Wrzutka goni wrzutkę, a awantura awanturę. Różne miejscowe lemingi psychoterapię sobie urządzają po 10 kwietnia, powtarzając po raz milion któryś, że „sekta smoleńska”, że wstrętny JarKacz.
Z kolei wzmożone patriotycznie elity opiniotwórcze wołają pomocy sił nadprzyrodzonych i łzy krokodyle leją nad obyczajów upadkiem w Rzplitej.
Itd., itp.
A tymczasem wszystko się sypie totalnie – autostrady nie dość że nie skończone, to popękane i popsute, stadiony nie mają murawy, edukacja leży, służba zdrowia w paranoi biurokracji, kasy nie ma, Klich sypie, kompletny rozpad...
Ja mam proste pytanie – to kiedy wywalamy ten rząd????
Bo jak się zdecyduje, kiedy, to wtedy można dobrać stosowne narzędzia.
To co, jest ktoś chętny do zmiany? Czy nadal będziemy płakać i wołać o zmiłowanie? Bo mnie udział w tych jękach niewolników o łaskę do niedobrego króla coraz mniej bawi. Tudzież nieustanne apelowanie, co by król zmądrzał i powiedział prawdę. O czymkolwiek.
Ja tam jestem wolny człowiek, mnie ten rząd do niczego nie jest potrzebny. Żyję na emigracji od urodzenia, bowiem wyrzucono moją rodzinę z Polski i wsadzono na ziemie niemieckie, zwane Odzyskanymi– jestem przyzwyczajona.
Jeśli wg planów tego rzadu mamy być li tylko strefą wpływów metropolii berlińskiej, to ja nie mam nic przeciwko autonomii śląskiej – przynajmniej żadne zakompleksione tusko-podobne nie będą tu mieszać.
Powtarzam pytanie – jest jakaś wola wywalenia tych nieudaczników, czy czekamy dalej na boskie zmiłowanie? Bo jeśli to drugie , to ja odpadam, życia szkoda.....