eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski
983
BLOG

Jednostki kleryckie w Ludowym Wojsku Polskim.

eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Wszyscy duchowni w PRL byli objęci represjami, dotyczyło to również kleryków wcielanych do Ludowego Wojska Polskiego. W jednej z trzech specjalnych jednostek dla księży służył również x. Jerzy Popiełuszko.
 
Do początku lat 50-tych w wiezieniach powojennej polski zamkniętych było około 1000 duchownych. Ateistyczne państwo postrzegało Kościół Katolicki jako głównego wroga skutecznie broniącego wspólnotę narodową przed komunistycznym eksperymentem. Wraz za stabilizacją narzuconego systemu władzy, walka z Kościołem przybiera bardziej subtelne, jednak nie mniej brutalne metody. Możemy do nich zaliczyć próby odciągnięcia od stanu duchownego kandydatów na księży. Przymusowy pobór oparty na niejasnych kryteriach, przeprowadzany mimo tego iż umowa komunistycznego państwa z Kościołem z 1950 roku nie przewidywała takiej możliwość. Pobór kleryków do LWP był zatem działaniem nielegalnym nawet na gruncie ówcześnie obowiązującego prawa. Wzmiankowana umowa mówiła że powołania do wojska następować będą dopiero po zakończeniu seminarium i wyświęceniu, po czym klerycy automatycznie mieli być kierowani do rezerwy. W praktyce kleryków wcielano w kamasze w taki sposób aby maksymalnie zdezintegrować kształcenie w seminarium.
 
 
W 1959 roku rozpoczyna się proces przymusowego wcielania alumnów do Zasadniczej Służby Wojskowej. Mechanizm poboru przeprowadzony był w taki sposób aby jak najbardziej wydłużyć przerwę w seminaryjnej edukacji. Wszyscy studenci płci męskiej świeckich uczelni wyższych nie przerywając toku studiów odbywali studium wojskowe. Poszczególni alumni wcielania byli pojedynczo do różnych jednostek na terenie całego kraju. Celem wcielenia kleryka do służby wojskowej, było poddanie go indoktrynacji materialistycznej ideologii,a następnie mniej lub bardziej przymusowe doprowadzenie do rezygnacji z dalszej nauki seminaryjnej. Szybko okazało się iż zakładane przez wojskowe władze efekty się nie sprawdzają. Jak pisze ks. Andrzej Lesiński w książce „Służba wojskowa kleryków w PRL 1959-1980” w większości przepadków klerycy „wywierali pozytywny wpływ na kadrę zawodową i żołnierzy (…) stawali się ich duchowymi przywódcami”. Co ciekawe oprócz „chrystianizowania” bezpośredniego otoczenia , wywierali oni „wrogi” z punktu widzenia władz wpływ również na rodziny zawodowych wojskowych. Okazało się klerycy wrzuceni w masę młodych mężczyzn, poddanych od urodzenia ateistycznej indoktrynacji znakomicie sobie radzili. Przewyższając intelektualnie (przerwane studia wyższe) ogół żołnierski, wykonywali sumiennie obowiązki, jednocześnie zachowywali bierność na intensywnie przeprowadzanych szkoleniach politycznych. Ks. Jan Zając w książce Artura Olędzkiego "Ksiądz Jerzy Popiełuszko. Spotkanie po latach. Wywiady" wspomina „Cały czas trwała walka psychologiczna z nami. Grafik zajęć był bardzo wyśrubowany, żeby żołnierz nie miał czasu na cokolwiek innego poza regulaminowymi obowiązkami. A zajęć mieliśmy mnóstwo (w większości teoretycznych): z różnych dziedzin obronności i walki, polityczne (bardzo zwracano na nie uwagę!). Musieliśmy na świetlicy słuchać audycji, czytać prasę (obowiązkowoŻołnierza Wolności), czy oglądać filmy. Gdy spotkali kogoś czytającego książkę, od razu sprawdzali, co czyta. Nie było wolno mieć więcej niż dwie książki katolickie i to wydane już za władzy ludowej. Wcześniejsze wydania czy skrypty były uważane za literaturę nielegalną i zabierano je do depozytu na czas całej służby. Chodziło o to, żebyśmy w czasie tych dwóch lat w wojsku nie próbowali studiować, co jednak niektórzy robili i przygotowywali się do egzaminów zwłaszcza, gdy byli na niższym roku studiów, kiedy nie było jeszcze bardzo trudnych przedmiotów teologicznych. Było w tej sprawie specjalne porozumienie między biskupami, dlatego można było zdawać egzaminy np. w warmińskim seminarium w Olsztynie”.Przyszli Księża byli silni poparciem swoich seminaryjnych nauczycieli oraz parafii znajdujących się w okolicach jednostek wojskowych, mimo tego iż władze właśnie w nich starały się umieścić kapłanów skłóconych z hierarchią kościelną, podobnie było z kapelanami. Umundurowani klerycy utrzymywali intensywną korespondencję z kolegami z seminarium, dzielili się z żołnierzami zawartością napływających do nich paczek. Wszystkie powyższe czynniki powodowały iż z reguły zdobywali sobie szacunek kolegów. Każdemu alumnowi przyporządkowany był „opiekun”, oficer o „materialistycznych poglądach” będący członkiem partii. System odciągania alumnów od wstąpienia do stanu duchownego, polegający na rozpraszaniu ich po różnych jednostkach, nie sprawdza się. W czasie jego 5 letniego funkcjonowania w najlepszym wypadku tylko około od 7% do 8 % kleryków rezygnowało z powołania. Ogromne koszty kontrolowania rozproszonych kleryków oraz „negatywny” wpływ jaki wywoływali u żołnierzy spowodował iż zmieniono zasady ich „służby”. Uskutecznienie metod zniechęcenia kandydatów do posługi duchownej było „głównym celem prac wychowawczych nad nimi”.Całą operację przeprowadzał Wojciech Jaruzelskie,będący wówczas Szefem Głównego Zarządu Politycznego WP.
 
