eska eska
964
BLOG

Zielone Świątki czyli o cudzie

eska eska Polityka Obserwuj notkę 18

 

Dziś święto na pamiątkę Zesłania Ducha Świętego, dlatego należy raz jeszcze opowiedzieć o cudzie.

Cud ten zdarzył się pomiędzy 2 czerwca 1979 a jesienią 1980 i sprawił, że zawalił się największy system kłamstwa i zbrodni w dziejach ludzkości.  Jan Paweł II wezwał Ducha, och, nie prosił, nie błagał, WEZWAŁ!! I Duch Święty zstąpił! I dziesięć milionów ludzi przestało się bać i zażądało szacunku dla swojej godności – godności  jako człowieka, Polaka, katolika, pracownika...


W historii o zesłaniu Ducha Świętego słyszymy co roku o strachu apostołów. Ten strach wymaga szczególnej uwagi – bo zastanówmy się, czego oni właściwie się bali?  Bali się, że ktoś na nich doniesie, że ich będą prześladować?

Ale nie szukano ich. Ta śmierć na krzyżu dla wszystkich była niewygodna, należało jak najszybciej o tym zapomnieć, a poza tym co mogła zrobić grupka jakichś tam rybaków czy celników?

Jednak  Apostołowie byli przecież świadkami nie tylko wielu cudów, ale doświadczyli  obecności Nauczyciela już po Jego śmierci, nie mieli wątpliwości w wierze, oni WIDZIELI i WIEDZIELI.  No to czego się bali?

A może bali się właśnie tego – że byli tylko rybakami czy celnikami, a nawet jeśli któryś był lepiej wykształcony, to gdzie mu było do faryzeuszy czy innych uczonych w Piśmie. Może bali się, że i tak nikt ich nie wysłucha, że zostaną wyszydzeni i jeszcze niepotrzebnie zginą...

I oto zstępuje Duch w szumie wiatru i w blasku ognia i wszelki strach znika, przestaje być po prostu ważny. „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” – ach, przecież o to chodzi! No to wstają i idą, po prostu.


Oczywiście ten wiatr i ogień są bardzo ważne dla podkreślenia wagi zdarzenia. W sierpniu 80-tego nad morzem też okropnie wiało. Jeździliśmy do Gdyni i Gdańska, słuchaliśmy Wolnej Europy, a starsze towarzystwo wspominało 1939 rok. I nikt się nie bał! Ci, co się bali, uciekli z urlopów już na początku strajku – my czekaliśmy, mając pełną świadomość grożących konsekwencji. I wcale się nie mieliśmy stracha, odwrotnie – rozpierała nas duma i radość! Wokół nas dosłownie Polska wstawała z kolan.


Jest strach i strach. Jeden jest normalny, potrzebny na co dzień po to, żeby człowiek nie robił głupstw, nie ryzykował bez sensu. I jest ten drugi, który zatruwa duszę, sprawia, że człowiek przestaje wierzyć w siebie, w swoją godność. Że mimo woli zaczyna myśleć i działać jak niewolnik, który jest zdolny tylko do narzekania albo do ślepego buntu.

Kiedy Solidarność rozlewała się na kraj, bo dziesięć milionów ludzi przestało się bać,  Sowiety były potężnym mocarstwem, a w Polsce stały ruskie garnizony. I Sowiety w końcu padły!

A dzisiaj? Dzisiaj ludzie się boją, uciekają w prywatność, większość zamyka oczy i uszy i udaje, że wszystko jest OK, choć jakiekolwiek zagrożenie jest nieporównywalnie mniejsze, właściwie żadne. Stosunkowo niewielka grupka przeprowadza właśnie na Polakach „rewolucję kulturalną”, ale  członkostwo w UE i NATO uniemożliwia powszechne zastosowanie środków naprawdę drastycznych. Jednak naród jak ciemna masa daje sobie grać na nosie i powoli wydzierać wszelkie świętości...


Zielone Świątki,  czas Zesłania Ducha Świętego, maj, miesiąc Maryi Królowej Polski....

A w Warszawie modlą się diabły do cyfr, diabły w swoim sercu głupim, bo niedobrym  - znów rozwiązują biało czerwony problem...[i]

 



[i] parafraza wiersza Gałczyńskiego o Fladze

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka