E.B E.B
797
BLOG

Dr Zbigniew Martyka o pandemii

E.B E.B Społeczeństwo Obserwuj notkę 35

Ten wywiad zalinkowała  blogerka @Beret w akcji. Za jej zgodą zamieszczam tu najistotniejsze fragmenty.

Całość tu:


https://naszapolska.pl/2021/03/27/tylko-u-nas-dr-martyka-lockdown-niszczy-zabija-i-przed-niczym-nie-chroni/?fbclid=IwAR0pxJr-cnVaGVmKpKExA1IFJq6Qf8PGj60GwFRlHG04ZvF9dRKymr99u2A


Dr Martyka jest ordynatorem oddziału obserwacyjno-zakaźnego w szpitalu, w Dąbrowie Tarnowskiej.

Na co dzień leczy  pacjentów, którzy mają różne choroby infekcyjne, choroby dróg oddechowych tj. ciężkie przypadki grypy, zapalenie płuc i aktualny problem na świecie: wirus SARS-CoV-2.


Tak mówi o swoim doświadczeniu z wirusem:


"Od wielu miesięcy przyjmowaliśmy pacjentów ze stwierdzonym dodatnim wynikiem badania w kierunku Sars-CoV-2.

Początkowo mieliśmy kilka sal do izolacji tychże pacjentów, potem cały oddział był tzw. oddziałem covidowym.

Teraz pacjentów zakażonych Sars-CoV-2 przyjmuje się także do pozostałych oddziałów naszego szpitala w związku z większą ilością zachorowań.

Niektóre przypadki przebiegają ciężko, niektórzy pacjenci kwalifikują się do intensywnej terapii, zdarzają się także zgony. Ale na szczęście nie wszyscy ciężko przechodzą to zakażenie.

Zresztą trudno w każdym przypadku potwierdzić, że to właśnie Sars-CoV-2 jest główną przyczyną choroby, gdyż pacjenci mają nieraz ewidentne zakażenia bakteryjne i nie wszyscy mają charakterystyczne zapalenie płuc z typowym obrazem „covidowym”.

Z jednej strony trzeba przyznać, że wielu pacjentów wymaga bezwzględnie leczenia szpitalnego, ale też wielu mogłoby być leczonych bez konieczności hospitalizacji lub mogliby być leczeni w innych oddziałach.

Przykład: osoba z chorobą nowotworową, lub po wypadku komunikacyjnym u której w kolejnym wymazie wreszcie odkryto koronawirusa (dwa poprzednie wyniki – ujemne), a którzy to pacjenci nie mieli żadnych objawów infekcyjnych.


Istnieje również problem z możliwością leczenia pacjentów COVID-19.

Na przykład nie otrzymałem zgody na włączenie w naszym oddziale do leczenia Amantadyny (pomimo udokumentowanych bardzo pozytywnych efektów takiego leczenia prowadzonego przez Pana dr Włodzimierza Bodnara, który uratował w ten sposób setki pacjentów będących w ciężkim stanie), więc nie mam możliwości podawania jej swoim pacjentom, co mogłoby zwiększyć szanse na lżejszy przebieg choroby lub szybszy powrót do zdrowia.

Żyjemy w czasach, gdy lekarz, wykorzystując swoją wiedzę medyczną i doświadczenie i tak musi słuchać oficjalnych wytycznych.

Trudno się z tym pogodzić, gdy wiemy, że wielu ludziom moglibyśmy pomóc, a nie możemy tego robić.


Co do logiki medycznej – brak podstaw, by uznać działania (polskiego rządu) za mądre i przemyślane.

Twarde dane wskazują, że lockdown zwiększa ogólną ilość zgonów, ilość zachorowań na wszelkie inne choroby, niszczy psychikę, a nie ma żadnego wpływu na liczbę zakażeń Sars-CoV-2. To w sensie medycznym.

W sensie gospodarczym niszczy gospodarkę, uderza w rodziny, w relacje międzyludzkie. Lockdown służy interesom grup biznesu.

Dodatkowo konieczność wprowadzenia lockdownu jest uzasadniana za pomocą zwyczajnych kłamstw.

Proszę spojrzeć choćby na niedawną wypowiedź ministra zdrowia nt. rzekomej skuteczności lockdownu na przykładzie województwa warmińsko-mazurskiego. Tymczasem w tym rejonie w dniach 12-26 lutego średnia dzienna liczba zakażeń wynosiła 603 osoby. W okresie lockdownu, czyli od 27 lutego, średnia dzienna liczba zakażeń to 843 osoby. Natomiast średnia dzienna od 17 marca do 24 marca, czyli już po 2 i pół tygodniach od zamknięcia województwa warmińsko-mazurskiego – wynosiła 831. Podkreślam, to jest w okresie, kiedy już wg narracji rządowej, powinny być widoczne skutki wprowadzonych obostrzeń.

Wyraźnie widać, że wbrew twierdzeniom ministra zdrowia – lockdown nie ma żadnego przełożenia na zmniejszenie ilości zachorowań.



Trafnie to wszystko ocenił wirusolog prof. Włodzimierz Gut, który przyznał, że tu chodzi o rozgrywki polityczne i gospodarcze oraz biznesy i nie ma to nic wspólnego z podejściem zdroworozsądkowym.

Stwierdził m.in. że „świat sobie nie poradzi, ale nie jest to wynik straszliwego wirusa, tylko przyjętych egoistycznie interesów poszczególnych firm”, a także „istnieje konieczność utrzymania pewnej ilości zachorowań po to, żeby swoje szczepionki rozpropagować”. 


Kolejnym faktem przemawiającym za brakiem podstaw medycznych i pragmatycznych zastosowanych zarządzeń jest to, że posiedzenia Rady Medycznej przy premierze nie są protokołowane i nie zostały wytworzone żadne dokumenty, pod którymi odważyłyby się podpisać konkretne osoby.



Decydenci zamykający kolejne oddziały, zmuszając do pozostania bez opieki ludzi wymagających jak najszybszego leczenia specjalistycznego, którego zaniechanie lub opóźnienie grozi śmiercią – mają dosłownie krew na rękach.

Nie twierdzę, że nie powinno być miejsc przygotowanych do leczenia osób z ciężkimi objawami zakażenia SarsCoV-2 ale powinno się zaprzestać wreszcie testowania, i zacząć przyjmować tych ludzi do wszystkich placówek ochrony zdrowia, tak, jak się przyjmowało do tej pory wszystkich innych chorych na choroby infekcyjne. Bez sztucznej stygmatyzacji.

Jesteśmy bombardowani informacjami, że takie przesunięcia są konieczne, bo nie ma gdzie leczyć chorych na COVID-19. Proszę Państwa, w wyniku działań rządu, demolujących i tak ledwo żyjącą służbę zdrowia w Polsce, przez 9 pierwszych miesięcy 2020 roku mieliśmy 1,3 miliona hospitalizacji MNIEJ niż rok wcześniej. Równocześnie kraj obiegały obrazki pacjentów wożonych od szpitala do szpitala w poszukiwaniu wolnego miejsca. Gdyby władze pozwoliły nam leczyć tak, jak do tej pory, mielibyśmy miejsce nie tylko dla pacjentów covidowych, ale dla wszystkich, którzy potrzebują naszej pomocy.


Owszem, stosujemy Remdesivir, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć jednoznacznie, czy jest on wystarczająco skuteczny (to znaczy, czy w przypadku, gdybyśmy go nie podali – przebieg choroby byłby inny).

Doniesienia ze świata są zróżnicowane. Z pewnością większą skuteczność ma podawanie Remdesiviru łącznie z Amanatdyną (według naprawdę licznych obserwacji podawanych przez Pana dr Włodzimierza Bodnara).

Niestety, podawanie Amantadyny jest utrudniane, w wielu przypadkach wręcz niemożliwe. Warte podkreślenia są liczne i udokumentowane przypadki pozytywnych skutków leczenia Amantadyną, natomiast opowieści telewizyjne rządowych autorytetów o rzekomym powodowaniu mutacji wirusa przez tenże preparat – nie są poparte żadnymi, nawet wątpliwej jakości badaniami.

Jak wiemy, nie doszło również do powstania zabójczych mutacji wirusa na terenach Przemyśla, gdzie już ponad tysiąc pacjentów z COVID-19, skutecznie wyleczył doktor Włodzimierz Bodnar – znany i ceniony w tamtych regionach specjalista chorób płuc, mający ponad 30-letnie doświadczenie jako lekarz praktyk, między innymi w leczeniu infekcji płuc, a stosujący Amantadynę niemal od początku pandemii.



Żadna ze szczepionek nie została dopuszczona w normalnym trybie na rynek UE, ale każda skorzystała z trybu warunkowego, a badania nad skutecznością i bezpieczeństwem są nadal prowadzone.

Dlatego też nie powinny nas dziwić wątpliwości wielu krajów. Po doniesieniach o wystąpieniu przypadków śmiertelnych istnieje poważne podejrzenie, że mogą one być niebezpieczne. W takiej sytuacji zdecydowanie zalecałbym ostrożność.

Warte zastanowienia jest to, że jeśli umrze człowiek np. na zawał serca, czy z powodu zaawansowanej choroby nowotworowej, a stwierdzono u niego dodatni test w kierunku SarsCoV-2, to kwalifikuje się ten zgon jako wywołany koronawirusem – co powoduje eskalację strachu oraz, zgodnie z informacją byłego Głównego Inspektora Sanitarnego, Jarosława Pinkasa, “generuje zapotrzebowanie emocjonalne na szczepionkę, taki stan ducha, że chcę to mieć, ponieważ jest to dla mnie niezwykle ważne”

Z drugiej strony, jeśli po szczepieniu pacjent nie mający żadnych poważnych chorób umrze z powodu zakrzepicy (do której nie miał nigdy wcześniej skłonności) lub z innej nieznanej przyczyny, to mówi się, że nie ma podstaw, by wiązać to ze szczepieniem.

Po prostu nie można mówić niczego, co mogłoby deprecjonować szczepionki.

Zwróćcie Państwo uwagę: nie istnieją medykamenty, które nie miałyby licznych działań ubocznych. Każdy lek ma takowe i można o tym otwarcie mówić. Ale jest jedna “święta krowa” – szczepionka, o której nie wolno nic złego powiedzieć.

Warto sobie zadać pytanie: dlaczego? Znowu odwołam się do stwierdzenia prof. W. Guta: “firmy muszą sprzedać swoje szczepionki”. To przecież jeden z największych biznesów świata.

Jak poinformował premier Mateusz Morawiecki podczas szczytu w Davos na początku ubiegłego roku, firma Astra Zeneca planuje inwestycję w Polsce na ok. półtora miliarda złotych. Nasuwa się pytanie, czy inwestycja tej wielkości nie wymaga takiego, a nie innego działania rządu?



Dr Geert Vaden Bossche nie jest antyszczepionkowcem. Jest doskonałym specjalistą w zakresie wakcynologii, przeprowadzał liczne badania szczepionek. Jest niekwestionowanym autorytetem w tej dziedzinie. W oparciu o konkretne dane naukowe wykazuje, że te masowo wprowadzane szczepienia z dużym prawdopodobieństwem spowodują powstanie szczepów opornych na leczenie, charakteryzujących się dużą śmiertelnością."

E.B
O mnie E.B

Konstytucja RP  Art.14 Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. Mam na imię Ewa. Na moim blogu można zamieszczać opinie niekoniecznie zgodne z moimi, pod warunkiem zachowania ogólnie przyjętych norm obyczajowych. Oczywiście mam swoje poglądy, ale blogowanie dla mnie, to swobodna wymiana myśli, możliwość dyskusji, formowanie swoich poglądów w zderzeniu z poglądami innych. Wolność nie tylko "krzyżami się mierzy"......

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo