Pod koniec 1980 roku rozpoczęła się niezwykła historia prawie czteroletniego ukrywania przez setki warszawiaków uciekiniera ze stacjonującej w PRL Armii Czerwonej.
Pochodzący z Woroneża, 20 letni Aleksander Janyszew, w 1980 roku służył w wojskowej bazie radzieckiej w podwrocławskiej Oławie. Janyszew zamknięty w jednostce od momentu przybycia do PRL żył w głębokiej izolacji pozbawiony radia i nieradzieckich mediów. Po rozpoczęciu „karnawału Solidarności” pozbawiony był również możliwości wychodzenia z koszar. W wyniku prześladowań jakich doznał od przełożonych zdecydował się na ucieczkę. O pomoc poprosił Zarząd Regionu Dolnośląskiego "S" we Wrocławiu, czując iż to właśnie „Solidarność” jest alternatywną dla komunistów władzą. W związku z tym iż na terenie Śląska błyskawicznie rozpoczęto akcję mającą doprowadzić do ujęcia dezertera, zdecydowano się przesłać go pociągiem do Warszawy. Niemówiącego po polsku byłego reprezentanta okupacyjnej armii przejęli liderzy mazowieckiej "Solidarności" Wiktor Kulerski oraz Henryk Wujec.
Kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, które to nastąpiło w nocy 13 grudnia 1981 roku, działaczka „Solidarności” Anna Matuszkiewicz zaczęła przechowywać Rosjanina w swoim domu w Milanówku. To właśnie Pani Anna rozpoczyna kilkuset osobowy łańcuch warszawiaków którzy nie bacząc na poważne konsekwencje pomagał uciekinierowi ze znienawidzonej Armii Czerwonej.
Średnio przebywał on w jednym mieszkaniu dwa, trzy tygodnie. Następnie zestresowani właściciele prosili o zabranie uciekiniera. Nie wszyscy chcieli ryzykować, tak jak Marjia Osiecka, lekarka z Legionowa, albo pani Ligia Urniaż Grabowskaczy Ryszard Szadkowski. Wkrótce przed aresztowaniem tego ostatniego w dalszym ukrywaniu Janyszewa pomógł mec. Jan Radlicki (działacz Komitetu Prymasowkiego i Zarządu Regionu mazowieckiej Solidarności) wraz z rodziną. Rosjanin był przechowywany w Podkowie Leśnej, w Kaniach u Anny Czelejowej czy wielokrotnie u wzmiankowanego Jana Radlickiego w Milanówku. W związku z ogromem prawdopodobnych represji które mogły spaść na ludzi którzy pomagali Rosjaninowi kierujący podziemnymi strukturami Zbigniew Bujak zakazał uczestnictwa w akcji.
Podziemie było jednak silnie zdecentralizowane. Do pomocy włączyli się działacze Komitetu Porozumienia Międzyzakładowego Solidarność kierowanego przez Pawła Juzwę, oraz kilkadziesiąt powiązanych z nimi osób z różnych środowisk. Właśnie ta organizacja pokrywała w części koszty utrzymania uciekiniera, sam Juzwa mówił w tym kontekście pracownikom „Karty” - Nie sposób nie pomóc człowiekowi, któremu grozi śmierć. Poza tym, to był, w jakimś sensie, nasz sojusznik, bo uciekł od komunistów -. Rosjanin ukrywany więc był u Barbary Fedryn, u panii Joanny na Rakowcu. W końcu wywieziono go w okolice linii otwockiej gdzie mieszkał u studenta NZSu. Przez te kilka lat było to ciągłe przemieszczanie się z mieszkania do mieszkania, z domu do domu. Łańcuch odważnych ludzi dobrej woli. Kolejne mieszkanie należało do pana Jędrzejczaka na Wawrzyszewie, a następne do Edwarda Kiripiuka
Największa role w uratowaniu życia Aleksandrowi Janyszewowi odegrał Andrzej Machalski który w związku z niechęcią do pomocy ze strony władz Solidarności, przejął wyłączną opiekę nad Rosjaninem. Zajmował się nim prawie 1,5 roku. Ukrywał po różnego rodzajach leśniczówkach, ustronnych miejscach. Próbował mu pomóc poprzez ambasadę USA, której to bezmyślna urzędniczka wyrzuciła zagubionego Rosjanina na ulicę praktycznie skazując go na wpadnięcie w łapy polskiej bezpieki obserwującej intensywnie tę placówkę dyplomatyczną. W końcu to on za pieniądze ze sprzedaży własnego auta wynajął międzynarodową - jugosłowiańsko-francuską - grupę przemytników. Po wielu perypetiach Aleksander Janyszew trafił do Francji gdzie o swojej historii opowiadał „Radiu Wolna Europa” i niemieckiemu „Spieglowi”.
Nie sposób wymienić z nazwiska wszystkich uczestników pomocy dezerterowi z armii radzieckiej, wszystko wskazuje na to iż cześć z nich na zawsze pozostanie anonimowa. Do tych o których wiemy należeli liczni ludzie kościoła, tacy jak ksiądz Leon Kantorski z Leśnej Podkowy oraz ksiądz Jerzy Popiełuszko. Aleksander Janyszew do swojej ucieczki z PRL w 1985 roku był prawdopodobnie jednym z najbardziej poszukiwanych ludzi w kraju. Na jego pojmanie usilnie nalegała ambasada Związku Radzieckiego w Warszawie. Historia tej w dużej mierze wynikającej z potrzeby serca pomocy jaką Polacy, mimo grożących im ogromnych konsekwencji udzielili anonimowemu Rosjaninowi, zadaje kłam o rusofobii która jakoby jest powszechnym uczuciem narodowym. Andrzej Machalski w kontekście całej tej historii powiedział - Dla mnie to była ogromna praca, ważna, bo pozwalała mi zrealizować takie conradowskie poczucie obowiązku -.
Tekst powstał na bazie m.in. "Z wolności. Rozmowa z Aleksandrem Janyszynem" oraz "Sztafeta Konieczności" Antoniego Zambrowskiego "Karta" nr 8, rok 1992