E.B E.B
1543
BLOG

Spoczywajcie w pokoju!

E.B E.B Polityka Obserwuj notkę 87

 Pożegnaliśmy „Inkę” i „Zagończyka”. Ich triumfalny pogrzeb to symboliczny powrót Żołnierzy Wyklętych do naszej pamięci, do obecności w naszym życiu publicznym. Są w nazwach ulic, patronują szkołom, organizacjom, są w naszych sercach, inspirując i ucząc patriotyzmu .

„Inka” symbolizuje wszystkie „Panny Wyklęte”, budząc podziw swoją wiernością  najważniejszym wartościom, swoją dojrzałością  mimo młodego wieku. Gryps, który wysłała do swojej babci, mówi wiele o niej samej.  Ona nie bała się śmierci. Najważniejsze dla Niej było, żeby rodzina miała pewność, że „zachowała się  jak  trzeba”. Ważny był honor, nawet w obliczu śmierci. Ale nie można zrozumieć „Inki” bez znajomości Jej  losów i losów Jej rodziny.

Danuta Siedzikówna urodziła się w rodzinie leśnika Wacława Siedzika i Eugenii z Tymińskich. Obie te rodziny brały udział w Powstaniu Styczniowym i „Inka” była wychowywana w etosie tego Powstania.   Ojciec „Inki” mając 19 lat był wywieziony na Sybir przez carską Ochranę  za działalność patriotyczną inspirowaną etosem Powstania. Po raz drugi został wywieziony na Syberię 10 lutego 1940 roku przez NKWD. Symboliczne jest to , że,  czy carska, czy bolszewicka Rosja,  jednakowo  traktuje Polaków.

Pan Wacław przeżył zesłanie, trafił do Armii Andersa, ale trudy pracy w kopalni, niedożywienie, ciężkie warunki życia na nieludzkiej ziemi sprawiły, że zmarł w Teheranie i został tam pochowany na cmentarzu, gdzie leży wielu Polaków z dala od swej Ojczyzny.

Matka „Inki” wstąpiła do Armii Krajowej, ale zdradzona prawdopodobnie przez kolaborujących z Niemcami członków Komitetu Białoruskiego została rozstrzelana w lesie niedaleko Białegostoku. „Inka” widziała swoją matkę nieludzko pobitą, na dziedzińcu więzienia w Białymstoku. Po śmierci matki sama złożyła przysięgę i stała się żołnierzem Armii Krajowej. Po wojnie ukrywała się mając nie swoje dokumenty i pracując w leśniczówce. Do oddziału wróciła po rozmowie z „Żelaznym” wiosną 1946 roku. Była sanitariuszką, a nie miał kto opatrywać rannych  żołnierzy.

Feliks Selmanowicz „Zagończyk” był niezwykłą postacią. Mając 15 lat uciekł z domu, żeby bronić Wileńszczyzny i Polski przed zbliżającymi się bolszewikami. Dostał się do Samoobrony Wileńskiej pod komendę  Jerzego Dąbrowskiego, zasługując sobie już wtedy na pochwałę. Potem był w Korpusie Ochrony Pogranicza, elitarnej formacji, specjalnie szkolonej. Był też prawdopodobnie współpracownikiem Oddziału II Sztabu Wojska Polskiego. Ożenił się, urodził mu się syn, w tym samym roku 1928, w którym urodziła się „Inka”. Do tego syna, godzinę przed śmiercią napisał piękny list, który zachował się w archiwach bezpieki, ale nie został dostarczony rodzinie. Słowa, które skierował do swojego syna:  „ bądź dobrym Polakiem, kochaj Polskę” i „to,  co zostawiam najdroższego na tej ziemi, to Ty i Polska ”  mówią wiele o ludziach tamtego pokolenia, dla których Polska i rodzina, to jedno.

Zginęli razem, wznosząc okrzyk : „Niech żyje Polska”. Żołnierze KBW wykonując wyrok strzelali do „Zagończyka”,  do „Inki” nie mieli sumienia.   Nie była nawet draśnięta. Zabił ją dowódca żołnierzy z własnej broni.

Zakopani w nieznanym miejscu, skazani na niepamięć,  zostali odnalezieni na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, dzięki pracy zespołu pod kierunkiem prof. Krzysztofa Szwagrzyka, dzisiaj wiceprezesa IPN. Historię "Inki" i "Zagończyka", ich ostatnie godziny życia poznaliśmy dzięki wysiłkom Piotra Szubarczyka  z gdańskiego IPN,  który odnalazł  świadków tych wydarzeń, m.in. księdza obecnego przy ich śmierci.

Dzisiaj są symbolem Wyklętych, Panien i Żołnierzy. Postać „Zagończyka” kryje się w cieniu „Inki”, bo przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że mężczyźni, żołnierze,  mają obowiązek walki o Ojczyznę. Śmierć młodziutkiej sanitariuszki, bezwzględnie zamordowanej jako wróg Polski, jej ostanie słowa, porusza nas.  „Inka” staje się symbolem całej Armii Wyklętych, jest znana w całym kraju. Jest dla nas, w pewnym sensie, wyzwaniem, z całą swoją niezłomną wiernością  zasadom.

Po 70 latach doczekali się chrześcijańskiego pogrzebu, w obecności całego Majestatu Rzeczpospolitej i wielu Polaków z kraju i zagranicy, również śledzących transmisję telewizyjną. Polska się wreszcie o nich upomniała. Te 70 lat to klamra, która spina czas Polski zniewolonej, z krótki wyjątkami i paroma ostatnimi miesiącami, kiedy sięgnęliśmy po niepodległość. Ich pogrzeb to punkt zwrotny, zaczyna się nowy rozdział w naszej historii, choć może jeszcze nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. Tak jak powiedział Prezydent, przywracamy godność polskiemu państwu, a więc i nam samym i nic już nie będzie takie jak było. Bo jest wzorzec, do którego będziemy wszystko przykładać i porównywać, czasem zawstydzeni, że nie potrafimy tak jak Ona, jak Oni.........

„Inko”, „Zagończyku”, spoczywajcie w pokoju. Teraz jest nasza kolej „zachować się jak trzeba”.

 

E.B
O mnie E.B

Konstytucja RP  Art.14 Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. Mam na imię Ewa. Na moim blogu można zamieszczać opinie niekoniecznie zgodne z moimi, pod warunkiem zachowania ogólnie przyjętych norm obyczajowych. Oczywiście mam swoje poglądy, ale blogowanie dla mnie, to swobodna wymiana myśli, możliwość dyskusji, formowanie swoich poglądów w zderzeniu z poglądami innych. Wolność nie tylko "krzyżami się mierzy"......

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (87)

Inne tematy w dziale Polityka