maciej.rogala maciej.rogala
521
BLOG

"Najpierw żarcie, a później moralność"

maciej.rogala maciej.rogala Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Każdy z nas myśli przede wszystkim o sobie, o najbliższej rodzinie, o bezpieczeństwie finansowym. Wspaniale ujął to Bertold Brecht: "Najpierw żarcie, a później moralność".

Jak możemy zdobyć pieniądze „na żarcie”?


Przede wszystkim na dwa sposoby: założyć własny biznes lub zostać najemnikiem (pracownikiem). Obie formy mają swoje zalety i wady.  Skupię się na wadach. Prowadzenie biznesu wiąże się ryzykiem konkurowania z innymi osobami - podmiotami działającymi w tej samej branży - z codzienną walką o być albo nie być. Trzeba też zainwestować na początek pewne kwoty - albo pieniądze od rodziców/rodziny, albo pożyczone z banku. W efekcie ryzykuję nie tylko tym, że nie osiągnę koniecznych do zapewnienia sobie bezpieczeństwa finansowego środków, to mogę nawet stracić pieniądze, które posiadałem przed wyborem tego sposobu. Natomiast pracownik najemny musi pogodzić się z koniecznością zawarcia wielu kompromisów, bo jego przyszłość - pieniądze konieczne "na żarcie" - jest zależna od tzw. przełożonych.

Są też inne możliwości zapewnienia sobie środków "na żarcie", na przykład założenie fundacji.

Fundacja to taka swego rodzaju działalność, oczywiście nazywa się działalnością charytatywną, ale z punktu widzenia jej założyciela - jeżeli nie jest jednocześnie donatorem - jest de facto działalnością mającą na celu osiągnięcie dochodu prowadzoną na cudzy rachunek: na rachunek donatorów.

To pierwsza zaleta tej formy zapewnienia sobie bezpieczeństwa finansowego: środków "na żarcie". Co więcej, nie muszę z prawie nikim konkurować, bo to nie jest działalność biznesowa podlegająca bardzo brutalnym zasadom wolnego rynku; ryzyko porażki, a raczej prawdopodobieństwo sukcesu jest więc bardzo wysokie: okazuje się więc opcją niezwykle bezpieczną.

Po trzecie, prowadzenie fundacji pozwala na osiąganie przyzwoitego dochodu, może nie tak dużego jak w przypadku biznesu (dużego sukcesu, bardzo rzadkiego), ale zazwyczaj dużo wyższego w porównaniu do pracy najemnika. Dodatkowo, jako założyciel/prezes fundacji, jestem sam sobie szefem i jestem szefem innych. Mogę na przykład zatrudnić własną żonę fundacji i tym samym moja korzyść finansowa – bezpieczeństwo finansowe mojej rodziny - wynikająca z takiego wyboru jest podwójna.

I dochodzi najważniejsza korzyść, wyjątkowo kusząca:

mogę sobie wmawiać, że to wszystko nie robię z myślą o sobie – „o żarciu” - ale o innych, że się poświęciłem dla dobra innych – od razu wpadam w iluzję „wielkiej moralności”.

Istnieje też spora szansa na to, że nie tylko ja będą mógł uwierzyć we własne poświęcenie dla dobra innych. Jeżeli mam talent, mam tzw. charyzmę i osiągnę wielki sukces, to w moje poświęcenie uwierzy bardzo wiele osób, być może tysiące, a nawet miliony.

Dochodzi dodatkowy afrodyzjak wynikający z takiej drogi życiowej na zdobycie środków „ na żarcie”:

mogę zyskać sławę.

W tym przypadku moja sława będzie miała zupełnie inną jakość. Ja nie będę byle jaką sławną piosenkarką, byle jakim sławnym aktorem, mającym za uszami tyle grzechów i przekrętów finansowych sławnym politykiem, czy pogrążonym w ambicji sławnym sportowcem. Te wszystkie przykłady zdobycia sławy są przesiąknięte egoizmem, własnym ego.

Ja będę o szczebel wyżej, bo..

zostałem sławny tylko dlatego, że poświęciłem życie dla dobra innych,

że moja działalność przyniosła tak wiele dobrego dla innych ludzi, że uratowałem życie tylu a tylu ludziom.

Oczywiście ktoś może postawić zarzut, że gdyby zakładanie fundacji charytatywnych miało być tak wspaniałym sposobem na własne życie, to dlaczego tak mało osób wybiera tę ścieżkę zdobycia pieniędzy na żarcie, a później na dowartościowanie siebie na poziomie wyjątkowej moralności?

Po pierwsze, aby wpaść na pomysł założenia fundacji, jako sposobu "na życie", wymagana jest wyjątkowo wysoka ocena własnego EGO: wiara w to, że mogę być wielki, że mogę zbawić świat, że mam moc i charyzmę, aby w tym swoim postanowieniu osiągnąć sukces; i rzeczywiście od tych cech osobowościowych zależy nas sukces w tym sposobie zdobycia środków "na żarcie"; bardzo częste są przypadki patologii, jawnego oszustwa, ale to nie jest tematem tego wpisu.

Po drugie, trzeba umieć sobie w sposób bardzo przekonywujący wytłumaczyć, że pobudki mojej decyzji nie mają nic wspólnego z "żarciem". To drugie jest wyjątkowo łatwe, w sytuacji, gdy za cel działania założonej fundacji obierzemy sobie "coś wyjątkowo silnie odwołującego się do emocji sponsorów mojej działalności", na przykład ratowanie życia przedwcześnie narodzonych misiów Panda, które są na skraju wyginięcia i są "takie słodkie".

Właściwy wybór celu działalności jest kluczowy dla sukcesu projektu, niezależnie od tego, czy ten cel rzeczywiście potrzebuje dodatkowego wsparcia finansowego, bo nie otrzymuje go z innych źródeł.

Cel musi skutecznie odwoływać się do możliwie jak największej liczby sponsorów projektu - im silniej będzie działał na ich emocje tym lepiej.

Dlatego, żadna z fundacji, które osiągnęły wielki sukces biznesowy, nie odwoływała się na przykład do pomocy w godnej śmierci starym, zdychającym w beznadziejnych warunkach misiom Panda ,bo te misie są stare i brzydkie, i nikt nie chce ich oglądać,

chociaż to one właśnie potrzebują najwięcej pomocy, 

bo młodym misiom Panda i tak pomagają wszyscy, na czele z państwem. 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka