Ile to już lat? W przyszłym roku będzie siedemdziesiąt. Wszyscy wiedzą, że II wojna światowa zakończyła się oficjalnie 8 maja 1945 roku. Tak naprawdę zakończyła się kapitulacją Wermachtu wobec przedstawicieli zachodnich aliantów 7 maja w Reims, jednak na ostre żądanie Stalina powtórzono ceremoniał 8 maja wieczorem w Berlinie, (gdzie był obecny również przedstawiciel ZSRR, Żukow) i tę datę uznano na oficjalną, pełną kapitulację Niemiec – ale nie w Sowietach! U nich już było po północy i oni stwierdzili, że to ma być 9 maja. I koniec.
Na ten idiotyzm Zachód już nie zareagował i tak, do dziś, mamy paranoję > wojna skończona 7-go, kapitulacja powtórzona 8-go, a święto sowieckie 9-go maja.
Póki trwał PRL, wiadomo było, kto tu rządzi, ale z jakiego powodu nasi oficjele już po 1989 jeździli na ten cyrk do Rosji, to ja nigdy nie pojmę. Np. w 2010, tuż po tragedii smoleńskiej, nie kto inny, tylko Komorowski pognał do Moskwy.
Czym był ten dzień dla Polaków?
16 sierpnia 1944 r. powołany przez Stalina PKWN podejmuje decyzję: Jeżeli
Powstanie zwycięży, wówczas zostanie powołany, złożony z czterech dywizji korpus ekspedycyjny, który pod wodzą gen. Kieniewicza i płk. Radkiewicza spacyfikuje powstańczą Warszawę.
W ostatnich dniach sierpnia 1944 r. Józef Szczepański „Ziutek”, dowódca drużyny w batalionie „Parasol”, uczestnik lipcowego zamachu na generała SS Koppego, dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych, pisze wiersz Czekamy ciebie, czerwona zarazo. 10 września ciężko ranny „Ziutek” umiera w powstańczym szpitalu.
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam, kraj przedtem rozdarłszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.
Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem,
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie – nie, żeby cię spłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś ty wiedział, nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
i jak bezsilnie zaciskamy ręce,
pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś ty wiedział, dziadów naszych kacie,
sybirskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia.
Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli nas,
dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej,
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Legła twa armia zwycięska, czerwona
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i ścierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas czasem dział swoich łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie,że z nas znów zakpili.
Czekamy ciebie – nie dla nas, żołnierzy,
dla naszych rannych – mamy ich tysiące
i dzieci są tu, i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.
Czekamy ciebie – ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz i my wiemy o tym,
chcesz, byśmy wszyscy tu legli pokotem.
Naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie zrobisz – masz prawo wybierać.
Możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić...
Śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
nowa się Polska, zwycięska odrodzi,
po której ty nie będziesz chodził
czerwony władco rozbestwionej siły.
Minęło już prawie 70 lat. „Dzień świstaka” powtarza się jak jakieś przekleństwo.
http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/marszaek-i-genera-w-moskwie_138759.html
http://www.deportacje.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=14&Itemid=11
Inne tematy w dziale Polityka