Niewiele jest w naszym kraju dziedzin zycia ,ktore generowałyby tak wiele skrajnie negatywnych emocji co polityka. Spory polityczne rozpalają nastroje oczywiscie na całym swiecie ale wydarzenia ostatnich kilku lat spowodowały , że nasze społeczeństwo stało się chyba jednym z tych bardziej zaantagonizowanych.Wybory z 2005 roku , porażka PO ,potem PiS -u i katastrofa smoleńska spowodowały ,ze terminy takie jak "debata" czy "dyskusja" zastąpiły hasła o nienawisci wrogosci czy pogardzie..
Charakterystyczne ,ze obie strony tego sporu odpowiedzialnoscią za zaostrzenie konfliktu obwiniają swoich przeciwnikow. I w tym aspekcie należy się zgodzić zarowno z jednymi jak i z drugimi.
Świetnie tę zależnośc widać ,kiedy weźmiemy pod lupę Polskę z perspektywy Salonu 24 , gdzie coś takiego jak "swiadomość" bieżącej polityki jest nieco większa niż w pozostałej częsci społeczeństwa.
Trzeba powiedzieć otwarcie ,ze głownym motorem napędowym działalnosci takich blogow jak blog koleżanki RRK ( i kilka innych) jest wrogość czy może wrecz nienawisc do Jarosława Kaczyńskiego i jego pratii. To chyba oczywiste.Z drugiej stronie lwia część salonowych blogerow i komentatorow nie kryje sie nawet ze swoją wrogością i pogardą w stosunku do obecnej władzy, ze szczegolnym uwzględnieniem Komorowskiego i Tuska. Nie będę przytaczał licznych tego przykładow , wspomnę jedynie przy tej okazji o opisanym w mojej poprzedniej notce tekscie blogerki Paczuli , w ktorym autorka napisała wprost ,iż "gardzi" obecnym premierem.
Obie strony naiwnie wmawiaja sobie ,ze ich pogarda czy nienawiść jest uzasadniona czy (jak napisała w/w blogerka) wręcz pożądana.
I tu pewna refleksja optymistyczna się pojawia...Całe szczęście ,ze Salon nie jest jednak medium mainstreamowym...
Nie chcę sobie nawet wyobrażać co by to było gdyby cały ten salonowy ściek rozlał się po nieświadomej istnienia aż tak zaognionych napięć reszcie kraju.
Na całe szczęscie Polacy nie są zindoktrynowani przez politykow w takim samym stopniu jak uzytkownicy Salonu 24 i nie jest ich tak łatwo wmontować w owe zwyczaje plemiennego myślenia.
Pogarda czy nienawiść to dla przeciętnego Polaka uczucie złe ,obce i starają się odpychac od siebie podobne emocje.
W przeciwienstwie do obecnych na salonie partyjnych agitatorow większosć Polakow , mimo pewnych różnic światpoglądowych potrafi jeszcze rozmawiać ze sobą na ulicy , w pracy , na przystanku czy w domu.
Gdyby ich nastroj dyktować miały narracje prezentowane przez naszych kochanych salonowiczow już dawno wszyscy wzięliby sie za łby.
Bo prawdziwego dialogu na Salonie jest tyle co kot napłakał. Widzę jedynie spijanie sobie z dziubkow i kadzenie "samym swoim " oraz próby poniżenia znienawidzonego i pogardzanego przeciwnika.
Ot , duże dzieci ,nieświadome zupełnie w jak parszywej grze biorą udział.
p.s.godz. 16.12. Taki dałem fajny tytuł, w sam raz na SG ;-)
Inne tematy w dziale Polityka