Frans Timmermans, by: euranet_plus https://www.flickr.com/photos/110900366@N07/albums/72157649728156365 (CC BY-SA 2.0)
Frans Timmermans, by: euranet_plus https://www.flickr.com/photos/110900366@N07/albums/72157649728156365 (CC BY-SA 2.0)
EkoKonserwatysta EkoKonserwatysta
356
BLOG

Chyba ich przetrzymaliśmy!

EkoKonserwatysta EkoKonserwatysta UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Uff, wygląda na to, że ich przetrzymaliśmy!


Nie poniesiemy kar ani za „uchodźców” ani za praworządność. Wszystko wskazuje na to, że przetrzymaliśmy Komisję Europejską i powoli (zachowując wszelkie pozory konieczne dla zachowania twarzy, w czym zgodnie z zasadami sztuki strona wychodząca z negocjacji zwycięsko winna współpracować dla własnego dobrze pojętego interesu, w końcu „wart Paryż mszy”) wycofuje się rakiem z polskiej awantury.


Rozejdzie się po kościach. Zwłaszcza, że unijni politycy teraz zaczynają czytać papiery i coraz bardziej dociera do nich, że nie wygląda to tak, jak opowiadali im ich polscy przyjaciele.


Od dawna przypuszczałem, ze tak się to skończy, bo od jeszcze dawniej wiem, że ze sporów i negocjacji bardziej zadowolony wychodzi ten kto od początku wyżej licytował i był uparty. Jeżeli ktoś uważa, że negocjacje to miejsce, w którym powinno się drugą stronę obłaskawiać, żeby okazać się dla niej fajnym i przyjacielskim – to się do tego nie nadaje.


Jak chcesz dużo uzyskać musisz być gotów doprowadzić do tego, że druga strona będzie cię przeklinała i uważała za wyjątkowego s..syna. Zresztą po czasie to właśnie kogoś takiego będzie szanowała i się z nim liczyła, a nie z tym „frajerem” co zawsze ustępuje. Dobrze, że wreszcie rządzą Polską ci, co to rozumieją.


A wiem to co powyżej chyba od kiedy przeczytałem jak powstał Pakistan. Powstał, bo uparta była jedna osoba. Dla wszystkich stron procesu dekolonizacji Indii pomysł wydzielenia z nich osobnego kraju dla Muzułmanów był tak absurdalny, szkodliwy i grożący ogromnymi konfliktami (co rychło się sprawdziło), że nie chcieli o tym słyszeć.


Sęk w tym, że Muhammad Ali Jinnah jeszcze bardziej nie chciał słyszeć o rezygnacji z tej idei. Nie, nie i nie. Na każdym spotkaniu - nie i koniec. Metoda zdartej płyty – co by nie mówili inni, powtarzał swoje. I dopiął swego. Pozostali w końcu ustąpili. Warto o tym poczytać, robi wrażenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka