Emil 1 Emil 1
300
BLOG

Z tego dzieci nie będzie

Emil 1 Emil 1 Polityka Obserwuj notkę 5

Premier Beata Szydło w swoim ekspose, wbrew oczekiwaniom, podtrzymała główne obietnice z kampanii wyborczej, w tym zapowiedź wypłaty 500 zł na drugie i kolejne, a w ubogich rodzinach  na każde dziecko. Celem  jest zwiększenie dzietności Polek. Jest bardzo prawdopodobne, że efekt będzie odwrotny od zamierzonego.

Niedawno „Gazeta Wyborcza” opublikowała bardzo interesującą rozmowę z amerykańskim psychologiem Barrym Schwartzem. Uczony mówi wiele rzeczy wartych uwagi, ale tutaj chcę się zatrzymać przy jednej. Konkretnie przy tezie, że zewnętrzna motywacja niszczy wewnętrzną.

- W pewnym przedszkolu rodzice notorycznie spóźniali się po dzieci, więc dyrektor wprowadził kary finansowe. Przedtem rodzice mieli  jeden powód do przychodzenia na czas – umowę z przedszkolem. Teraz dostali drugi. Intuicja podpowiada, że dwa powody są lepsze niż jeden, lecz okazało się, ze to nieprawda. Po wprowadzeniu kar liczba spóźnień wzrosła.

Dlaczego?

- Bo rodzice uznali, że  pozostanie pół godziny dłużej w pracy  może im się bardziej opłacać, nawet mimo kary finansowej. Oczywiście można było ustanowić tak wysoką karę, by spóźnienie nie było opłacalne, ale uderzającą rzeczą jest co innego: wprowadzenie kary kompletnie wyeliminowało poczucie odpowiedzialności, świadomość że po prostu nie należy się spóźniać. A kiedy dyrektor zrezygnował z kar, bo nie zdały  egzaminu, spóźnialskich jeszcze przybyło!


Można domniemywać, że nasze mózgi działają w ten sposób także w innych okolicznościach. Na przykład gdy są przedmiotem państwowej polityki prorodzinnej, rozumianej najczęściej jako polityka pronatalistyczna: chodzi o to, żeby rodziło się jak najwięcej dzieci, a kto je wychowa i utrzyma - mniejsza o to (kto utrzyma – to właściwe wiadomo - podatnik).

Ludzie decydują się na dzieci z różnych powodów. Jedni po prostu nie chcą zostać sami na starość (ani na młodość), inni  mają bardziej wzniosłe motywacje. Chrześcijanie wierzą w powołanie do małżeństwa i rodzicielstwa. Jeżeli więc rząd zaaplikuje nam silny bodziec prorodzinny w postaci wypłaty 500 zł na dziecko (będący jednocześnie karą dla bezdzietnych, bo to oni za to zapłacą), to czy nie zareagujemy tak samo, jak w przykładzie przywołanym przez Schwartza? No bo taki bodziec każe nam rozważyć kwestię posiadania potomstwa w kontekście bieżących wydatków, a z tego punktu widzenia bardziej opłaca się nie mieć ani  tych 500 zł ani dzieci na utrzymaniu, niż mieć jedno i drugie. Każdy kto umie choć  trochę liczyć, musi dojść do takiego wniosku. Może być więc tak, że po  rozpoczęciu wypłat 500 zł dzietność Polek spadnie zamiast wzrosnąć, mimo że ostatnio dało się zauważy niewielkie zmiany tego trendu. Mało tego, może być tak, że gdy w końcu  następna władza zaniecha takiej beztroskiej rozrzutności to przyrost naturalny zmniejszy się jeszcze bardziej.

Być może lepiej by było, gdyby państwo, zamiast przekupywać nas, skupiło się na tym by usunąć bodźce zniechęcające do posiadania potomstwa.
 

Emil 1
O mnie Emil 1

...    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka