maciej.rogala maciej.rogala
405
BLOG

Czy OFE wywołają hossę na rynku akcji?

maciej.rogala maciej.rogala Gospodarka Obserwuj notkę 3

W pierwszym kwartale br. indeks szerokiego rynku w USA - S&P500, wzrósł o 12 proc., co plasuje ten kwartał wśród najlepszych od 14 lat. U nas wzrost indeksu WIG 20 był prawie dwa razy wolniejszy i tym samym dystans dzielący nasz rynek do liderów jest coraz większy.
 

Jak długo będziemy pozostawać w tyle? Wczoraj słyszałem wypowiedź jednego z najbardziej znanych analityków (pana Piotra Kuczyńskiego) na ten właśnie temat. Tym powodem – w jego opinii - ma być zamieszanie dotyczące OFE, które dotychczas generowały stały i przewidywalny popyt na akcje. Jak tłumaczył, w przeszłości najczęściej początek wzrostu wywoływał zagraniczny kapitał spekulacyjny a później pałeczkę przejmowały właśnie otwarte fundusze emerytalne – odkupując akcje od gorącego spekulacyjnego kapitału wycofującego się po osiągnięciu spektakularnych zysków w krótkim terminie.
 

Teraz ten scenariusz jest już mało prawdopodobny. Dlaczego? Chodzi o coraz częściej pojawiające się spekulacje o możliwej likwidacji OFE, co oczywiście wywołałoby ogromny negatywny wpływ na rynek akcji. Nie tylko by ustał popyt na akcje – nie miałby kto odkupić akcji od kapitału zagranicznego, ale pojawiłaby się gigantyczna podaż; likwidacja OFE byłaby równoznaczna ze spieniężeniem 240 miliardów aktywów funduszy, z czego 80 miliardów ulokowanych na rynku akcji.
 

Te obawy rzeczywiście są uzasadnione i mogą zniechęcać kapitał zagraniczny do głębszego wejścia na nasz rynek. Jednak czy taki scenariusz jest prawdopodobny? Według mnie nie aż tak jak może się wydawać z wypowiedzi niektórych polityków i coraz częstszych prasowych wzmianek o takiej możliwości.
W mojej opinii PTE tak łatwo się nie poddadzą i na ich miejscu, właśnie teraz, starałbym się zawalczyć o utrzymanie funduszy emerytalnych. Na czym ta walka mogłaby polegać? Na działaniach PR? Nie tylko. O wiele skuteczniejsze byłoby agresywne wejście na rynek akcji przed wszystkimi innymi.
 

Za kilka dni KNF opublikuje trzyletnią średnią stopę zwrotu OFE. Według wyliczeń dziennikarzy Rzeczpospolitej średnia wyniesie około 30%, czyli wyraźnie przekroczy nie tylko inflację ale przede wszystkim stopę waloryzacji składek w I filarze. Pozostaje jednak „niesmak” związany z ujemną stopą zwrotu w 2011 roku, drugim takim przypadkiem w ponad 12-letniej historii notowań OFE (w 2008 roku wyniosła -14,6%).
 

Za ostatnie trzy miesiące wynik jest bliski 5%. Tego wyniku jeszcze nikt nie zauważa. Co będzie dalej? Trudno przewidzieć, ale rynek w Polsce mogą pociągnąć wyłącznie OFE – w pierwszej fazie. Być może już się ona zaczęła. Fundusze emerytalne mają ku temu okazję, potrzebę i uzasadnienie, bowiem pomimo obniżenia składki do 2,3% z 7,3%, zwiększono maksymalny limit zaangażowania w akcjach z 40% aktywów w 2010, do 45% w 2012 (docelowo od 2020 do 62%).
 

Nasza giełda ma bardzo duży dystans do nadrobienia (ok. 30% w stosunku do rynku amerykańskiego) i gdyby wzrosty były kontynuowane, to do zakupów OFE mogłyby dołączyć na jesieni fundusze inwestycyjne akcyjne, które są uzależnione od decyzji indywidualnych inwestorów a ci muszą zobaczyć wyniki w nieco dłuższym horyzoncie czasowym.
 

Wysoka, kilkunastoprocentowa stopa zwrotu na koniec 2012 roku w OFE, a może nawet jeszcze wyższa (w 2006 była dotychczas najwyższa - 16,3%), byłaby największym argumentem za tym aby pozostawić fundusze emerytalne jako jedyną szansę na akceptowalny poziom emerytury wypłacanej z systemu obowiązkowego.
Czy OFE wykorzystają tę szansę? Czy my tej szansy nie stracimy? 
 

wpis pochodzi ze strony www.unionklub.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka