Podziękowanie za obrzucenie Polaków kalumniami. /Fot. Google A.I.S.
Podziękowanie za obrzucenie Polaków kalumniami. /Fot. Google A.I.S.
el.Zorro el.Zorro
425
BLOG

Wasalizm wobec USA i Izraela; (Z teki dyplomatołectwa polskiego)

el.Zorro el.Zorro Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Polacy doczekali się sytuacji, w której wpraszający się
do Polski premier Izraela ich obraził i upokorzył!


       Od poniedziałku, czyli 11 lutego Anno Domini 2019, Polacy znowu zaznają „zaszczytu” oddawania się Hu… (wróć!) Wujowi Samowi i mających go w kieszeniach syjonistów.
Po prostu, imperator Trump raczył był sobie kolejny raz  pierdnąć, a polskojęzyczne pachołki USA, zwykle posiadający kahalny rodowód, albo z osobami kahalnego rodowodu skoligacone, „w try miga” znalazły kilkaset milionów złotych, aby fanaberie obecnego politycznego i gospodarczego okupanta Polski spełnić!
Słowa może i mało dyplomatycznej proweniencji, ale sorry,
są najłagodniejszymi,
NA JAKIE ZASŁUGUJE ORDYNARNY SERWILIZM postsolidarnościowej sitwy, która najpierw sprzedała interesy Polaków za marny 1 milion $, bo tyle przekazało CIA jako „pomoc związkową” „Solidarności” za doprowadzenie do bankructwa PRL, dorzucając teraz ekstra darmowe stypendia na markowych uczelniach, na przykład dla córki prezydenta Dudy i reszty postsolidarnościowej ferajny.
Zapyta ktoś o powód, dla którego wiernopoddańczy manifest wasalizmu wobec USA odbywa się w Polsce, a nie w jakimś kurorcie?
Jest on banalny!
Po prostu w chwili wezwania wasalów, USA tkwiły na tak zwanym klifie finansowym, czyli rząd federalny praktycznie nie miał funduszy na swoją działalność!
Obecne prowizorium obowiązuje, bodajże do połowy lutego, jak nie dojdzie do porozumienia, prezydent Trump stanie przed alternatywą:
albo zrezygnuje z nabicia kabzy lobby deweloperskiemu, które zarobi miliardy dolarów na budowie muru na granicy z Meksykiem;
albo doprowadzi do sytuacji w której będzie musiał wprowadzić stan wyjątkowy, aby mieć fundusze na wypłacanie żołdu wojsku, NSA i FBA, bo CIA ma własne, zwykle trefne źródła swojego finansowania.
Może to zabrzmi kuriozalnie, ale administracja prezydenta Trumpa nie miałaby z czego zapłacić za zorganizowanie konferencji, ale od czego są „Polish Cups”? (Pogardliwe określenie Polaków w USA).
        Co zyska Polska i Polacy, oczywiście poza solidnymi rachunkami do uregulowania, z konwentyklu zorganizowanego na rozkaz imperatora Trumpa?
Jedynie kolejne, idące w miliardy dolarów straty!
Polacy powinni wziąć lekcję z nieudanych, ale bardzo kosztownych awantur w Iraku i Afganistanie,  które zamiast planowanych miliardowych zysków , przyniosły idące w dziesiątki miliardów i to dolarów, koszty oraz straty wynikłe z utraconych kontraktów handlowych.
Powinni więc już się nauczyć, że WSZELKIE wspólne projekty realizowane z USA
SĄ O WIELE GORSZYMI  od wspólnych projektów z partyjnej pamięci ZSRR!

Ale czasy PRL-u są słusznie nazywane okresem quasi okupacji, czasy w których większość decyzji gospodarczych i politycznych musiała mieć zgodę towarzyszy z KC KPZR, a od wszelkich pożytków zdzierano trybut na rzecz walki międzynarodówki bolszewickiej z klasycznymi imperiami kolonialnymi i neokolonialnymi made in USA.
Dziś „braterska współpraca” z Międzynarodówka Syjonistyczną i globalnym imperializmem USA wygląda tak, że pożytki z tej ekspansji trafiają do głównie do bractw syjonistycznych i totalnie zdeprawowanych zarządów ponadnarodowych, często mających mafijną strukturę trustów, a koszt tej ekspansji spadają na polskiego podatnika i przedsiębiorcę.
A w zamian ze ordynarny serwilizm wobec tego awanturnictwa, sitwa aktualnie trzymająca władzę nad Polakami, zyskała dostęp do lukratywnych synekur i drogich stypendiów dla swoich progenitur.

Jeśli zaś ktoś chce zarzucić Zorru demagogię,
niech najpierw sprawdzi gdzie studiują i na jakich warunkach „krewni i znajomi Królika”, a także jakie synekury sprawują osoby powiązane z postsolidarnościową dyktaturą.
        To, że Donald Trump jest wzorcową kwintesencją niedouczonego nuworyszowskiego troglodyty-warchoła, wiadomo było ZANIM postanowił zaistnieć w polityce. Prezydentem USA został tylko dzięki bucie liderów Demokratów, którzy byli tak pewni zwycięstwa, że wystawili osobę totalnie skompromitowana i umoczoną we wszelkie możliwe afery, o czym, jako niedawny Demokrata, ubiegający się o partyjną nominację Donald Trump doskonale wiedział i z cała premedytacja tę wiedzę wykorzystał podczas kampanii prezydenckiej, przy okazji „piorąc” swoje „brudne” dolary. (Donald Trump jest pierwszym prezydentem USA, który nie zastosował się do obyczaju ujawnienia WSZELKIEGO posiadanego majątku, ani zeznań podatkowych).
Donald Trump jest traktowany podobnie jak autorytarni i do tego poszkodowani na rozumie władcy, więc rozpaczliwie szuka kogoś o podobnym trybie rozumowania.
Więc nie jest przypadkiem, że tak doskonale się dogaduje z dyktatorem Korei Północnej, tyle tylko, że marszałek Kim jest od niego po wielokroć inteligentniejszym człowiekiem i zdeklarowanym oraz zapamiętałym wrogiem imperialnego panowania USA nad Światem.
Do tego Donald Trump ma poważne problemy, bo zarzuca się mu kolaborację z rosyjskimi służbami specjalnymi, co wydaje się majstersztykiem brudnych zagrywek Mossadu, gdyż w ten prosty sposób została zamknięta jakakolwiek forma konsensusu na linii Moskwa-Waszyngton.
Zdaniem Zorra, tak naprawdę pomocy w zdobyciu prezydentury udzielili mu podszywający się pod rosyjskich szpionów agenci Mossadu, jakich sporo Mossad uśpił w służbach specjalnych upadającego ZSRR, którzy potem sprawnie przeflancowali się do służb specjalnych jelcynowskiej Rosji.
Dzięki tej intrydze Mossad może bezkarnie szantażować prezydenta Trumpa, wymuszając na nim kolejne zgubne dla USA posunięcia, mające przedłużyć przez kolejne lata  trwanie państwa Izrael w obecnej, zbójeckiej formule, bo ten owoc syjonistycznej obłudy i zakłamania raczej nie dotrwa nawet do połowy XXI wieku.
Jest bezdyskusyjnym, że uprawiający międzynarodowy  rozbój i eksterminację Palestyńczyków Izrael będzie tak długo prosperował, jak długo będzie otrzymywał idące w dziesiątki miliardów dolarów wsparcie od ściągających trybut od dokładnie wszystkich członków Diaspory bractw syjonistycznych i bliżej nieujawnionej pomocy w postaci dostaw zaawansowanego sprzętu wojskowego made in USA.
        Jest jednak  jeden problem, który nazywa się Islamska Republika Iranu.
To prawda, że dopiero pod rządami ajatollahów i przepędzeniu jankeskich okupantów oraz im powolnego szacha Pahlawiego Iran zaczął odbudowywać swoją potęgę polityczna i gospodarczą.
Póki Iranem rządził uzależniony od USA i ponadnarodowych petrokoncernów szach Pahlawi, to co zostawiły koncerny z pożytków z eksploatacji bogatych złóż ropy naftowej, podobnie jak w Arabii Saudyjskiej, trafiały głównie do kasy rodziny i protegowanych  szacha. Po rewolucji Chomeiniego, zaczęły trafiać do wszystkich Irańczyków, a ponadnarodowe trusty zaczęły otrzymywać jedynie tyle ile im się faktycznie należy.
Irańczycy nie są Arabami, są ludem indoeuropejskim, podobnie jak Słowianie, Grecy, Frankowie, czy Nordycy, więc są o wiele groźniejszym przeciwnikiem od narowistych Arabów! Są o wiele bardziej kreatywni i metodyczni w działaniu.
A na to nakłada się jeszcze sięgający zarania Islamu konflikt pomiędzy szyitami, a sunnitami!

Konflikt ten zaczął się tuż po śmierci Mahometa, który nie zostawiając męskiego potomka, dał podstawy pod krwawą, trwająca do dziś, wojnę o sukcesję. Bo jedni uznają za sukcesorów potomków zięcia Mahometa, drudzy potomków klanów rządzących Mekką  przed tryumfem Mahometa.
Dziś 80% muzułmanów jest sunnitami czyli negującymi sukcesją potomków Mahometa zdominowani przez rządzących Arabią Saudyjską Saudów, a ostoją szyizmu jet dokładnie Iran i część Iraku. A jak pokazuje kazus Irlandii Północnej, najkrwawsze i najokrutniejsze są wojny w obrębie tej samej religii.
        Szanowni Czytelnicy,
USA metodycznie dołożyły wszelkich starań, aby wzbudzić przynajmniej nienawiść u większości muzułmanów! Dziś mogą liczyć WYŁĄCZNIE na przychylność rodu Saudów, bo już niekoniecznie na ich poddanych.
Jeszcze pod koniec lat 70 XX w. USA miały po swojej stronie: Jemen, Arabię Saudyjską, Kuwejt, Emiraty,  Iran, Irak, Liban i Egipt. Najpierw „wypadł” pogrążony w wojnie domowej Liban, potem za sprawą Chomeiniego definitywnie utracono wpływy w Iranie, w latach 90 zbuntował się Saddam Husajn i konieczna była okupacja Iraku, a po objęciu rządów przez Putina, na arenę wróciła  Rosja, skutecznie wpierając Asada w Syrii w wojnie z kalifatem ISIS i tym samym redukując do zera plany przejęcia kontroli Izraela nad Syrią. Sytuacja staje się wręcz paskudna, bo teraz nieuchronnie USA wystawią Turcji zaangażowanych w wojnę z ISIS Kurdów.
Co z kolei będzie dla państw Bliskiego Wschodu KOLEJNYM czytelnym sygnałem, że bezpieczniej prowadzić z USA otwartą wojnę, niż wdawać się z tym obłudnym imperium w jakiekolwiek sojusze!
Bo na wojnie przynajmniej wiadomo kto jest wrogiem i gdzie go się spodziewać. W przypadku sojuszy z USA wrogowie pojawiają się zwykle na własnym terenie, bo skutecznie ich hodują i szkolą w dywersji zakamuflowani w szeregach CIA agenci Mossadu, gdyż warunkiem przetrwania państwa Izrael jest JEDYNIE konflikt pomiędzy muzułmanami, który uniemożliwia tym państwom utworzenie wspólnego frontu przeciwko jawnemu rozbojowi uprawianemu od zarania istnienia przez państwo Izrael, mającego bezwarunkowego obrońcę w dowolnej administracji rządzącej USA.
        O ironio, najlepszym podsumowaniem warszawskiego konwentykla okazały się oficjalnie wypowiedziane słowa przez wiceprezydenta USA:
„ … działania Iranu psują imperialne interesy USA na Bliskim Wschodzie, więc wszelkimi sposobami należy obalić rządzących Iranem ajatollahów”.
I dalej:
Ajatollahowie pragną odbudować potęgę imperium Perskiego, tworząc kanały które mogą posłużyć do oddziaływania, (cokolwiek to mogłoby oznaczać)”.
Do tego posądził rządzących Iranem o planowanie kolejnego holokaustu, czym trafił w próżnię, bo wśród terrorystów ISIS i Al-Kaidy próżno szukać szyitów pochodzenia irańskiego! Tam są aktywni  sunnici, często wywodzący się z państw deklarujących współpracę z USA.
Wtórował mu wysłannik umoczonego w mord na dziennikarzu króla Sauda, czemu trudno się dziwić, bo przemawiała przez niego wulgarna nienawiść religijną.
W podobnym tonie wypowiadał się również premier Izraela.
Cóż, to nie tylko smutną, ale i poniżającą Polaków okazał się zwołany dla odwrócenia uwagi od problemów wewnętrznych prezydenta Trumpa konwentykiel na Narodowym Bublu w Warszawie!
Bo bezczelność Syjonistów stała się tak wielka, że premier Izraela KOLEJNY RAZ pomówił Polskę, jako państwo i Polaków narodowości polskiej o czynne wspieranie holokaustu!
Ale jak mogło stać się inaczej, kiedy Polacy, za namową kleru rzymskokatolickiego, wybrali sobie na prezydenta indywiduum nie tylko pozbawione kręgosłupa moralnego, ale nie posiadającego, jak to ujmują Hiszpanie, nawet śladu cohones.
Kiedy, kolejny raz, Syjoniści napluli Polakom w twarz, prezydent Duda udał, że to padła tylko rosa niebiańska, ale z drugiej strony, co mógł innego zrobić?!
Gdyby się postawił, pewnie ślubna, zdeklarowana córa Izraela,  dałaby mu szlaban na łoże, a córce pewnie by odebrano stypendium i perspektywę na dostatnie opływanie w luksusach.

Co do okazania było. Amen.
Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka