Taj się może skończyć fuszerka w działaniach policji. / Mat. Google
Taj się może skończyć fuszerka w działaniach policji. / Mat. Google
el.Zorro el.Zorro
1245
BLOG

Kolejna obsuwa Polskiej Policji

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Bubel od majstersztyku różni się TYLKO jakością wykonania!


                        Na dolnośląskiej prowincji, w nocy z 2 na 3 grudnia Anno Domini 2017, doszło do kolejnej kompromitacji polskich policmajstrów, tym razem „dali ciała” antyterroryści, uważani za elitę elit służb mundurowych, porównywalną do spec-oddziałów szturmowców w wojsku.

Tylko dzięki wielkiemu szczęściu po stronie policmajstrów skończyło się na jednym trupie i trójce rannych, bo gdyby osaczany bandyta był lepiej przygotowany, na przykład miał przy sobie granaty, albo był lepiej wytrenowany w walce na bliskim dystansie, straty wśród antyterrorystów mogłyby być zdecydowanie wyższe, a sam bandyta mógłby ujść cało z opresji.

                Cytując klasykę kina, „Houston, mamy problem”,

bo skoro jeden rzezimieszek zrobił elitarnemu pododdziałowi krwawą jatkę podczas, jak dla antyterrorystów, banalnej interwencji, to sorry, ale „strach się bać” jakiego spustoszenia w szeregach polskich antyterrorystów dokonałoby komando wyszkolonych i gotowych na śmierć prawdziwych terrorystów?!

Oczywiście, ani oberstpolicmajster Rp, ani rydzykobojny minister Błaszczyk problemu nie chcą dostrzegać, wręcz przeciwnie, sadzi się propagandowo poprawne brednie o tym, że wszystko było wręcz idealnie przeprowadzone, a jeśli były jakieś niedociągnięcia, to niewielkie.

Tymczasem, zdaniem Zorra, cała interwencja była i to od początku do tragicznego finału, pasmem niedociągnięć!

                Zacznijmy od początku, czyli od ustalenia tego, jak łatwo jest „rozpruć” bankomat stojący na zapadłej prowincji.

NIE JEST ŁATWO, bo to urządzenie zbudowano i zabezpiecza się tak, aby nie było trudnym łupem dla różnego stopnia zaawansowania zawodowego kasiarzy.

O ile sam sejf bankomatu nie stanowi poważniejszego problemu, o tyle przestrzeń wokół urządzenia jest nie tylko dokładnie monitorowana, ale również naszpikowana wyrafinowanymi sensorami, które można dezaktywować JEDYNIE z centrali i to przez uprawniona osobę. W innym przypadku, już samo nieautoryzowane pojawienie się osoby na zapleczu bankomatu generuje alarm w centrali służb ochrony. Patrol interwencyjny ochrony jest w stanie dotrzeć na miejsce włamania w kilka, góra kilkanaście minut od wygenerowania alarmu, więc złodziej musi się bardzo śpieszyć, aby nie zostać zdybanym „na robocie”.

Zapewne więc z tego powodu „robiący w bankomatach” sięgają przy otwieraniu bankomatów po ładunki pirotechniczne, bo relatywnie z ich wykorzystaniem forsowanie zamków przebiega dużo szybciej, niż z wykorzystaniem narzędzi mechanicznych. Jednak wadą ładunków pirotechnicznych jest to, że „głośno działają”, a użyte niezgodnie z arkanami stuki minerskiej mogą zabić niedouczonego pirotechnika.

Trzeba też pamiętać, że NIE KAŻDY materiał wybuchowy nadaje się do budowy ładunków penetrujących, a te które są do tego celu przydatne, na przykład plastik, wymagają specjalistycznych detonatorów, bo bez nich, jedynie podpalone na wolnym powietrzu, zwykle się spokojnie spalają! (Podczas wojny w Wietnamie, Jankesi często używali kostek plastiku jako paliwa w polowych kocherach).

Więc aby używać technik pirotechnicznych przy otwieraniu bankomatów, trzeba mieć nie tylko sporą wiedzę i umiejętności z zakresu pirotechniki, ale również DOSTĘP do odpowiednich materiałów i, przede wszystkim, małych detonatorów. (Detonator trzeba umieścić wewnątrz ładunku). A takiego sprzętu nie można sobie kupić, nawet w specjalistycznych podziemnych sklepikach internetowych, bez wzbudzenia uwagi specsłużb.

                    Przejdźmy teraz do logistyki samego włamania.

Jak wiadomo, nikt nie lubi, a zwłaszcza złodziej, aby mu przeszkadzano przy robocie! Z tego też powodu, standardowym działaniem podczas „skoku” jest „wystawianie lipki”, czyli z kminy na polski, rozstawienie czujek, mających ostrzegać w przypadku pojawienia się patrolu lub, tym bardziej, grupy interwencyjnej. Drzewiej korzystano z wyrafinowanej, bo nie rzucającej się w uszy, sygnalizacji akustycznej, ale w dobie telefonii komórkowej, wystarczy wysłać umówionej treści SMS-a, na przykład, treści: „Kocham cię”, albo „Wpadnij na imprezę”. Jeśli lipka jest właściwie ustawiona, wystarczy czasu, aby spokojnie ewakuować się, zanim na miejsce przestępstwa dotrą policmajstrzy lub ochroniarze.

Zatem PODSTAWOWYM warunkiem sukcesu w ujęciu złoczyńcy na gorącym uczynku jest zneutralizowanie lipki w taki sposób, aby nie zdążyła zaalarmować.

Co w praktyce oznacza chwilowe obezwładnienie sieci komórkowej tak jak się to robi podczas przejazdu najwyżej rangi VIP-ów.

                    Wracając do sedna opisywanego problemu,

pozostaje stanowczo zbyt wiele pytań, których nikt nie zadaje komendantowi Policji, a dowództwo Policji i pion MSW starannie omija ten obszar tematyczny.

Pierwsze, podstawowe,dotyczy bezdyskusyjnego faktu, że interweniowali antyterroryści i to w znacznej sile, zamiast firmy ochroniarskiej, mającej w pieczy rabowany bankomat, czy regularnych oddziałów interwencyjnych Policji.

Dla nieobeznanych w realiach, bankomaty ochraniają wyspecjalizowane firmy ochroniarskie, sformowane zwykle z byłych komandosów lub szturmowców, nierzadko weteranów wojennych. Są dobrze wyekwipowane i uzbrojone i w razie potrzeby są w stanie uniemożliwić ucieczkę, nawet uzbrojonemu w karabinek maszynowy przestępcy, do czasu przybycia posiłków.

Posiadanie przez włamywacza materiałów wybuchowych NIE JEST argumentem, bo sam materiał wybuchowy nie stanowi większego zagrożenia niż broń palna.

Drugie, równie ciekawe, dotyczy czasu w jakim na miejscu włamania pojawili się w tak znaczącej liczbie antyterroryści! Jedynym sensownym wytłumaczeniem jest wcześniejsze ich postawienie w stan gotowości, zatem ewidentnie ma wrocławska policja w swoich szeregach jakiegoś skutecznego proroka, albo antyterroryści w swoich koszarach i we własnym gronie odbywali niedawne Andrzejki.

Innym, bardziej sensownym wytłumaczeniem okoliczności wysłania antyterrorystów jest fakt, iż policmajstrzy DOSKONALE WIEDZIELI o planowanym w Wiszni Małej skoku, wiedzieli kto go dokona i czego się można po sprawcy spodziewać, a także wiedziano, że prawdopodobnie zabrał ze sobą „na robotę” „rozpylacz”, którego, osaczony, nie zawaha się użyć. Zatem czemu pozwolono rzezimieszkom na wejście na zaplecze bankomatu?!

Trzecie, banalne,dotyka faktu, jakim cudem przestępczy półświatek w Polsce ma tak łatwy dostęp, nie tylko do broni maszynowej, odpowiedniej dla tego typu uzbrojenia amunicji, ale również do specjalistycznych materiałów wybuchowych oraz do stosowanych w zaawansowanej pirotechnice detonatorów?

Tego typu narzędzi nie można łatwo, a tym bardziej dyskretnie kupić!

Niestety, wszystko wskazuje na to, że pochodzą one z arsenałów policyjnych lub wojskowych!

Po prostu wadliwie działa ewidencja i kontrola zużycia podczas szkoleń tego typu środków, więc „zaoszczędzone” podczas ćwiczeń trafiają „na wolny rynek”, a potem w ręce bandytów.

                Na koniec pochylmy się nad podanymi powodami zaistnienia tak poważnych strat wśród antyterrorystów.

Wiadomo, że czoło ostrzelanej kolumny osłaniane było specjalna tarczą, która jest nieprzebijalna dla standardowej amunicji o kalibrze do 9 mm, wystrzeliwanej z pistoletów lub karabinków szturmowych.

Nie oznacza to jednak, że taka tarcza pochłania cały impet energetyczny trafiającego weń pocisku! Dlatego bardzo ważnym elementem jej skutecznego użycia jest odpowiednie jej trzymanie i ustawienie, aby moc niesiona przez trafiające w nią pociski, nie wytrąciła jej z rąk trzymającego, ani tej osoby nie powaliła.

To trzeba wytrenować, ale nie „na sucho”, ale „na ostro” czyli wystawiając niosącego na rzeczywisty ostrzał.

A, wedle oficjalnego raportu, dokładnie, powodem strat po stronie policmajstrów było wytrącenie wystrzelonymi przez rabusia pociskami tarczy, trzymanej przez idącego na czele policjanta.

                Konkludując, jakby nie dywagować, podchodzący do kontenera z okradanym bankomatem antyterroryści

ewidentnie spartolili postawione im zadanie!

Albo skutecznie nie zneutralizowali stojących „na lipce” wspólników, albo podczas podchodzenia do obiektu nie zdołali zachować ciszy, grunt, że, jak to podał publicznie oberstpolicmajster Rp: „Drzwi prowadzące do zaplecza bankomatu zostały gwałtownie otworzone, a znajdujący się w tym pomieszczeniu rzezimieszek otworzył do zbliżających się policjantów ogień z broni maszynowej. W wyniku tego ostrzału policjantowi niosącemu tarczę została ona na jakiś czas częściowo wytrącona, odsłaniając chroniących się za nią policjantów, z których 4 otrzymało postrzały, w tym jeden śmiertelne”.

Sorry nadinspektorze, ale pana podkomendni próbujący zapobiec kradzieży, a nawet pojmać rabusia, mieli więcej szczęścia niż ich dowódca rozumu!

I to z dwóch powodów.

Pierwszy, to ten, że do komanda antyterrorystów włączono policjantów z pionu kryminalnego. To poważy błąd strategiczny, gdyż w ten sposób zaburzono trenowaną mozolnie jedność zachowania grupy.

Drugi,to podnoszone przez wrocławskich antyterrorystów nieoszacowanie przez ich dowódcę skali ryzyka podejmowanej akcji!

Wedle informacji przekazywanych mediom przez wrocławskich antyterrorystów, dowódca nie zadysponował na potrzeby akcji ani usług strzelca wyborowego, ani psa bojowego, który mógłby pomóc w szybkim obezwładnieniu strzelającego bandziora. Wówczas możliwy byłby inny scenariusz przeprowadzenia akcji, scenariusz w którym bandzior nie zdążyłby otworzyć ognia, albo zostałby znacząco skrócony czas prowadzenia przez niego ostrzału.

Cóż, antyterrorystów szkoli się po to, aby sprawnie i bez ofiar eliminowali bandytów, nie ważne z jakich pobudek siejących terror, czy politycznych, czy w pogoni za łupem. Często częścią ich akcji jest odbijanie zakładników.

Skoro TYLKO JEDEN zakapior zdołał narobić wrocławskim antyterrorystom aż tak znaczących strat, „aż strach się bać” co by się stało z hipotetycznymi zakładnikami, gdyby bandytów było więcej i byli bardziej rozgarniętymi od tego, co „na czystą robotę” zabiera broń.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo