Kartele stosują także bardziej tradycyjne strategie. Od Monterrey po Michoacan gangsterzy organizowali marsze przeciwko siłom rządowym, podczas których demonstrantom zdarzało się nieść transparenty głoszące poparcie dla konkretnych karteli, takich jak Familia. By wywierać presję, gangsterzy blokują ulice w centrach miast płonącymi pojazdami, co nie tylko odbija się niekorzystnie na gospodarce, ale wywołuje także strach wśród zwykłych ludzi. Takie działania to powielanie metod stosowanych przez grupy opozycyjne w całej Ameryce Łacińskiej, co ukazuje jawnie polityczną naturę tej rebelii. Jeszcze inny problem z pojęciem „powstania” dotyczy zagadnienia ideologii. rząd meksykański wydał oficjalne oświadczenie, w którym stwierdza, że kartele nie prowadzą powstania, ponieważ „nie mają programu politycznego”7. To prawda, przyznają obserwatorzy, powstaniec powinien wyznawać jakieś górnolotne idee, może być to marksizm, flaga
narodowa czy allah i 72 dziewice. Powstaniec, a jeszcze bardziej pasujący do kontekstu ameryki Łacińskiej „bojownik”, to człowiek, który jest bezgranicznie oddany jakiejś sprawie, w czym nie przeszkadza fakt, iż jest niespełna rozumu i lubuje się w przemocy. Celem meksykańskich narcos, jak twierdzą krytycy, jest pranie brudnych milionów, kupowanie złotych łańcuchów i posiadanie tuzina kochanek. W najlepszym przypadku są
„prymitywnymi rebeliantami”, jak określiłby ich zapewne czytelnik prac Erica Hobsbawma o bandytyzmie8. W najgorszym razie zaś nie są buntownikami, a tylko psychopatycznymi przedsiębiorcami.
Badacze podkreślają jednak, iż liczne wystąpienia przeciwko władzy nie mają nic wspólnego z ideologią. Już w 1993 roku Steven metz z Instytutu Badań Strategicznych USa w artykule zatytułowanym The Future of Insurgency (Przyszłość powstań) przyglądał się się tym zjawiskom w okresie po zakończeniu zimnej wojny. niektóre rebelie, pisał, opierały się jedynie na pobudkach gospodarczych i lepiej można by je zaklasyfikować jako „powstania komercyjne” lub „przestępcze”9. Przykładem takiej właśnie rebelii miałyby być wydarzenia na polach naftowych delty nigru. Motywy, jakimi kierują się meksykańscy bossowie są rozmaite i zmieniają się z upływem czasu. W 2011 roku istniało w tym kraju siedem głównych karteli. Każdy z nich ma tysiące uzbrojonych ludzi zorganizowanych w paramilitarne oddziały (definicja słowa „paramilitarny” brzmi: „zorganizowany na wzór wojska, ale niebędący regularną armią”). Cztery kartele regularnie wysyłają swoje oddziały do ataku na siły federalne, są to: Zetas, Familia, Juarez i organizacja Beltrana leyvy. najbli-
żej definicji powstańca-buntownika znajdują się Zetas, którzy codzienne walczą z żołnierzami. Ich ataki często mają konkretny motyw i cel. marco Vinicio Cobo, znany jako Świr, należał do komórki Zetas, która w leżącym na południu Meksyku stanie oaxaca porwała żołnierza i obcięła mu głowę. W nagraniu filmowym z przesłuchania kryminalista wyjaśnia, że ofiara była oficerem wywiadu wojskowego, który dowiedział się za dużo o Zetas, więc musiał zginąć10. W michoacan bandyci z Familii zaatakowali kilkanaście posterunków policji i zabili 15 funkcjonariuszy w odwecie za aresztowanie jednego z wysoko postawionych gangsterów ich kartelu. Tuż po tej ofensywie capo Servando Gomez wykonał nader odważne posunięcie i zadzwonił do stacji telewizyjnej. Zaskoczonemu prowadzącemu w studiu wyjaśnił, że Familia nie pozostaje bierna wobec prześladowania jej ludzi oraz ich rodzin. Wyszedł też z ofertą zawieszenia broni: „Chcemy spokoju, a nie wojny. Chcemy podpisać pakt z narodem”
Fragment pochodzi z książki Ioana Grillo "el Narco", Wydawnictwo Remi 2012
Inne tematy w dziale Rozmaitości