Mam w pokoju biedronkę

Minęła północ, większość blogerów już śpi. A nawet jeśli nie, to co kogo obchodzi jakaś tam biedronka. A mnie obchodzi. Bo przyszła niewiadomo skąd, nie wiadomo jak. Okna zamknięte - wszystkie, a za nimi lekki mróz.

Moja luba - spec, m.in. od tego typu zwierzątek, mówi, że to nasza, polska biedronka, bo ma dwie kropki. Nasza, a nie jakaś tam azjatycka! Albo z Wenus. No tak, skośnych oczu nie ma, a przynajmniej nie widać. :)

Moja biedronka jest specyficzna. Najpierw usiadła na poręcz łóżka i zamarła. Chwyciłem więc aparat i cyknąłem fotkę. Zamarła jeszcze bardziej, niczym nieżywa. Oślepiła ją lampa aparatu? Biorąc pod uwagę gabaryty aparatu i biedronki - mogło tak być. Ale wracając, w pewnej chwili spadła za łóżko i już myślałem, że po niej. Wróciłem zatem do śledzenia świata. Po około dwóch minutach owad jakimś cudem wczłapał się na moją bluzę.

Moja biedronka to obieżyświat. Połaziła po bluzie i wlazła na laptopa - zaczęła oglądać ze mną świat. Siedziałem na fb, kiedy to biedronka postanowiła podejrzeć ze mną moich znajomych i wlazła na monitor. Chyba nazwę ją Romek. Nie wiem czemu...

Mini fotorelacja o biedronce-podróżniku Romku:

"nieżywa" biedronka na łóżku