Stosunkowo duzo sie dzisiaj pisze o pani Dorocie Gardias. Slynnej przywódczyni pielegniarek bohatersko protestujacych przed URM-em, w obronie interesów ... (???) No wlasnie. Pojawia sie pytanie czyich interesow? Wiadomo, ze pani Gardias po zakonczeniu protestu podziekowala sponsorom z SDPL (pozniej wyparla sie tych slow). Wiadomo, ze prowadzi zamozny tryb zycia, na ktory nie stac normalnej pielegniarki. Wiadomo równiez, ze zastanawia sie (zastanawianie retoryczne) nad kandydowaniem w nastepnych wyborach parlamentarnych. Z listy sponsorów z SDPL oczywiscie.
Przypomina to pewna sytuacje z lat dziewiedziesiatych. A konkretnie osobe innej liderki zwiazkowej - pani Ewy Spychalskiej. Ona rowniez byla nagradzana przez swoja partie za organizowanie "spontanicznych" protestów. W ramach tego systemu wynagrodzen zostala nawet ambasadorem RP na Bialorusi. Wyjatkowo lichym ambasadorem. Wystarczy przypomniec jej skandaliczne poparcie dla Lukaszenki. Czy tak samo bedzie z pania Gardias? Miejmy nadzieje, ze nie dostanie, az takiej szansy na kompromitacje.
Niektore zwiazki zawodowe pelnia role brygad specjalnych partii politycznych. Swoistych odwodów i narzedzi do kreowania rzeczywistosci medialnej. Postkomunistyczna lewica dosyc zrecznie wyksztalcila swoisty system i sciezke kariery dla ludzi, którzy pomagaja im w walce z polityczna konkurencja. Najpierw jest faza organizowania wspomnianych "sponatnicznych" protesów, a potem przychodzi czas zniw i zlizywania benefitów tej ciezkiej pracy polegajacej na oglupianiu innych.
A ludzie, którzy w to wszystko wierzyli? Zostaja na lodzie. Nikogo nie obchodza frajerzy.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka
