W Polsce zawsze są problemy z prawodawstwem, gdy trzeba wprowadzić restrykcje. Bo wprowadzając je, wygrywa opcja biurokratyczna i przeginają w drugą stronę i przesztywniają zagadnienie. A to powoduje, że nieżyciowego prawa się nie przestrzega.
A nadgorliwców wśród biurokratów mamy przesyt, a pazerne państwo znajdzie sobie kolejne źródełko lewych dochodów. Dlatego większy strach budzą regulacje, niż niebezpieczeństwo w ruchu tych pojazdów. Ale niebezpieczeństwo w ruchu jednak istnieje i warto jednak coś uregulować, ale wcześniej trzeba mieć państwo dla obywateli.
Osobiście aktywnie używam elektrycznej hulajnogi, elektrycznego roweru, zwykłego roweru już rzadziej. Widzę różne zagrożenia i zgadzam się z potrzebą: kasków (ale tu jest problem z hulajnogą, wypożyczaną incydentalnie); potrzebą ograniczenia prędkości do 25 km/h (na terenach zaludnionych, bo na pustej drodze niekoniecznie); potrzebą analizy różnych tras przejazdowych w mieście (bo tu jest w różnych miejscach -dzicz i niebezpieczeństwo); potrzebą powszechnej edukacji o zasadach ruchu (może na YT dałoby powszechność); ograniczenia prawa tego ruchu dla nieletnich np. do 14 lat i jakiejś licencji do 18 lat.
Przez kierownicę rowerową leciałem już kilkakrotnie, na leśnych duktach, ale różne sporty nauczyły mnie padów (warto ćwiczyć pompki), choć na starość mięśnie flaczeją i trzeba uważać by się nie połamać. Kask przydaje się zwłaszcza w styku z twardościami. Nie zaliczyłem jeszcze lotu z hulajnogi, ale jestem tu ostrożny.
I ważna rzecz: często jadąc w mieście widzimy zagęszczenie ludzi, z przodu jazdy na chodniku (niektórzy jadą na pałę i ewentualnie lawirują - to wielki błąd), o wiele bezpieczniej jest profilaktycznie zejść z hulajnogi i przejść prowadząc ją. Ja rozumiem ten ból dyshonoru, bo sam miałem obyczaj wpływać na pełnych żaglach do portu i przybijać do pomostu na tzw 'jajeczko'. Ale świat się mocno zmienił, mamy teraz wielokrotnie większy ruch, więcej neptków na kolizyjnych kursach i trzeba to uwzględnić zmieniając obyczaje. Bo w przeciwnym wypadku stanowimy zagrożenie dla innych.
Jeszcze odnośnie kasku - mam ich kilka rodzajów, ale nie znalazłem jeszcze satysfakcjonującego modelu. Wszystko to albo wielkie jak niemiecki hełm, albo bez realnej ochrony. I jak to nosić, gdy chcemy w obcym mieście wynająć hulajnogę? Marzyłoby mi się coś miękkiego do schowania w plecaku, ale po założeniu i uderzeniu w twarde, to tworzywo kasku też powinno sztywnieć i chronić głowę i szczękę. Kiedyś widziałem takie twardniejące po uderzeniu tworzywa, teraz nie widzę by ktoś to produkował do powszechnego użytku.
I na koniec powiem coś zachęcającego do jazdy na rowerach/hulajnogach. Popatrzcie, że większość życia spędzamy w 'pudełkach': domach, biurach, samochodach, transportach publicznych, windach itp. Dopiero wyjście na zewnątrz pieszo/rowerowo/hulanogowo zmienia naszą perspektywę widzenia świata, daje więcej wolności. A rower/hulajnoga daje większy obszar penetracji przestrzeni, w mieście i poza miastem, bez utraty kontaktu z otoczeniem, bez poczucia zamknięcia w 'pudełku'. To wspaniałe uczucie i wszelkie próby biurokratycznego ograniczania takiej wolności to zadawanie bólu człowiekowi (regulatorzy -bądźcie tego świadomi).
Inne tematy w dziale Rozmaitości