eska eska
1334
BLOG

Tak to działa w Polsce.

eska eska Polityka Obserwuj notkę 31

 

 

Jest 24 kwiecień, gorączka przygotowań do matury. Na telefony z sieci T-Mobile przychodzi jednozdaniowy sms, w którym firma przeprasza: "w ciągu kilku najbliższych tygodni będą utrudnienia". Basta.
Ale telefony - o dziwo - jakoś działają. No, do pełnej urody tego działania trochę brakuje, ale zawsze jakoś działają. "Utrudnienia" to brak sygnału internetu, uderzający jak grom z jasnego nieba. Kompletny brak: na ikonce zakresu łączności w porywach pojawiają się dwie kreseczki zasięgu...W mojej leśnej głuszy mieszka mnóstwo ludzi: po prostu - kazali kiedyś zalesić nieużytki - to zalesiono, ale wsie zostały, nawet kiedy las odciął je całkowicie od świata.
Jakby ktoś uważnie spojrzał na mapę - takich lasów ( chwała Bogu, swoją szosą) jest ogrom. I problem jest - jak Polska długa i szeroka.
Ale nie biega tylko o mnie i mnie podobnych prowincjonalnych nieszczęśników: problem dotknął na przykład pewną, dość ważną redakcję ( powiedzmy - zaprzyjaźnioną) w dniu zamykania składu...Nie dowiedzieli się, co jest grane.
Jak w ruskim cyrku, "była kaczka - nie ma kaczki". I już.
Oczywiście dalece nie wszyscy mają T -Mobile jako operatora, ale co z tego? Dzieciaki, którym niespodziewanie odcięto źródełko wiedzy, od wieków nie mają już w domu encyklopedii, słowników etc. Mają internet, wujek Google "wie wszystko"!

Znaczy – mają czysto teoretycznie. Do kawiarenki nie pojadą, kawiarenka w mieście, zresztą to tylko jeden stolik w sklepie z komputerami.
Brak internetu oznacza, że chorzy nie dowiedzą się, czy – i kiedy – będzie lekarz, bo to też jest sprawa czysto teoretyczna: wszystko zależy od stanu pacjentów i stanu dróg, niezależnie od tego, że czasem „lekarz też chory”. Wiecie, ile ja i moi liczni sąsiedzi mają do najbliższej przychodni? 22 kilometry!
Itd., itd., itd. – jest mnóstwo spraw, których bez internetu już od dawna się nie załatwia. No, choćby rachunki!
Moje zrozpaczone sąsiadki obsiadły mnie głównie w sprawie matur: wysyłać dzieciaki do rodziny? Padło na mnie, bo nikt nie ma cierpliwości do przedzierania się przez „wykaz działów” w tym gadającym, niby prostym urządzeniu.
Ale dzieciaki „rodzinne” też korzystają z komputera…Jak można je wysadzić, kiedy każdy poprawia oceny, pisze jakieś prace…To po prostu taki czas. Każdy ma jakiś rodzaj sesji.
Więc – kiedy, do cholery, włączą? Co robić?

Nie wie nikt, a jeśli na drugim końcu wirtualnego „sznurka” ktoś coś wie, to broni tej wiedzy jak niepodległości. Czyli tłumaczy, że przecież coś się robi dla mojego szczęścia, na razie – miesiąc, to co im tam miesięczna opłata, której nie uiszczę! A w ogóle – to "wolno im wyłączyć sygnał na DWA miesiące".
Sprawdziłam – niczego takiego w umowie nie ma. Nie powiadomili mnie, zawierając ze mną umowę, nawet jeśli pan nie łgał.
Konkludując – za pomocą jednego głupiego sms-a ta dziwna firma, której ktoś przecież dał jakąś koncesję, pozbawia mnóstwo ludzi koniecznego narzędzia pracy i nauki, łamiąc umowę i nie udzielając cienia informacji, kiedy to badziewiactwo przynajmniej się skończy.
Należałoby się dowiedzieć, kto nas traktuje z buta? I kto jest odpowiedzialny za jakiś rodzaj kontroli nad tym przedziwnym poczynaniem wielkiej europejskiej firmy?
Czy w tym "dzikim kraju" (copyright by Miro D.) jeszcze ktoś rządzi?

Bardzo jestem ciekawa, co by zrobił "baćka" Łukaszenko, gdyby jego obywatelom wycięto taki numer.

Mona.


 

 

Powyższy tekst dostałam na PW z prośbą o nagłośnienie, co niniejszym czynię. Jak widać, wioska jest skazana na zatracenie, won z wioską polską, won z małymi miejscowościami.

Wszyscy do warszawki, tam was Boni uszczęśliwi....

 

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Polityka