują resztę, a potem – gdy układ wyborczy każe inaczej – nagle wynoszą na piedestał tego, kogo przed chwilą opluwali (choćby różnica w I i II turze w stosunku do Nawrockiego). Mechanizm zawsze ten sam: nienawiść jako paliwo, które chwilowo rozpala emocje, by po chwili zostało skierowane na inny cel.

Ten sam mechanizm dotyczy życia społecznego. Wierzący mają nienawidzić ateistów, ateiści wierzących. 'Tradycjonaliści' mają nienawidzić 'pedałów', a liberałowie 'katoli'. Zawsze znajdzie się pretekst, by ludzi podzielić i ustawić po przeciwnych stronach barykady. W efekcie powstaje obraz społeczeństwa, które rzekomo składa się z samych wrogów. Obraz chętnie podchwytywany za granicą – bo dobrze wpisuje się w narrację o 'zacofanej, kłótliwej Polsce'.

A przecież prawda jest zupełnie inna. Ludzi trzeba kochać. Nie całe narody, nie całe społeczeństwa są przyczyną naszych problemów. To nie 'wszyscy Niemcy' jako naród odpowiadają za polskie bolączki, tylko konkretni politycy czy decyzje gospodarcze. To nie 'każdy Ukrainiec' jest winien, że polski system mieszkaniowy kuleje, tylko brak polityki państwa. To nie 'Żydzi' sprawiają, że młodzi wyjeżdżają z kraju – tylko fakt, że w Polsce trudno znaleźć stabilne i dobrze płatne miejsce pracy.

Narracja nienawiści ma jednak jeden cel: odwrócić uwagę od rzeczywistych źródeł problemów i podtrzymać atmosferę wojny. Bo kiedy społeczeństwo jest podzielone, łatwiej je kontrolować. Zamiast wspólnie szukać rozwiązań – wolimy walczyć ze sobą.

Ciekawe jest też to, jak taka narracja rezonuje za granicą. Kiedy zachodnie media opisują Polskę, często powtarzają, że to 'kraj kłótni, skrajnych podziałów, kraj wiecznej nienawiści'. W tym sensie przekaz o naszej rzekomej wrogości staje się samospełniającą przepowiednią. A przecież wystarczy spojrzeć szerzej: spadek dzietności nie dotyczy wyłącznie Polski, ale całego świata. Kryzysy energetyczne, problemy z inflacją, niepewność klimatyczna – to wszystko dotyka globalnie, nie tylko nas. Obwinianie Polaków o 'głupotę czy zacofanie' jest dokładnie taką samą manipulacją, jaką stosuje się wewnątrz kraju, podsycając nienawiść wobec kolejnych grup.

Mamy również nienawiść związana z COVID-em. Straszenie i pogarda działa w obie strony: ci, którzy się zaszczepili, mieli nienawidzić tych 'nieodpowiedzialnych', którzy odmówili. A ci, którzy się nie zaszczepili, mieli nienawidzić 'owiec, które dały się oszukać'. Efekt!? Zamiast wspólnoty w trudnym czasie, powstała kolejna barykada. Kolejna okazja, by wmówić nam, że wróg nie jest w systemie, tylko obok – w sąsiedzie, w rodzinie, w znajomym.

Jeżeli naprawdę chcemy wyrwać się z tego kręgu, musimy przestać dawać się wciągać w emocjonalne wojny. Musimy przestać wierzyć, że to narody czy grupy społeczne są naszymi wrogami. Prawdziwe problemy mają swoje źródło w decyzjach jednostek – polityków, przywódców, korporacyjnych interesów, biznesmenów – a nie w całych zbiorowościach.

To nie 'wszyscy Żydzi, wszyscy Ukraińcy, wszyscy Niemcy czy wszyscy Polacy'. To konkretni ludzie, którzy podejmują konkretne działania, często nieuczciwe, krzywdzące czy egoistyczne.

Dlatego zamiast nienawiści – potrzebujemy odwagi, by wskazywać odpowiedzialnych. Zamiast mitów o 'nadludzkiej mocy' obcych – potrzebujemy świadomości, że nasz los w dużej mierze zależy od naszych decyzji. I zamiast powtarzać, że 'Polacy są tacy czy inni' – warto zobaczyć, że w gruncie rzeczy wszyscy zmagamy się z podobnymi problemami, niezależnie od narodowości.

Bo tylko wtedy, gdy przestaniemy słuchać przekazów o konieczności nienawiści, zaczniemy naprawdę rozmawiać o tym, jak zmieniać świat wokół nas.

Należy czym prędzej wykopać w kosmos wszystkich samozwańczych proroków apokalipsy: Sykulskich, Atorów, Niktów, cały ten Klub Inteligencji Polskiej, wszelkiej maści narodowców i samozwańczych analityków, którzy żyją z siania strachu. Bo oni nie chcą zbierać owoców – chcą, by strach rodził się w nas.

Każdy z nich ma jedną śpiewkę: zaraz wojna, zaraz pobór do wojska, zaraz Polaków zabiją. Zaraz, zaraz, zaraz… I tylko nikt nie potrafi powiedzieć kiedy. A gdy zapytasz wprost – nagle udaje idiotę... tyle, że nie można udawać, skoro nim się jest.

Dlatego najlepiej byłoby od razu wykopać w kosmos nie tylko tych kaznodziejów lęku, ale i całe gazettlery oraz inne 'dziadowskie systemy przekazu', które karmią się jednym: straszeniem ludzi. Bo strach to waluta, która w ich świecie zawsze się opłaca.

Nie narody są winne, lecz jednostki – a strach to towar, którym handlują ci, co sami boją się prawdy. Prawdziwym wrogiem nie jest obcy naród, lecz ci, którzy żyją ze straszenia nas wojną i końcem świata. Nie dajmy się tresować do nienawiści – bo miłość i rozsądek to największa broń przeciwko manipulacji.

p.s.
Ostatnio w rozmowie o zasobach naturalnych, pewiem 'mędrzec', na pytanie, czy Polacy powinni wiedzieć, co tracą, na czyją rzecz tracą, jak działają te mechanizmy... rzekł... to niebezpieczna wiedza, nie powinni tego wiedzieć, uważaj na służby (postraszył!?). Za kilka dni, ów 'mędrzec', będzie uczestnikiem pewnej konferencji w Warszawie.

Przekaz nienawiści – kto naprawdę na tym zyskuje!?

---
@dżon

oleandro
O mnie oleandro

Rozgość się, ale nie licz na... taryfę ulgową. Gdy cisza sprzyja wygodzie, mój głos zawsze powoduje niepokój. Głos budzacy niepokój, to często głos, który przypomina o sumieniu. Jeśli komuś jest niewygodny... a tak może być, to zwykle jest prawdziwy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo