We współczesnym świecie, gdzie honor zdaje się być towarem deficytowym, niektórzy z nas postanowili przyjąć na siebie rolę strażników moralności. Z niezwykłą determinacją pomawiają innych, niszcząc ich reputacje za pomocą kłamstw i oszczerstw, jakby to było ich życiowe powołanie. O, jakże to piękny widok, gdy ci, którzy nie potrafią poprawnie napisać nawet jednego, jedynego tekstu, oskarżają niewinnego autora o popełnienie plagiatu! To jakby mężczyzna wskazywał na rodzącą kobietę, krzycząc:
"Nie umiesz rodzić!”
Swoje oskarżenia opierają na mało wiarygodnych programach sztucznej inteligencji, które z inteligencją mają tyle wspólnego, co kot z jazdą na rowerze. Kto potrzebuje rzetelnych źródeł, gdy można po prostu rzucić oskarżenie w eter? A jeśli to nie przynosi efektów, zawsze pozostaje droga sądowa czy zgłoszenie na policję – bo przecież "honor” zobowiązuje!
Tak, drodzy państwo, oto nowa definicja honoru: nieliczne osoby, które za nic mają prawdę, a ich "honor” opiera się na publicznych oskarżeniach i dramatycznych gestach. W tym teatrze absurdu można by pomyśleć, że im bardziej irracjonalne zarzuty, tym większa szansa na "moralne” uzasadnienie swojego postępowania.
A więc, czy to naprawdę honor, czy raczej samolubna potrzeba dominacji? To pytanie, które warto zadać, zanim zaczniemy przyglądać się tej komedii, w której każdy gra swoją rolę.
Coś dziwnego zaczyna się dziać na salon24.pl. Coraz częściej osoby, które najwyraźniej honoru nie posiadają, zaczynają domagać się, by inni przestrzegali Kodeksu Honorowego. To jakby pirat żądał od innych, by nie kradli skarbów – absurdalne, prawda? Czasem wydaje się, że w świecie, gdzie honor jest rzadkością, ci, którzy go nie znają, najgłośniej krzyczą o jego przestrzeganiu. Może to nowa forma rozrywki, kto wie?
W obliczu tej hipokryzji możemy dostrzec, jak łatwo jest oceniać innych, nie dostrzegając własnych mankamentów. Ktoś rzuca oskarżenia niczym z procy, a sam nie potrafi przełknąć nawet słowa "przepraszam”. No cóż, nie leży to w jego naturze! W końcu, po co przepraszać, skoro można obrzucać innych błotem? Szczególnie jeśli ofiarą okaże się kobieta – wtedy to już w ogóle, można zainwestować w porządny worek błota.
Kto by się przejmował tym, co mówią inni? W końcu najłatwiej skryć się za ekranem i kazać innym przestrzegać zasad, które sami ignorujemy. I tak w tym cyrku hipokryzji pojawiają się "mężowie honoru”, którzy w rzeczywistości są jedynie klaunami, wykrzykującymi frazesy o wartościach, których nigdy nie praktykowali.
A może to my, jako widzowie tego spektaklu, powinniśmy się zastanowić, co tak naprawdę oznacza honor w dzisiejszym świecie? Czy to tylko puste słowo, czy może jednak coś więcej – coś, co warto pielęgnować w sobie, niezależnie od tego, co robią inni?
Zatem drodzy czytelnicy, oto pytanie na koniec:
Czy honor dziś to tylko puste słowo, czy może jednak coś, co warto nosić jak odznakę, nawet w czasach hipokryzji?
Źródło
Zdjęcie Google
Inne tematy w dziale Rozmaitości