"Z ustaleń portalu Niezależna.pl wynika, że w piątek minął termin, w którym Narodowe Centrum Sportu miało spłacić podwykonawców budowy Stadionu Narodowego. Jerzy Polaczek potwierdza nam, że do dzisiaj żaden z podwykonawców nie dostał nawet złotówki".
Jak ja lubię takie teksty! Do upojenia! A teraz opowiem Wam historyjkę:
Wyobraźcie sobie, że jestem wójtem w gminie. Zgodnie z uchwałą Rady Gminy zaczynam budowę basenu przy szkole, ma być gotów na 1 września. Załatwiłam kredyt, na resztę są pieniądze z budżetu gminy, razem - powiedzmy - 1 mln zł.
Co ja robię?
Najpierw powołuję wydzieloną agendę urzędu d/s inwestycji. Oczywiście czystym przypadkiem jest fakt, ze szefem tej placówki zostaje Jacek, bardzo zdolny syn szwagra siostry mojego męża. A że zdolny, to i wynagrodzenie musi być odpowiednie, no i siedziba, sekretarki jak łanie itd. – koszty około 100 tys. zł.
Jacek zabiera się do pracy i zgodnie z przepisami (jak najbardziej) tworzy spółkę gminną, która będzie pełnić obowiązki Inwestora Zastępczego. Oczywiście czystym przypadkiem jest fakt, że dyrektorem tej spółki zostaje Grześ, kuzyn żony szwagra Jacka (nota bene chrzestny mojego ciotecznego wnuka). Grześ to fachowiec i dobrze , że w ogóle się zgodził. Oczywiście są koszta – Grześ żąda dla spółki za 200 tys. za wielką odpowiedzialność, jaka na niego spada - to oczywiste.
Teraz Grześ ogłasza przetarg na generalnego wykonawcę basenu – wygrywa firma Demolka, zarejestrowana w Dreźnie. Nie było polskiej? Ano były, ale ta okazała się najlepsza, dała najtańszą cenę i dobre referencje. Zażyczyła sobie co prawda 20% za koordynacje budowy, ale za resztę obiecała wybudować ten basen, do tego w terminie.
No to policzmy po raz pierwszy > Jacek 100 tys., Grześ 200 tys., Demolka 160 tys.
Zostało 540 tys. zł. A basen wyceniono wstępnie na milion....
Idźmy dalej – Demolka zatrudnia podwykonawców, wypłata po odbiorze poszczególnych etapów, zatwierdzona przez Grzesia i Jacka. Do pewnego etapu pieniądze spływają, choć z opóźnieniami i nieregularnie (w końcu od takiego miliona leżącego na koncie lecą odsetki, no nie? W sam raz będzie na premie dla wójta).
Ale w końcu kasa się kończy, jeszcze urwało się trochę z budżetu biorąc na litość radnych (biedne dzieci bez basenu), niestety to już końcówka.
I wtedy następuje seria przyjacielskich spotkań z podwykonawcami, apeli o tempo itp.
Po czym basem gotowy, odebrany, faktury poskładane, kasa poszła, tylko.....uwaga, firma Demolka znikła! Upadła! Nie ma pieniędzy dla podwykonawców!
Gmina jest czysta, bo zapłaciła, wszystkie papiery w porządku – co się stało????
Dla ułatwienia podpowiem, że taka firma zagraniczna nie jest kontrolowana przez nasze urzędy skarbowe. Może sobie na przykład przelewać pieniążki na jakieś Kajmany albo i gdzie indziej.
No, a teraz, zgodnie z nazwą bloga – myśl, Czytelniku!
Od razu odpowiem na różne zawołania typu > co robić, jak pogonić złodziei itp.
Otóż nie da się, albowiem prawo polskie jest tak stworzone, że wręcz zaprasza do takich zachowań. Swego czasu (jakieś 1o lat temu) opiniowałam ustawy dotyczące gospodarki przestrzennej. Wskazywałam na zapisy, które są wprost korupcjogenne – w efekcie nikt mnie już potem o żadną opinię nie poprosił :)
Nie wiem, ilu w tych tworzących prawo zespołach rządowych/sejmowych jest głupców, ilu lobbystów itp. – wiem, że nasze prawo prowokuje takie zachowania, jak opisane wyżej. Bo iluż znajdzie się Katonów, skoro pieniądze same się pchają do kieszeni?
W budownictwie od lat panuje zasada, że nie płaci się wykonawcom pod byle pretekstem – krótka przerwa z lat 2006/7 pozwoliła na oddech, ale to się skończyło w 2009. Budownictwo i gospodarka przestrzenna to jedno wielkie bagno, czy to państwowe czy prywatne. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez udziału urzędników i powolności/rozgrzania sądów.
Ale jest jak jest – nie chcesz płacić wykonawcy? Zapłać inspektorowi nadzoru – on tak długo będzie nękał wykonawcę, aż ten zgodzi się na rezygnację przynajmniej z części zapłaty. Ktoś powie – zaraz, jest jeszcze nadzór państwowy (PINB)! Ano jest – jak się kumplujesz z urzędem, to dowalisz inwestorowi, jak odwrotnie, to załatwią Ciebie.
Pytanie o dobry projekt, właściwą cenę czy solidne wykonawstwo jest z innego świata.
W tym świecie liczy się, kto kogo wydutka!
W ramach ogólnej sitwy wzajemnych powiązań istnieją też pod-sitwy samoobronne, tzn. grupy ludzi uczciwych, które próbują tworzyć własne powiązania przeciwko powiązaniom mafijnym. Ale to jest trudne, bo bez pomocy urzędników się nie da, a jak tu przekupić za uczciwość???
Żeby było jasne – zdarzają się odważni i uczciwi urzędnicy, są przyzwoite firmy wykonawcze i mądrzy projektanci. Ale oni są na tym najniższym , prywatnym poziomie, tam, gdzie nie chodzi naprawdę duża kasa.
Bo to nie jest tak, że rząd kradnie, albo gminy kradną. Wszyscy kradną, bo tak jest ustawiony system – tylko oczywiście inna kasa jest na dole, a inna na górze.
Jak nie kradniesz, to wypadasz z gry, jak nie kombinujesz – nie przeżyjesz. Budownictwo w Polsce to czysty survival –takie mamy prawo.
Inne tematy w dziale Polityka