Właśnie pooglądałem sobie program Tomasza Lisa , gdzie spotkali się ujmując to w skrocie -przeciwnicy aborcji z jej tzw. zwolennikami. Argumenty jakie padały w dyskusji nie nalezały do najbystrzejszych , więc nie widze sensu aby się nad nimi specjalnie rozwodzić. W pewnym jednak momencie dyskusji, między Panią marszałek Nowicką (tą od Wisłockiej) a posłanką Kempą pojawił się problem , co zrobić mianowicie w przypadku , kiedy kobieta nie che zostac matką a już stało sie - zaszła w ciązę.Posłanka Kempa słusznie zwrociła uwagę marszałkini , ze są w kraju takie instytucje jak domy dziecka oraz , ze swiat jest pełen stęsknionych rodzicow , ktorzy chętnie owe "niechciane" dzieci będą chcieli obdarzyć swoją miłością.
Pani marszałek odpowiedziała posłance Kempie na to , coś w stylu..."Łatwo Pani powiedzieć"...
No właśnie... "Łatwo powiedzieć" A zrobić? Co łatwiej zrobić? Dlaczego niektórym łatwiej jest usunąc dziecko niż je oddać do domu dziecka...? Ja wiem ,ze to trudne pytanie ale chyba warto sobie na nie odpowiedzieć Pani Marszałek...?
Inne tematy w dziale Polityka