euromir euromir
460
BLOG

ASOCJACJE ZE SPLUWACZKĄ

euromir euromir Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 Mój Ojciec był zawodowym oficerem WP, ekonomistą służącym w Głównym Kwatermistrzostwie. W końcu lat pięćdziesiątych instytucja ta zajmowała duży, jeszcze przedwojenny, modernistyczny budynek w Warszawie - na Nowowiejskiej. 

Kiedy Tata zabrał mnie tam pierwszy raz miałem sześć, no może siedem lat.
Było niedzielne przedpołudnie. Przed wejściem, na warcie prężyło się dwu  żołnierzy. Budynek wyludniony. Trzeba było pokazać przepustkę. Weszliśmy na drugie piętro. Długim, ciemnym korytarzem dotarliśmy do pokoju będącego miejscem pracy Ojca. 
Przed otwarciem drzwi Tata zerwał pieczęć wiszącą na framudze. Pamiętam ją bardzo dokładnie, gdyż wzbudzała moje pożądanie. Była zrobiona z plasteliny :)   
 
Korytarz, którym tu przyszliśmy był sercem budynku. Ciemnym i przestronnym, ciężko pachnącym pastą do podłogi, wyłożonym jasnobrązowym, wykonanym chyba z juty chodnikiem, wzdłuż którego w kilkumetrowych odstępach, na przemian z wysokimi popielnicami, ustawiono niskie emaliowane spluwaczki. 
 
- W owych czasach, w urzędach publicznych, szpitalach i ministerstwach spluwaczki były standardem, pospolitością. 
- Czy dlatego, że ludzie wówczas więcej niż dziś pluli? 
- Chyba nie. Raczej chodziło o to, aby zaakcentować, że nie pluje się na podłogę. 
W połowie XX wieku wszyscy o tym dokładnie wiedzieli. A jednak spluwaczki trwały - siłą inercji, jako produkt XIX wiecznej kultury i tradycji. Już wtedy będąc anachronizmem.
- Dziś jest podobnie z rasizmem. 
 
euromir
O mnie euromir

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura