Kultura, to kilka poziomów życia, na których jest tworzona. My sami stwarzamy te poziomy, na nich funkcjonujemy. Niektórzy nazywają to stopą życia, która może być szeroka lub wąska, długa lub krótka.
Znajoma pani mówi, że u niej wigilia będzie zawsze tradycyjna. Słyszę to nie po raz pierwszy – każdego roku jakaś pani podkreśla, że dba o podtrzymanie tradycji. I zawsze nie bardzo rozumiem, dlaczego chwaląca się tym pani mówi to tak, jakby była na mnie obrażona.
Kiedy w takich okazjach pytam o szczegóły tej tradycyjnej wigilii, dowiaduje się zwykle najpierw, że tradycyjne będą potrawy – „typowo polskie”, po czym moja rozmówczyni się rozgrzewa i dorzuca do potraw jeszcze coś bardziej tradycyjnego, a więc oczywiście miejsce dla niespodziewanego gościa, a nawet czasem sianko pod obrusem. Potem przychodzi pora na choinkę i na to, co pod nią będzie. Z tym często jest największy kłopot, bo nie wiadomo właściwie, co na przykład kupić dzieciom, skoro „one wszystko już mają”.
W tym punkcie rozmowy odzywa się mój sceptycyzm. Otóż nie wierzę w ten tradycyjny „stół polski”. Tego się już nie da zrobić, to przeszłość. Nie da się. Choćbyśmy furę siana upchali pod obrusem i przygotowali dla niespodziewanego gościa miejsce na skórzanej sofie naprzeciwko telewizora, z pilotem do przerzucania programów obok talerza, to i tak to wszystko nie stworzy tego domowego ciepła niegdysiejszych zgromadzeń rodzinnych – wielopokoleniowych i prawdziwie odświętnych. Dziś wokół nas wieje chłodem, a tradycja sprowadza się do naśladowania symboli – naśladownictwa ocierającego się o kiczowatość. Rzeczy są, ducha nie ma.
Zmienił nas ten świat i wszystko nam się poplątało, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Nie zauważamy na przykład, że Boże Narodzenie rozciągnęło nam się na kilka ładnych tygodni do tylu. Polski zwyczaj? Nie, to nieokiełznana chęć zysku naszego wymarzonego kapitalizmu rozciągnęła ten okres przygotowań, czyli kupowania i adwentowych Christmas Parties. Nawet w PRL-u bożonarodzeniowe spotkania, choinki dla dzieci, wieczory kolęd odbywały się po 25 grudnia – teraz urządzamy sobie to wszystko z początkiem miesiąca. 25 grudzień to w rzeczywistości finał Bożego Narodzenia, przybitego Boxing Day, który kończy szał zakupów.
W newsach kolejna wiadomość o zakazie ustawiania świątecznej choinki w miejscu publicznym. Znajomi przywieźli Toronto Star. Temat obyczajów i poprawności politycznej dominuje. Tym razem ze świąteczną dekoracją walczy pani sędzina w Toronto, uznając choinkę za symbol chrześcijaństwa, które może razić wyznawców innych religii i bezwyznaniowców. Choinka symbolem chrześcijaństwa! W Toronto mieszka bardzo dużo Polaków, wiec możliwe, że w okolicach Wielkanocy wprowadzi się zakaz publicznego spożywania jaj na twardo, które też mogą okazać się symbolem chrześcijaństwa.
I wcale nie będzie dziwne, gdy my także uznamy (tak naprawdę myślę, ze już uznaliśmy, ale nie chce przeginać pały), że obok choinki, najważniejsze w Bożym Narodzeniu sa renifery i santaklausy. I szał zakupów rzecz jasna. A potem sianko pod obrusem.
A swoja droga, jak łatwo poddaliśmy się tej indoktrynacji materializmu. Chyba, dlatego, że to nie tamten materializm, ale ten dobry.
I would personally like to wish you a Happy Holiday In whatever country you live, whatever language you speak, and whatever religion you follow.
Merry Christmas.
Jakie są Twoje Święta?
Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura