Wczoraj po pięciu latach przerwy w Warszawie miało miejsce spotkanie trójkąta Weimarskiego, na którym stawili się prezydent Francji Nicolas Sarkozy, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Polski Bronisław Komorowski.
Na spotkaniu omawiano kilka ważnych spraw, jednak w ostatnich godzinach najważniejszą informacją z obrad były doniesienia o zachowaniu naszego pana prezydenta Komorowskiego. Krótko mówiąc zaliczył kolejne wpadki. Swoją drogą, gdy usiadł jako pierwszy, mina Angeli Merkel była szczególna, jakby chciała powiedzieć „Ludzie, gdzie ja jestem?”.
Obecny w programie "Rozmowa Rymanowskiego" w TVN24 Janusz Palikot stwierdził, że to nie jest nic wielkiego, czym nie trzeba zawracać sobie głowy. Tomasz Terlikowski zwrócił mu uwagę, że gdyby to był Lech Kaczyński, Palikot pierwszy zacząłby się wyśmiewać z tego faktu. Ale to nie jest ważne.
Mam świadomość, że śp. Lech Kaczyński miał wiele wpadek. Najsłynniejsze Irasiady, bądź „małpy w czerwonym” zdążyły już przejść do języka potocznego. Wielu ludzi już turlało się ze śmiechu, wałkując te tematy przez tygodnie, jeśli nie miesiące. Ale ja powiem tak. Nie należy zniżać się do ich poziomu i oszczędzić złośliwych komentarzy prezydentowi Komorowskiemu. Ja, jako prywatnie zwolennik drugiego nurtu, nie chcę, by ktoś zarzucał mi to, co ja kiedyś zarzucał komuś wówczas, gdy karierę polityczną robiły Irasiady.
Po prostu głupszemu się ustępuje...
Inne tematy w dziale Polityka