Niegdyś państw nie było – były królestwa, cesarstwa, władza miała zupełnie inne pochodzenie, tzn. opierała się na własności/władaniu suwerena, wywodzącym się z dziedzictwa, zaboru, kupna czy posagu.
Nowożytne państwo jako rodzaj umowy społecznej ma stosunkowo niedługą tradycję, tu ewidentnie przodujemy z naszym ustrojem I RP i demokracją obywatelską/szlachecką, która powstała (została zapisana) za Kazimierza Wielkiego.
Przy okazji różnym malkontentom przypominam, że żadna nowożytna demokracja nie uwzględniała na początku prawa głosu dla wszystkich członków wspólnoty.
Oczywiście państwo może być aparatem przemocy/ucisku – tak twierdził Lenin, a dzisiejsi anarchiści powtarzają to o wszystkich państwach, co jest oczywistą nieprawdą. Niemniej nadal istnieją państwa będące aparatem ucisku (chociażby Białoruś czy Rosja). Na czym polega różnica?
Ano na tym, że w takim państwie nie istnieje równowaga, czyli klasyczny trójpodział władzy, a opozycja jest co najwyżej koncesjonowana, natomiast zachowane są pozory demokracji (parlament) przy rzeczywistej władzy jednostki/partii, sprawowanej głównie przy pomocy służb i propagandy. Klasyczny przykład to III Rzesza > państwo, które powstało w ramach demokratycznych procedur, a zostało przekształcone przez Hitlera/NSDAP przy pomocy Gestapo w państwo totalitarne.
Natomiast w klasycznej demokracji nowożytnej mamy do czynienia z wyraźnym podziałem na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sadowniczą.
Nie jest demokracja „państwem prawa”, to idiotyczne określenie nic nie znaczy, wszak ustawy norymberskie w III Rzeszy też były prawem, ważny jest podział władzy i zachowanie norm zachowań obywatelskich. Wielka Brytania do dziś nie ma konstytucji, działa na podstawie prawa zwyczajowego, konstytucja Stanów Zjednoczonych składa się raptem z siedmiu artykułów i 27 poprawek, a trudno nie zauważyć, że są to prawidłowe demokracje.
W czym problem?
Obserwujemy w Polsce od kilku lat powolne, ale zdecydowane przekształcanie klasycznej (aczkolwiek nie zawsze właściwie działającej) demokracji w kierunku miękkiego ( na razie) totalitaryzmu. Objawy:
1. Osłabienie pierwotnego ustroju samorządowo – parlamentarnego poprzez wprowadzenie dodatkowych stopni samorządu i tym samym rozmycie i osłabienie możliwości działania podstawowego i zasadniczego szczebla samorządu, czyli gmin (zasługa Buzka)
2. Osłabienie roli władzy „ustawodawczej” na poziomie gmin poprzez wprowadzenie bezpośrednich wyborów wójta/burmistrza/prezydenta – inicjatywa Tuska.
3. Odrzucenie wprowadzonego w Sejmie od 89 roku obyczaju obsadzania komisji wg parytetu głosów i powierzania szefostwa najważniejszych komisji (finanse, służby specjalne) posłom opozycyjnym – wprowadzone przez koalicje PO/PSL
4. Odrzucenie wprowadzonego w Sejmie od 89 roku obyczaju delegowania członków komisji przez kluby parlamentarne (klasyczny przykład – odrzucanie Macierewicza) – znowu wprowadzone przez koalicję PO/PSL.
5. Odrzucenie wprowadzonego w Sejmie od 89 roku obyczaju dyskutowania poprawek opozycji do ustaw rządowych oraz wprowadzania pod obrady ustaw/uchwał opozycji – tu głosuje się blokiem „na nie” . To widzieliśmy wczoraj, a zdziwienie posłów PSL jest co nieco spóźnione – wszak wczorajsze głosowanie pokazało w sposób dobitny, że Sejm już nie działa normalnie, jest „maszynką do głosowania” podpierającą rząd, a nie wyrazem woli obywateli w tej akurat sprawie (zwrot wraku Tutki).
Wyraźne osłabienie władzy ustawodawczej (parlament, rady) na rzecz wykonawczej (rząd, prokuratura), posiadającej pełnię kontroli nad społeczeństwem poprzez władanie służbami prowadzi do degeneracji władzy sądowniczej.
Miękki totalitaryzm sprowadza się w gruncie rzeczy do tego, że niby wszystko jest w porządku, ale zasada, że większość liczy się z głosem mniejszości – zostaje wyrzucona na śmietnik. Ta zasadnicza zmiana została wprowadzona do obiegu „mentalnego” przy wejściu do Sejmu Samoobrony – uznano, że ten klub ma mniejsze prawa/jest „gorszy”, bo reprezentuje niższy poziom. Tym samym uznano, że obywatele dzielą się na lepszych i gorszych – dzisiaj mamy już tylko eskalację tego problemu.
Miękki totalitaryzm szybko może przerodzić się w totalitaryzm twardy – III Rzesza stała się wrogiem cywilizacji dopiero po rozpoczęciu wojny, przedtem podziwiano jej osiągnięcia i przymykano oczy na rażące naruszanie praw części obywateli..
Ja tylko ostrzegam!
Wasza Kasandra
Inne tematy w dziale Polityka