Kompanie kleryckie
 
W wyniku raportu który do historii przejdzie pod nazwą „Informacja Jaruzelskiego” zmieniono system służby wojskowej alumnów. Od 1965 roku zaczęto formować tzw. „kompanie kleryckie” miały one wchodzić w skład dużych garnizonów stacjonujących w miastach. Nie jest przypadkiem iż wybrano ich lokalizację na tzw. „ziemiach odzyskanych”. Dokładnie w Gdańsku, Opolu i Szczecinie które do1973 roku pozbawione były struktur diecezjalnych. Wkrótce klerycy w mundurach z Gdańska zostali przeniesieni do Bartoszyc (jednostka księdza J. Popiełuszki), „opolanie” trafili do Brzegu. Najpóźniej powstała jednostka w Szczecinie-Podjuchach została na swoim miejscu. W 1966 roku „kompanie kleryckie” przekształcono w Samodzielne Jednostki Wojskowe Ratownictwa Terenowego, zostały one pozbawione charakteru bojowego. Jednocześnie zostały podporządkowane je bezpośrednio Głównemu Zarządowi Politycznemu Wojska Polskiego. Władze Kościelne były zaniepokojone nową formą służby kleryków, w tej sprawie w MON kierowanym przez M. Spychalskiego, interweniował sam Prymas Wyszyński. Powróćmy jeszcze raz do wspomnień Ks. Jan Zając „w tej jednostce z zasady nie dopuszczano, żeby żołnierz miał jakąkolwiek chwilę prywatności, czy możliwość spotykania się z kolegą spoza swej kompanii, często dostawał kary polegające na zakazie opuszczania koszar, tzw. ZOK, w związku z czym musiał w pełnym rynsztunku meldować się kilka razy na dzień u oficera dyżurnego. Przy tej okazji był też szykanowany w różny sposób: miał sprawdzaną każdą część garderoby albo rynsztunku, kazano mu posprzątać, wykonać bieg tam i z powrotem lub czołgać się gdzieś po placu, itd. - to był sposób na dokuczenie żołnierzowi (…) To była pod wieloma względami jednostka nietypowa. Nie dawano nam ani dobrego uzbrojenia, ani pojazdów, mieliśmy stary sprzęt, a musieliśmy ćwiczyć bardzo dużo i solidnie. Przemierzaliśmy pieszo dziesiątki kilometrów. Wiadomo, że nie chodziło tutaj o wyszkolenie wojskowe i nie liczono na naszą aktywność bojową, nic z tych rzeczy. Ta jednostka (i jeszcze dwie niedaleko Szczecina – w Podjuchach i Brzegu nad Odrą) to było narzędzie walki z Kościołem.
 
 
 
 

Skupienie kleryków w „zamkniętych” specjalistycznych jednostkach powiązano z całkowicie nowymi metodami represji wobec nich. Zgodnie z sugestiami Jaruzelskiego jeszcze bardziej zoptymalizowano „czas poboru”, celem „maksymalnej dezorganizacji procesu nauczania w Wyższych Seminariach Duchownych”. Kadrę oficerską „kleryckich kompanii” w większości stanowili absolwenci Wojskowej Akademii Politycznej, dodatkowo kończący Studium Religioznawcze U.W i U.Wr. Oficerowi zostali poddani silnej kontroli, która powodowała że przy jakiejkolwiek próbie ich fraternizacji z klerykami lub

 

http://ekurjerwarszawski.pl

 

ekurjerwarszawski.pl Wydarzenia, imprezy, nieznana historia miasta, opinie, satyra obrazkowa - wszystko o Warszawie!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura