Bez komentarza. / Mat. Google.
Bez komentarza. / Mat. Google.
el.Zorro el.Zorro
664
BLOG

PATRIOT-yczne wywalenie 5 miliardów $.

el.Zorro el.Zorro Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }

Majstersztykiem w handlu jest sprzedanie klientowi

zupełnie mu niepotrzebnego lub nieprzydatnego towaru


        Niedawno zaprzedani interesom Chu... (Wróć!) Wuja Sama politykierzy made in Styropianowy Ethhhhos tudzież dyspozycyjni żurnaliści, przy których postawie, zawodowe prowadzenie się kontynuatorek zawodowych tradycji dziewek sprzedajnych może uchodzić za cnotliwe, doznali wielopoziomowych szczytowań z powodu zakupienia przez „zlobbowany agresywnie” MON

ZUPEŁNIE NIEPRZYDATNEGO w polskich realiach strategii wojennej systemu antyrakietowego „Patriot”.

O ile można zrozumieć, wynikającą z luk w wykształceniu matematyczno-technicznym, postawę żurnalistów, których niczym rówieśników Zorra straszonych „czarną wołgą porywającą dzieci na krew”, łatwo wystraszyć i namówić do powielania bzdur „Ruskim”, o tyle opinie takich osób jak dr hab. wojskowości Romuald Szeremietiew, tumaniących za duże pieniądze zdarte z polskiego podatnika studentów każą się Zorru zastanawiać nad tym czy aby kadry odpowiedzialne za działania Polski na niwie militarnej są osobami poczytalnymi, a jeśli tak, to czy przypadkiem nie mają innego, niż Polska pracodawcę i nie tkwią z tego powodu w poważnym konflikcie interesów.

            Aby Czytelnik zrozumiał istotę jawiącego się w kategoriach aferalnego przewału bezsensu zakupu „Patriotów”, należy zacząć od podstaw teorii pocisków balistycznych o napędzie rakietowym.

Mimo, że pierwsze pociski miotane przy pomocy silnika rakietowego, jakie zbudował Człowiek, powstały zanim pojawiła się broń palna, (powstały w starożytnych Chinach w celu wynoszenia fajerwerków),

DOPIERO NIEDAWNO, bo pod koniec 2 wojny światowej, zastosowano je w walce i od razupojawiły się dwa poważne mankamenty tego rodzaju broni:

koszt jednostkowy,

precyzja , a dokładniej jej brak, w rażeniu celów.

Jakby nie dywagować, rakieta balistyczna, nawet dziś, jest najmniej efektywnym środkiem transportu, w którym ładunek użyteczny stanowi ledwie 5% masy startowej, a co gorsza, jest to produkt jednorazowego użytku. Niestety, jest JEDYNYM środkiem transportu, zdolnym osiągnąć przestrzeń kosmiczną.

Rakieta balistyczna ma trzy fazy lotu, z których TYLKO ŚRODKOWA oferuje możliwość korygowania toru lotu.

FAZA STARTOWA,to ta faza, w której rakieta nabiera prędkości i wysokości marszowej. To najbardziej ryzykowna faza lotu, bo rakieta jest w momencie startu ogromną i to podpaloną, beką prochu, mogącą, z byle powodu w każdym momencie eksplodować. W tej fazie rakieta, aby sięgnąć celu, musi osiągnąć odpowiedni pułap, aby na nim rozpocząć lot ku przeznaczeniu. Faza startowa pochłania około ¾ zapasu paliwa i wymaga największej mocy silnika . Z tego powodu optymalizuje się system napędu, budując rakiety wielostopniowe, w których człon odpowiadający za start posiada nawet kilka silników, aby sprostać zadaniu wyniesieniarakiety.

W tej fazie lotu rakiety nie ma mowy o jakiejkolwiek integracji w zaplanowanytor lotu, bo nawet najmniejsze odchylenie toru lotu od planowanego, prowadzi nieuchronnie do katastrofy misji.

FAZA MARSZOWA,zaczyna się po osiągnięciu pułapu lotu balistycznego rakiety, (około 30 km), w przypadku rakiet wielostopniowych, po pozbyciu się członów startowych.

Zostaje uruchomiony silnik marszowy, a stery ustawiają rakietę pod kątem właściwym do osiągnięcia wyznaczonego celu.

Dopiero w tej fazie lotu można w przybliżeniu obliczyć cel ku któremu zmierza rakieta, w przybliżeniu, bo nie istnieją dwa silniki rakietowe o identycznym ciągu i dwa o identycznej wartości kalorycznej zasobniki paliwa rakietowego!

W tej fazie lotu możliwa jest też korekcja koordynat celu, co ma taki sens, że atakowany wróg może nie zdążyć przeliczyć skorygowanego toru lotu przed odpaleniem przeciwrakiet, więc ta salwa, zamiast w nadlatującą rakietę, trafi w pustkę.

Trzeba też wiedzieć, że na pułapie przelotu rakiet balistycznych atmosfera jest tak rzadka, że nie ma możliwości wygenerowania w niej niszczącej intruza fali uderzeniowej! Antyrakieta MUSI albo bezpośrednio trafić w cel, albo mieć na podorędziu niewielki ładunek nuklearny, bo tylko taki jest w stanie zniszczyć cel lecący na granicy atmosfery z dystansu kilkuset metrów.

FAZA DOLOTU,zwana też fazą balistyczną, zaczyna się po wyczerpaniu paliwa. Od tego momentu rakieta leci po krzywej balistycznej, czyli wznosi się na apogeum i zaczyna spadać po przewidywalnym torze lotu ku celowi.

Ta faza lotu kończyć się może dwojako:

bezpośrednim uderzeniem w cel, (dziś praktycznie taki finał ataku rakietowego nie jest stosowany),

uwolnieniem głowicy lub głowic bojowych, które w większości stosowanych dziś głowicach, posiadają indywidualne systemy naprowadzania na cel, pozwalające im trafiać w wyznaczony cel z dokładnością kilkunastu metrów.

            I, dokładnie, to faza dolotu atakującej rakiety jest obszarem ataku systemu Patriot.

Jak widać z zamieszczonego opisu, aby W OGÓLE taki kontratak mógłby być skutecznym, MUSI zostać spłoniona alternatywa;

albo system będzie cały czas aktywny,dzięki czemu będzie w stanie przechwycić nadlatującego intruza,

albo będzie korzystał ze wsparcia systemów wczesnego ostrzegania,czyli będzie się mógł uaktywnić dopiero po zidentyfikowaniu ataku rakietowego.

Utrzymywanie w ciągłej gotowości systemu jest nie tylko bezproduktywne z przyczyn technicznych, (przedwczesne zużycie elementów w członie radiolokacji),

ale przede wszystkim zabójcze dla samego systemu!

Bowiem pierwsze co zrobi agresor, to podejmie działania wymierzone w wyeliminowanie systemu radiolokacyjnej penetracji bronionej przed atakiem rakietowym przestrzeni! Sposobów jest kilka, grunt napisać, że pocisk antyradarowy, aby wyeliminować radar nie musi dysponować ani dużą siłą rażenia, ani wyrafinowanym układem naprowadzającym.

Jest też klasyką tajemnicy Poliszynela, że przynajmniej w wersjach eksportowych systemu „Patriot” komputer artyleryjski zestawu, czyli ten, który przelicza dane i wyznacza tor lotu antyrakiety, wykazuje podczas dłuższej pracy poważne uchyby w rzetelności obliczeń, o czym boleśnie przekonali się Marines, w Iraku, kiedy to leciwy, do tego licencyjny, „Scud” ominąwszy „Patrioty”, zdemolował im kantynę i to podczas kolacji.

Wariant drugi tych wad nie ma, bo uaktywnia się na krótko przed atakiem, więc dla atakującego wroga pozostaje skutecznie ukryty, nie dając atakującemu szansy na skuteczne wyeliminowanie go, co najwyżej może zostać zagłuszony,

ale, tu zła wiadomość dla polskich osobników generałopodobnych i szeremietiewopodobnych,najnowsze rosyjskie „zabawki” już to potrafią!

Niestety, dostęp do wywiadu satelitarnego NATO jest komercyjny, więc trzeba za tę usługę płacić ekstra, a do tego jak na monopolistyczna zmowę przystało, jest bardzo drogi.

            Jest jeszcze tak zwany czynnik logiczny celowości stosowania systemów typu „Patriot”.

Już starożytni stratedzy sztuki wojennej nauczali swoich władców, aby ci strategicznego znaczenia cele starali się dokładnie ukrywać!

Zasada jest prosta! Trudno wrogowi zaatakować taki cel, o którego lokalizacji po prostu ...nie ma pojęcia.

Sorry osobniki szeremietowopodobne, ale obecność systemu „Patriot” trudno ukryć, a przed kreowanymi na agresora Rosjanami, dysponującymi jednym z najskuteczniejszych zwiadem satelitarnym, ukryć po prostu nie sposób!

Obszar chroniony przez system Patriot jest niewielki, więc sam fakt stacjonowania tak drogiego systemu musi powodować u strategów potencjalnego wroga pytania o powód jego w tym, a nie innym miejscu zainstalowania!

Gdyby zakupiono odpowiednio dużą ilość zestawów, można by nimi obstawić na tyle dużą ilość potencjalnych celów, aby w tej liczbie skutecznie ukryć cele o znaczeniu strategicznym. Ale na taki scenariusz potrzeba by co najmniej 10 razy więcej zestawów,

więc po zainstalowaniu zakupionych zestawów, potencjalny agresor BĘDZIE miał wręcz wskazane te cele, które mają dla systemu obronności Polski kluczowe znaczenie.

        Zakładając, że Polska zakupiła najnowszy model systemu „Patriot”, oczywiście dostępny poza US-Army, to w zależności od sytuacji, jeden komplet może strącić MAKSIMUM 4 atakujące obiekty starszych generacji, w przypadku obiektu nowej generacji, dobrze jak używając WSZYSTKICH 8 rakiet, nie dopuści do eksplozji głowicy bojowej nadlatującego pocisku.

Szanse skutecznej obrony przed rakietami nowych generacji szacuje się na około 30%, a jeśli choć połowa deklaracji prezydenta Putina jest prawdziwa, wkrótce Rosja wprowadzi do służby oręż ZUPEŁNIE NIEWRAŻLIWY na ochronę oferowaną przez system „Patriot”!

To prawda, że system „Patriot” można użyć do obrony przed innymi niż rakiety balistyczne środkami napadu powietrznego, ale to nader kosztowny i mało efektywny sposób obrony, do tego istnieje ryzyko, że pozbędzie się przedwcześnie systemu mogącego bronić przed rakietami balistycznymi, więc kiedy nastąpi atak rakietami balistycznymi, nie będzie czym się przed nim bronić. Przecież trzeba wymienić zużyte moduły startowe, a to trwa, nieprawdaż?

Po prostu istnieje oferta o wiele tańszych i efektywniejszych systemów typu ziemia-powietrze zdolnych do unieszkodliwienia nadlatujących pocisków, samolotów, a nawet rakiet!

Te systemy bazują na wielolufowych działkach i są skuteczne przeciwko praktycznie wszystkim głowicom, z wyjątkiem „brudnych” głowic nuklearnych, detonowanych w dużej odległości od celu, czyli poza ich zasięgiem ognia.


        Sumując, trwające od początku lat 80. XX wieku chroniczne niedoinwestowanie Polskiej Armii, jest niezaprzeczalnym faktem!

Wojsko Polskie nie tylko nie ma dostępu do nowoczesnego uzbrojenia, ale do tego musi posługiwać się coraz bardziej zdezelowanym orężem! Zaś nowe zakupy uczynione pod dyktando powiązanego z CIA lobby zbrojeniowego, jak pokazała afera Lockheeda, nie cofającego się nawet przed ordynarnym korumpowaniem decyzyjnych polityków z państw NATO, JEDYNIE POGŁĘBIAJĄ ten klasyczny obraz „Polnische Wirtschaft”.

Już zakup wciśniętych wręcz gwałtem piekielnie drogich w utrzymaniu i awaryjnych paści samolotopodobnych F-16 powinien być dla Polaków ostrzeżeniem, że lobbyści interesów koncernu Lockheed-Martin są bardziej groźni dla Polski od rosyjskiej agresji.

Jest bowiem pilnie strzeżoną tajemnicą nie tylko skala awaryjności, przecież nowych, „Jastrzębi”, ale również to, że polskie „Jastrzębie” PRAKTYCZNIE dysponują o wiele mniejszym potencjałem od zabytkowych wersji leciwych MiG-29, jakimi dysponuje Wojsko Polskie!

Rzecz w tym, że brakuje piekielnie drogiego do tych maszyn uzbrojenia i to zarówno bojowego, jak i ćwiczebnego, a to, co ostatnio zakupił druh minister Macierewicz i jego przyboczni, NIE NADAJE SIE do obrony polskiej przestrzeni powietrznej, tylko do atakowania, dobre pytanie kogo i gdzie?!

Trzeba sobie uzmysłowić, że na terenie Polski NIE MA tak wartościowych strategicznie, a nawet taktycznie obiektów, na które domniemany rosyjski agresor byłby gotów odpalić drogie rakiety!

Gdyby jednak „Ruski” się na taki krok zdecydował i odpaliłby swoje „zabawki” w celu unicestwienia polskich decydentów, a zwłaszcza tych odpowiedzialnych za stan Polskiej Armii, to sorry, ale zdaniem Zorra, wyświadczyłby tylko umęczonym ich nieudolnymi rządami Polakom, ...przysługę!

Ale przecież „Ruski” to nasz wróg, więc trudno się spodziewać, że zrobi dla Polaków coś pożytecznego!

W jego interesie dziś leży to, aby Polacy, wysługując się USA, ponosili z tego tytułu jak największe straty i do tego wywalali miliardy złotych na utrzymanie przy życiu patologicznej dyktatury „Jastrzębi”, sterowanych przez sektę Scjentologów i im podobne tajne bractwa.

Co do okazania było. Spooczniiij! Amen

Zorro



el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo